Zacznę może od tego, że do niedawna filtry na twarz to była dla mnie totalna fanaberia, wymysł pazernych koncernów kosmetycznych tudzież histeria przewrażliwionych na swoim punkcie panienek :)
Jakim cudem udało mi się "nie dorobić" jakichś makabrycznych przebarwień czy plam, nie wiem, nie pytajcie :noniewiem: Jakieś pojedyncze piegi czy drobniutkie plamki mam, ale po lecie są słabo widoczne. Lekki makijaż i śladu nie ma.
Jak to się stało, że w końcu zaczęłam używać filtry na twarz? Ano za sprawą takiej jednej forumowej maniaczki filtrowej, która z cierpliwością świętego kładła do głowy, że filtry to jest MUS. No i jeszcze żeby to nie były takie pierwsze z brzegu. :mdleje:
Po paru nieudanych próbach z różnymi filtrami w końcu trafiłam na produkt, który spełniał ISO: wysoki, mineralny, lekki i niebielący.
Wszystko to znajdziecie moje drogie w Sheer Mineral UV Defence.
Początkowo byłam przekonana, że to, że jest lekki i nie bieli to nic innego jak chwyt reklamowy, w zeszłym roku przerobiłam 2 różne kremy z filtrami mineralnymi, które ani lekkie, ani niebielące nie były :(
Tu mamy krem w postaci fluidu, wyciskamy go z poręcznej tubki (zamykanie mogło by być inne niż zakrętka, ale to w sumie drobiazg) dokładnie tyle ile potrzeba, ni mniej ni więcej. Nie jest tępy jak to zwykle bywa, gładko się rozsmarowuje, nie pozostawiając ani grama bieli na twarzy! Serio, nie wyglądasz jak mim ;)
Nie spływa, przez co nie podrażnia oczu, ani w twarzy w ogóle. Nie zapycha, za to o dziwo dobrze nawilża.
Sprawdził się w upałach, pozostawiając moją twarz z lekką złotą poświatą. Jest to nie lada wyczyn, gdyż moja blada, pańska gęba NIGDY nie raczyła się opalić, nawet gdy wystawiałam ją do słońca bez żadnego zabezpieczenia (tak, tak, były takie czasy :mur: ) Teraz zero nowych piegów, plam, nic, tylko delikatna poświata :love:
Jest wydajny, używany po kilka razy dziennie przez 2 tygodnie urlopu, ale sądzę, że w buteleczce zostało jeszcze gdzieś około połowy. Pachnie tak sobie, ale jak na filtr to całkiem znośnie.
Do tanich nie należy, ale jest wart swej ceny. Porównując go z moim zeszłorocznym Lancasterem, to.... nawet nie ma co porównywać. Wygrywa w przedbiegach.
Używam tego produktu od: od ok. miesiąca
Ilość zużytych opakowań: w połowie pierwszego