Artdeco Perfect Color Lipstick Szminka do ust

Mówieę konkretnie o kolekcji in bloom ale formuła też nazywa się Perfect Color Lipstick. Opakowanie jest tak piękne że poważnie zastanawiam się czy nie kupić więcej z tej kolekcji mimo że kolory mi się nie podobają. Jest ciężkie, metalowe, zamykane chyba na magnes albo na porządny klik. Cudowna nie zdzierająca się grafika Szczerze to nie pamiętam jaki zamówiłam, bo nie ma nic na opakowaniu, chyba coś z coral. Kolor jest taki sobie, żarówiasty koraloróż, niezbyt twarzowy. Formuła satynowa, nie wysusza ust ale też nie jest jakaś wybitna. Generalnie za 70 zł to absolutnie ale za 22 w promocji polecam choćby dla opakowania. Ja szminkę włożyłam do innego opakowania i oddałam mamie a sama włożyłam tam mój ulubiony nude. Jeśli kolor wam podpasuje i nie przeszkadza wam niezbyt nawilżająca satynowa formuła to mogę polecić ale ja z ręką na sercu bym tego nie kupiła ponownie gdyby nie opakowanie.

Pomadkę kupiłam w drogerii Douglas, zachęcona promocją. Ogólnie szukałam pomadki, a tu była przystępna cena (około 30-40 zł - nie pamiętam dokładnie). Kolor piękny, ale nic poza tym. Usta równomiernie pokryte po pierwszym zetknięciu z kubkiem - szklanką, jedzeniem czy czymkolwiek innym "tracą kolor". Trwałość - porażka...

Nie jestem zadowolona z zakupu tej pomadki. Kupiłam bo skusił mnie bardzo ładny kolor, średni beż ze złotą poświatą. Pomadka podkreśla wszystkie niedoskonałości i niestety wyszusza usta. Mam wrażenie, że jest dziwnie sucha i tępa w aplikacji, a szkoda bo lubię kremowe konsystencje ładne i wygodne opakowanie, cena przystępna, drogeryjna podsumowując nie kupię i nie polecam Używam tego produktu od: kilka miesiecy Ilość zużytych opakowań: w trakcie

Moja ostra faza pomadkowa nadal niestety trwa. Niestety - bo trwa od zeszłego roku i zaczęła się od Allure Rouge od Chanel. Gdy weszła w ostrą fazę a jednocześnie Allure Rouge Seduisante bardzo mnie zawiodła zaczęłam szkukać czegoś lepszego i tańszego jednocześnie. Wiem, wiem - wręcz Mission Impossible. A jednak - wszystkie moje wymagania spełniła pomadka Artdeco - faktycznie jest perfekcyjna. Ma bardzo dobre krycie, nie uwydatnia zmarszczek, wręcz wygładza usta. Trzyma się przyzwoicie, ma duży wybór kolorów. Aplikuje się wręcz wzorcowo - sunie gładko po ustach i nie rozlewa się poza kontur - no chyba że makijaż ust zrobimy po ciemku i bez lusterka ;). Opakowanie solidne, metalowe. Bez fajerwerków, ale i bez obciachu - można wyjąć w towarzystwie i poprawić makijaż. Uwzględniając cenę - 50 zł, z rabatami lub na wyprzedaży do 50% taniej - ta pomadka jest naprawdę bardzo dobra. Pierwszy egzemplarz kupiłam wiosną tego roku na wyprzedaży w Douglasie. Wraz z wuchtą innych niepotrzebnych kosmetyków nabyłam pomadkę nr 82. Baaardzo różowy róż. Fuksja zmieszana z maliną i podniesiona do potęgi. Bardzo kontrowersyjny kolor. I wybitnie twarzowy. Okazał się moim hitem tego lata (zamiast anemicznej Seduisante Chanel). Potem na zasadzie kontrastu wybrałam cielistą pomadkę nr 18. Chyba wiosenno-letnia edycja limitowana, ale nie jestem tego pewna. Fajna, ale chyba dla mnie trochę za jasna. Ostatnia kupiona przeze mnie z dwa tygodnie temu pomadka ma nr 21 - beżowy brąż z zimnym połyskiem. Piękny jesienny kolor. Będzie więcej. Używam tego produktu od: Wiosny 2013 Ilość zużytych opakowań: 3 w trakcie użycia