Golden Rose Satin Lipstick Satynowa pomadka do ust

Szminka ma bardzo fajna konsystencje jest dobrze napigmentowana. Dobrze się ją nakłada, zapach jest ok. Kolor nr 11 to jasny przygaszony róż. Wszystko było by pięknie gdyby nie to że tak szybko znika z ust...taki uciekinier ..chwila moment i już jej nie ma.

Jakoś nie bardzo przypadła mi do gustu ta pomadka. Mam odcień beżowo różowy, ciemny nude. Kolor jest mało intensywny, nierówno się rozprowadza na ustach, a kiedy dokłada się kolejne warstwy to się " waży ". Trwałość średnia. Ma natomiast bardzo ładne opakowanie, ale bardziej interesuje mnie zawartość.

Posiadam odcień 09. Przypomina mi nieco kolor 105 z wycofanej już niestety serii Vision, którą bardzo lubiłam, choć wydaje mi się zimniejszy. To chłodny odcień zgaszonego różu. Moje usta naturalnie mają kolor jasno różowy, a karnacja jest bardzo jasna więc na mnie jest to taki średni odcień różu, nie jest jasny ani ciemny. Patrząc na paletę brakuje mi więcej chłodnych lub neutralnych odcieni jasnego różu, mam wrażenie, że przeważają kolory ciepłe, a za tymi na ustach nie przepadam. Seria Vision miała znacznie więcej kolorów i wykończeń, ale pozostało po niej tylko wspomnienie. Pomadka jest dobrze wyprofilowana, choć z czasem zapewne kształt się zmieni w miarę użytkowania. Nie potrzebuję do niej konturówki, jestem w stanie wyrysować usta przy pomocy tylko tego produktu. Pigmentacja jest bardzo dobra, do czego już przyzwyczaiło mnie Golden Rose. Szminka utrzymuje się wiele godzin, co najmniej kilka. W kwestii picia i jedzenia - przy ostrożnym piciu i jedzeniu ściera się nieznacznie, choć tłustych pokarmów by zapewne nie przetrwała. Od razu po nałożeniu nadaje satynowe wykończenie ust, z upływem czasu staje się bardziej matowa, ale nie tak matowa jak typowo matowe pomadki. Wbrew obietnicom nie nawilża ust, a bardziej je przesusza, co czyni u mnie niemal każda pomadka zawierająca w sobie pigment. Pachnie kokosem. Dla mnie ten zapach jest przyjemny, jednak jeśli ktoś nie lubi słodkich zapachów może go męczyć. Dotychczas kojarzyłam pomadki tej firmy raczej z zapachem przypominającym świece. Z wyjątkiem tej płynnej pachnącej równie apetycznie wanilią. Opakowanie jest klasyczne, napisy mogą się ścierać. Być może sięgnę jeszcze po czerwień, burgund lub jakiś inny odcień różowopodobny. Tak jak napisałam - przydałoby się więcej odcieni, wiele wydaje się do siebie podobnych, brązowawych, ciepłych. Dostępność tej serii w moim mieście jest słaba. Nie podoba mi się też to, że kolejne dobre produkty są wycofywane.

Mam nr 16. Szminka bardzo poprawna i efektowna. Wygląda na ustach świeżo i estetycznie, błyszczy się w sposób stylowy i nienachalny - bez brokatu, a z obiecanym, satynowym połyskiem. Pięknie podkreśla duże usta. Elegancki efekt. 16 pasuje do makijażu codziennego, ale na wieczór też się nada. Konsystencja lekko tłusta i kremowa, ładnie się rozprowadza. Jedyna wada - po pewnym czasie się "zjada", ale to jak każda szminka z satynowym wykończeniem. Niemniej, należy do tych i tak trwalszych. Co więcej - nie wysusza ust. Bardzo ją lubię. Kupię inne kolory ;)

