Przyznaję, że kupiłam ten filtr zachęcona wieloma pozytywnymi opiniami. Miałam nadzieję, że będę chocia trochę zadowolona, niestety wygląda na to, że będę ten filtr musiała sobie zużyć na szyję. Ale do rzeczy.
Kosmetyk przychodzi do nas w pudełku, które jest o wiele za wielkie do jego zawartości, bez sensu tyle tego kartonu, jakby nie można było zapakować kremu w odpowiedni do rozmiaru tuby karton? Marnuje to miejsce na półce i marnuje to miejsce u mnie w szufladzie.
Sama tubka jak to tubka, ni ziębi, ni grzeje, wszystko działa w niej bez problemów i fajnie, że można ją sobie rozciąć na końcu, jeśli komuś zależy na wydobyciu calusieńkiego filtra.
Niestety poza opakowaniem już są same schody i niedociągnięcia.
Konsystencja jest gęsta, zbita, chociaż na twarzy rozprowadza się calkiem nieźle to czuć od razu, że krem jest okropnie ciężki, otulający, śliski, lepiący. Ja staram się zawsze nałożyć przepisową ilość filtra, żeby mieć deklarowaną przez producenta ochronę, ale niestety tutaj jest to prawie że niemozliwe, bo konsystencja jest tak tłusta i lepiąca. Zapach jest bardzo delikatny, nawet przyjemny, ale akurat do zapachu w SPFach nie przywiązuję zbytnio uwagi. SPFy mają dla mnie chronić i być w miarę dobre w noszeniu, a nie pachnieć.
Jeśli chodzi o tą jego lepkość to niestety ona się utrzymuje. W ogóle na twarzy po nałożeniu go czuć mocne obciążenie cery, czuć, że coś na tej skórze siedzi. Lepkość nie znika, nawet jeśli damy mu dużo czasu, najdłużej dałam mu godzinę, potem nałożyłam makijaż. I nawet przez tą godzinę on się nie wchłonął, wciąż był ciężki i lepki. Jeśli nie nałożę makijażu, to wykończenie jest niemal masłowate, mi to nie przeszkadza, ale wiem, że nie każdy ma takie preferencje.
Podkłady da się na niego nałożyć, ale mam wrażenie, że one się ślizgają, świetlistość tego filtra prześwituje przez każdy podkład, ja akurat lubię świetlistość, ale niestety tutaj jest tego stanowczo za dużo, cera po 3 godzinach wygląda jak wysmarowana masłem, podkłady się nie trzymają, a jeśli nałożymy rozświetlający, to na twarzy mamy istną rewię maślaną. Nie ma to jednak znaczenia, jaki podkład nałożymy, wciąż wszystko się lepi. Nawet jeśli podkład jest taki, że lekko zastyga, to na tym filtrze on się lepi. Pudry też nie mogą tego do końca przypudrować, to lepienie jest po prostu wszechogarniające, niezależnie od tego, co byśmy sobie zaaplikowali.
Oczywiście nie musze mówić, że makijaż po kilku godzinach po prostu wygląda tragicznie? Mam wrażenie, że wszystko zjeżdża, że skóra wygląda nieświeżo, każdy por jest podkreślony.
Ja mam skórę przesuszoną i odwodnioną, dodatkowo na kuracji retinoidami, więc ten filtr powinien być dla mnie idealny, ale jednak nie. Do normalnej skóry to ja bym go absolutnie nie poleciła. A tłuste czy mieszane to w ogóle nie powinny patrzeć w jego stronę. Sama niestety nie jestem w stanie go używać na twarz przez jego obciążanie, klejenie i to, że go sie po prostu czuje cały dzień, również przez to, że makijaż wygląda na nim jak tragedia, a jeśli nie nakładam makijażu to cera się lepi cały dzień i po kilku godzinach wygląda, jakbym się posmarowała masłem. Miałam nadzieję, że to będzie dość taki nawilżający kosmetyk, niestety nawilżenia tu nie ma, jest ciężka warstwa, która obciąża.
Dla mnie niestety nie i nie wiem, skąd on ma tyle pozytywnych opinii. Znam lepsze, bardziej elegancje formulacyjnie filtry, które pomimo nałożenia odpowiedniej ilości nie sprawiają, że moja cera wygląda jak naoliwiona, nie obciążają i nie lepią się cały dzień, także zostanę przy tamtych, a ten będę musiała zużyć na szyję, bo nie widzę innego zastosowania.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie