Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków.
Używałam do tej pory kilku kosmetyków tej marki i na żadnym z nich nie zawiodłam się tak, jak na tym.
Kupiłam go w salonie Origins, bo w Sephorze jest dostępna wyłącznie wersja do cery suchej. Zapłaciłam za niego 189 zł, czyli mam 189 powodów, by wymagać od niego więcej, niż oferują typowe kremy drogeryjne.
W internecie natknęłam się na opinie, że jest to krem Królewny Śnieżki.
Kładziemy się spać ze zmęczoną, podrażnioną (lub obarczoną innymi problemami) cerą, a wstajemy z buzią gładką jak pupa niemowlaka.
No, nie za bardzo. Oczywiście nie wierzę w takie bzdury, jest to część marketingu, ale bazując na dobrych opiniach, postanowiłam wypróbować krem na własnej cerze.
Produkt zamknięty jest w ciemnym, plastikowym słoiczku. Identyczny ma krem z serii GinZing, różnią się jedynie kolorami. Jest dodatkowo zabezpieczony nakładką. Po otwarciu w nozdrza uderza mocny, pomarańczowy zapach. Mi bardzo przypadł do gustu, jest odprężający.
Konsystencja jest żelowa, ale... na mojej buzi sprawiał wrażenie nieco tłustawego. Po pewnym czasie się wchłaniał, ale pierwsze wrażenie było takie, że kremowi daleko do wersji oil-free.
Na dużego plusa zasługuje skład. Koszt kremu jest wysoki, ale w składzie są obecne witaminy i minerały oraz dużo olejów i ekstraktów. To przypomina mi o tym, że niedawno kupiłam olejek do mycia twarzy tej marki i już nie mogę się doczekać, by go użyć.
Mam cerę tłustą, ale wrażliwą. Krem nie podrażniał mojej skóry, nie zapychał. Nie nadaje się natomiast do stosowania na podrażnioną, lekko przesuszoną cerę (np. przez warunki atmosferyczne). Wówczas podczas nakładania szczypał w policzki. Tuż po aplikacji kremu moja buzia lekko się czerwieniła, ale po chwili wracała do normy. Produkt lekko wyrównuje koloryt, sprawia, że cera wygląda lepiej. Rano była gładka i przyjemna w dotyku, ale przecież ten krem nie ma na to monopolu. Jeśli chodzi o wypryski, które towarzyszą mi podczas wiadomej fazy księżyca, to nie zmienia ich wyglądu. Nie sprawia, że są zaognione. Nie powoduje "mobilizacji" wyprysku, rano jest taki sam, jaki był poprzedniego dnia. Nawilża, ale w dni, kiedy moja cera była podrażniona przez wiatr czy zimno, musiałam użyć maseczki na noc. Nie jest to kosmetyk silnie nawilżający, ma na to za lekką konsystencję. Do zalet można zaliczyć wydajność, nie potrzeba go wiele. Właśnie skończyłam opakowanie, używałam go od lipca (chociaż niecodziennie).
Podsumowując, jest to porządny produkt, ale mnie nie zachwycił. Oczekiwałam czegoś więcej. Mimo tego, że mam cerę tłustą, bardziej preferuję kremy na noc o bogatszej konsystencji. Ta jest dla mnie bardzo dziwna, ze względu na wyżej wspomniane długie wchłanianie kremu.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie