chyba miało być seksownie i tajemniczo, a wyszło jak zwykle. Po prostu typowo słodko
Wąchając te perfumy widzę kobietę, która idzie na imprezę, powiedzmy walentynkową, i ma ochotę wyglądać seksownie, uwodzicielsko, chce zwracać na siebie uwagę, choć nie ma na myśli nic odjazdowego. Nie ma to być niebieski irokez, ale mała czarna, krótka, podkreślająca figurę, czerwone szpilki, czerwone usta i paznokcie, przydymione oko. Stosunkowo odważna zmysłowa klasyka. Ale... staje przed lustrem i nagle wydaje jej się, że dekolt jest zbyt odważny, więc zmienia sukienkę na romantyczniejszą w jej uznaniu, usta wydają się "świecić" z daleka, więc czerwień znika, na ustach jest już słodki róż, czerwone szpilki przestają jakoś pasować, więc wkłada zwykłe czarne. Poprawia makijaż na mniej wyrazisty. Miała się psiknąć, no nie wiem, powiedzmy Midnight Poison, ale są jednak "zbyt mocne" ;) I już wcale nie pasują! Bo nagle wygląda jak tysiące innych kobiet, które marzą, by kusić, zwracać uwagę, ale jednocześnie boją się stać się zbyt widoczne, więc idą sprawdzoną drogą: różowe usta i słodkie perfumy. Tylko czerwone paznokcie, których nie zdążyła zmyć zdradzają, że chciała tej nocy być naprawdę zmysłowa i odważna. I to są właśnie te perfumy. Miało być zmysłowo, miało być seksownie, z pazurkiem, choć bez dziwactw, ale to taki różu czar, może nie tego najbardziej tandetnego, a modnego, ale jednak różu, słodyczy znanej już dziś z tysięcy perfum, tych droższych, markowych, ale też tańszych, bardzo niskopółkowych. Tyle, że tu w tle jest coś nieco bardziej pomysłowego i złożonego niż w niskopółkowcach, jest tam jakiś ślad odwagi, zuchwałości ;), to na pewno może pociągać, ale niestety jest przysypane toną cukru. Polecam kobietom, które lubią tradycyjne słodkości, ale mają ochotę na nutkę czegoś więcej, sugestię możliwej w przyszłości wyrafinowanej, choć nie zupełnie szalonej odwagi. Na razie to tylko baaardzo delikatna i zamaskowana zapowiedź... Koniec końców to jednak po prostu słodziak, choć z jakimś tam ledwie uchwytnym charakterkiem.