W sumie od podkładu jakby uzależniam fakt, czy makijaż będzie udany, czy nie. Tak to sobie wykoncypowałam. Dlatego też szukam ciągle fluidu, który da mi tę satysfakcję . I różnie bywa, raz lepiej, raz gorzej. W tym wypadku lepiej. Pierwszy podkład z Lirene, kupiony za marne grosze na allegro, w odcieniu 01 jasny. I faktycznie jasny, ale bez przesady, idealny do bladolicej cery. Odrobinę ciemnieje, ale w granicach akceptacji oczywiście. Dobrze się rozprowadza szczególnie gąbką, choć w konsystencji jest dość gęsty. Wymaga lekkiego przypudrowania, bo inaczej szybko zaczyna się świecić, nie, żeby jakoś mocno, ale jednak. W przypadku mojej mieszanej cery, ani jej samodzielnie nie zmatowił, na pewno też nie rozświetlił, aczkolwiek cera wygląda w nim ładnie, świeżo, tak, jak bym zawsze sobie tego życzyła. Podkład nie wyciera się nadmiernie, ot, w granicach rozsądku, chociaż trzeba uważać na ubrania, lubi je :D
Generalnie mi ten podkład całkiem dobrze służy, pasuje, nie powiem, że ideał, ale lubię go, dobrze mi z nim, bo nie jest ciężki, fajnie wtapia się w skórę, maski nie robi, nie wchodzi w zmarszczki, suchyc skórek nie podkreślił, nie uwidcznił porów. Pasuje :D
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie