Z tą edycją wód perfumowanych spotkałam się jakoś w listopadzie. Zainteresowały mnie i ceną, i przepięknymi opakowaniami.
Wypsikałam sobie blotterki wszystkimi czterema zapachami i powędrowałam z tym do domu.
Miałam naprawę ciężki wybór. Podobały mi się wszystkie, chociaż każdy podkreślał inną kobiecość. Ostatecznie padło na Lovely i jeszcze jeden. Dodam też, że kumpel, który brał udział w badaniach zapachowych w roli "eksperta", wąchając Lovely, stwierdził, że "lubi jak dziewczyny tak pachną".
Lovely wygrało, bo jako jedyne było w promocji :D
Jest to bardzo słodki zapach. Bardzo. Drugi kolega, obecny przy zakupie, odkrywczo nazwał je mydłem. I trochę w tym prawdy - to jest słodki, kwiatowo-mydlany zapach. Jest w nich coś takiego, że kojarzą mi się z młodą dziewczyną, która właśnie wychodzi z pościeli. Taką młodą, naturalnie piękną, nieskalaną. Nieskalaną - ten zapach kojarzy się właśnie z czystością (w sensie metaforycznym, nie chodzi tu o mydło) i niewinnością.
Wiem, że dla wielu osób (w tym mojej rodzicielki) jest to po prostu infantylny i głupiutki, słodki zapach. Dla mnie niekoniecznie. To nie jest ten typ zapachu, gdzie mijasz kobietę na ulicy i zapach jej perfum ciągnie się za nią parę metrów. Nie jest to zapach kobiety, której zapach zostaje po wyjściu z pomieszczenia. Jest baaardzo subtelny - w sumie dobrze się stapia z ciałem, czuć go w bardziej intymnych sytuacjach - kiedy ktoś siedzi blisko, kiedy ktoś cmoka cię w polika na powitanie, kiedy ktoś się przytula.
Glamour Lovely to zapach, który jest, a udaje że go nie ma. I to nie jest absolutnie takie udawanie, że go nie ma jak po mgiełce zapachowej za 8 zł 4 godziny później - kiedy naprawdę go nie czuć. Ja po całym dniu potrafię go wywąchać na nadgarstku.
Powiedziałabym też, że pasuje do romantycznych sukienek, do lata, do pudrowego różu, do łóżka (ale nie jest erotyczny). Nie pasuje do firmowych uniformów i wysokich obcasów, do klubu ani do glanów.
Jak wspomniałam - trwałość przyzwoita - trzyma się cały dzień bez zarzuty, delikatnie się zmienia, pod koniec dnia jest chyba mniej słodki, bardziej ciepły.
Dziwi mnie, że w nutach jest róża. Nie wiem, czy to dlatego, że owa róża jest turecka, a co za tym idzie inna, czy o co chodzi, ale ja na zapach róży mam po prostu mentalne uczulenie - kojarzą mi się z wiochą, tandetą, ostatecznie starą babcią. Tu nic takiego nie czuję.
Ma urocze opakowanie.
Dobra cena (o ile się nie mylę - standardowo 90 zł/50 ml, często w promocji za 70 zł).
Używam tego produktu od: 8 miesięcy
Ilość zużytych opakowań: końcówka drugiego