Lubię klasyczne szminki kremowe o niematowym wykończeniu, dlatego bardzo chętnie sięgnęłam po Satin Lipstick. Kolor wybrałam trochę w ciemno, bo nie mogłam trafić na satysfakcjonujące swatche, a zamawiałam przez internet i wybrana przeze mnie 13stka okazała się jaśniejsza i cieplejsza-w internecie jawiła mi się jako przygaszona brudna czerwień czyli coś co na ustach uwielbiam, a rzeczywistości to już bym podpięła pod korale i brzoskwinie. Ciepłe korale i brzoskwinie. Rzadko noszę, bo nie mój typ kolorystyczny, ale jesienią czasami u mnie gości. Mimo małej wtopy z kolorem chętnie sięgnę po tę serię nieraz(ale już kolor dobiorę stacjonarnie), bo sama szminka jest naprawdę dobra. Miękka, ale nie ciapciająca się, nakłada się jak masełko. Naprawdę dobrze napigmentowana, ładnie i równo kryje. Można nałożyć na lekko suche usta i będzie wyglądać świetnie-przyklepie niedoskonałości, a do tego całkiem dobrze nawilży i otuli(oczywiście na tyle, na ile może to zrobić kosmetyk kolorowy). Nosi się bardzo przyjemnie i komfortowo, wykończenie na naturalne-nie suchomatowe, ale też nie idzie w błysk. Po prostu takie...klasyczne :) Jak na kremową i miękką szminkę jest dosyć trwała. Nie rozmazuje się, nie migruje poza kontur ust(a więc nie wymaga konturówki), jak zaczyna schodzić to estetycznie i równomiernie. Szczerze, to czasu jej nie liczyłam, ale ze trzy godziny bez jedzenia i picia(bo w tych sytuacjach się lubi ścierać) to spokojnie wytrzyma-trochę blaknie w tym czasie, ale wygląda dobrze. Zapach-troszkę chemiczny i plastelinowaty kokosek, nic specjalnego, ale też nic rażąco złego czy brzydkiego :) Opakowanie solidne-nie wieje tandetą i pękaniem przy byle okazji. Ale może się samoistnie otworzyć w torebce, skuwka nie trzyma się reszty opakowania tak jak należy.

Zachęcona eleganckim opakowaniem oraz pięknymi kolorami skusiłam się na odcień 25, piękną, klasyczną czerwień. Niestety, ale z pomadką się nie polubiłyśmy. Ma bardzo intensywny, kokosowy zapach, który o dziwo nasila się z czasem. Pigmentacja jest super, konsystencja kremowa, wręcz maślana (jak dla mnie zbyt maślana). Znika z ust już przy pierwszym posiłku lub po jakiś 2-3 godzinach.

Oceniam kolory 15 i 01 Typowa pomadka z neutralnym zapachu oraz dosyć sporej gamie kolorystycznej dostępna przede wszystkim na stoiskach Golden Rose. Moim pierwszym wyborem był czerwony kolor 15 ładnie podkreślający kolor ust, po pewnym czasie zaczęłam szukać czegoś bardziej neutralnego, ale niestety 01 po paru godzinach na ustach wygląda bardzo nieestetycznie, ostatnio naprawdę sporadycznie go używam, bo musiałabym non stop dosłownie poprawiać, szkoda że pomadka nie ma lepszej trwałości, no ale taka jej formuła. Na koniec dodam, że opakowanie ma bardzo eleganckie i mega przyjemnie się jej używa, to główny powód dla którego dłuższy czas ją używam.

Pomadek od GR mam w swojej kolekcji naprawdę sporo, jednak do tej pory kupowałam tylko te matowe. Niedawno coś mnie podkusiło żeby wypróbować tę. I wpadłam po uszy ;) Pomadka zamknięta jest w eleganckim, prostym, czarnym opakowaniu. Po zdjęciu wieczka widzimy metal w kolorze różowego złota, które przepięknie komponuje się z czernią. Konsystencja jest bardzo przyjemna dla ust, taka masełkowata. Z łatwością "sunie" po wargach i błyskawicznie wypełnia je kolorem. Fajnie nawilża. Usta delikatnie błyszczą się po nałożeniu produktu. Z tego co widziałam to gama kolorystyczna jest dość bogata. Ja wybrałam odcień nr 1. Jest to kolor w klimacie nude z brzoskwiniową nutą. Bardzo ładny, idealny na codzień. Lecz na pewno nie poprzestanę na tym jednym ;) Trwałość przeciętna, ale chyba nikogo to nie zdziwi przy tej konsystencji. Dla mnie osobiście nie ma żadnego problemu, bo uwielbiam ją nakładać. Cena wręcz śmieszna jak za tę jakość, myślę że naprawdę warto kupić i przetestować, zwłaszcza jak ktoś jest wielką fanką pomadek od Golden Rose, tak jak ja ;)

Moje usta w okresie jesienno-zimowym zamieniają się w skorupę, dlatego używam głównie samych balsamów. Jednak czasami, nawet bez okazji, ma się ochotę po prostu na pomadkę. Tą kupiłam zaraz po tym jak pojawiła się na stoisku firmowym, od razu urzekła mnie swoim przepięknym, jakby kokosowym zapachem. Świetna formuła- po ustach sunie jak masełko! Faktycznie pozostawia satynowe wykończenie, które z czasem nie zamienia się w mat! A to nie ukrywając było dla mnie bardzo istotne. Może nie nawilża jakoś super, ale na pewno nawet po wielu godzinach usta nie są w gorszym stanie, niż były przed jej nałożeniem. Chroni usta przed czynnikami zewnętrznymi. Utrzymuje się na prawdę długo, zależnie od koloru czasami nawet nie muszę jej poprawiać po jedzeniu.. bardzo ładnie się "zjada". Rewelacyjna do odpoczęcia od matów, nie tylko w okresie zimowym. W dodatku producent oferuje bardzo dużo odcieni, więc każdy powinien znaleźć swój. No i na koniec ta śmieszna cena.. Uwielbiam to w pomadkach GR- są tanie a ich jakość niejednokrotnie przebija pomadki z wyższych półek cenowych. Podsumowując, to był zdecydowanie strzał w dziesiątkę. Moim faworytem został numer 09, mamie wybrałam 17. Obie je uwielbiamy!

Nawet nie wiem jak ją opisać. Pomadki z Golden Rose są moimi ulubionymi, nigdy nie mam do czego się doczepić. Czy są to maty czy satynowe, nie trafiłam jeszcze na beznadziejną. To firma która wypuszcza na rynek bardzo dobre pomadki za niewielkie pieniądze. Satin Lipstick posiadam w odcieniu nr 3 jest to piękny nudziak bez różowych tonów. Pomadka wręcz sunie po ustach, jest kremowa ale nie tłusta i oblepiająca, daje delikatny połysk, bardziej aksamitny niż błyszczący. Do codziennego naturalnego makijażu wręcz niezastąpiona. Kolor jest dobrze napigmentowany, nie wysusza mam wrażenie, że wręcz nawilża moje usta. Opakowanie zgrabne z zewnątrz czarne w środku z dodatkiem różowego złota, proste i piękne. Schodzi z ust równomiernie, nie powoduje plam i sztucznego efektu. Parę godzin wytrzyma na ustach , nie jest jakaś mega wżerająca się w usta ale jej trwałość jest bardzo dobra. Posiada leciutki zapach, niewyczuwalny na ustach. Satynowa szminka uwypukla usta i subtelnie " podkręca" kolor warg, co dodaje im świeżości. Daje efekt wilgotnych , wypełnionych warg. Będzie idealna dla kobietek chcących odpocząć od tępych matów. Cena adekwatna do działania, piękne odcienie, warta każdych pieniędzy. Polecam .

Właściwie wszystko zgadza się z opisem producenta, pomadka faktycznie jest satynowa, kremowa, pięknie sunie po ustach, poza tym nawilża je i daje wrażenie miękkości - idealna do codziennego makijażu. Nie zostawia tłustego ani woskowego firmu, nie jest też zbyt błyszcząca. Gdy ma się na to ochotę, można ją idealnie zmatowić za pomocą znanego wszystkim triku z papierem i pudrem i również wygląda pięknie. Mam bardzo jasny kolor ust i większość "nude" pomadek jest dla mnie za ciemna, w tym przypadku odcień 01 okazał się być idealnym nudziakiem, chętnie wypróbuję więc pozostałe opcje. Opakowanie jest dość solidne i eleganckie jak na tak niską cenę, w środku ma ładny kolor różowego złota.

Większość moich produktów do ust, to pomadki i kredki o matowym wykończeniu. Ostatnio zaś zakochałam się w błyszczących i satynowych wykończeniach, a właśnie takie daje mi pomadka Satin Lipstick. Jest to ciekawy odwyk od pomadek w płynie. Klasyczne opakowanie, czarne i eleganckie. Po ustach rozprowadza się jak marzenie! Można nią szybko poprawić kolor. Pomadka satynowa, w moim przypadku odcień 10, została mi polecona przez panią ze stoiska GR w Szczecinie (Kaskada). Ja oczywiście nie mogłam się zdecydować, taki jest wybór. Jeśli chodzi o trwałość, to powiedziałabym, że jest to satyna o przedłużonej jak na tę formulację trwałości. Baaardzo przyjemnie się nosi, pięknie wygląda. Kocham!❤️

Kolejna nowosc od GR. Jestem posiadaczka odcieni 02 i 11. Pomadka dobrze sie nakłada. Na ustach jest delikatna, mieciutka i ładnie pachnie. Pozostawia łagodna wartwe na ustach o satynowy wykończeniu. Nie jest zastygająca. Cena nie jest wygórowana bo kosztuje raptem 14zl. Kolor jest dobrze napigmentowany. Ma bardzi duza game kolorystyczna. Jest w czym wybierać. Kolorki sa od nudziaków bo wieczorowe odcienie.