Yves Saint Laurent Manifesto l`Elixir EDP 

Moją historię z tym zapachem zapoczątkował jeden z najważniejszych mężczyzn w moim życiu - Tatuś. Przywiózł mi je, kiedy przyleciał do Polski na urlop. Akurat nie miałam wtedy wybranego żadnego zapachu, więc on wybrał Manifesto dla mnie. Nigdy przedtem, ani nigdy później tak bardzo nie zakochałam się w zapachu. Perfumy są cholernie mocne (do tego stopnia, że moja kierowniczka zabroniła mi ich używać do pracy ). Raczej wieczorowe, raczej zimowe, chociaż dla mnie nie ma nic lepszego niż ten ciężki zapach na skórze w upalny letni wieczór Zapach jest bardzo trwały, ja czuję go na sobie przez cały czas po użyciu, a na ubraniach utrzymuje się nawet po praniu. Jeśli chodzi o zapach to jest on orientalno - kwiatowy. Nuty głowy tworzy bergamotka i mandarynka, nuty serca heliotrop, jaśmin i tuberoza, jednak moim zdaniem to nuty bazy dodaja perfumom tego niepowtarzalnego charakteru - wanilia, drzewo kaszmirowe i ambroksan.

Marka YSL zawsze kojarzyła mi się z przepychem i elegancją. I takie właśnie jest Manifesto L`Elixir. Bogate, esencjonalne i szlachetne. Widząc trzy złote literki na flakonach tej marki zawsze mam ciarki na plecach :) Otwarcie zapachu to soczysta, świeża mandarynka ale już po chwili na pierwszy plan wybija się jaśmin i tuberoza. Po pewnym czasie pojawia się cudownie miękkie drewno kaszmirowe. Jednakże trzon kompozycji stanowi wanilia, która dosładza całość i wybitnie króluje nad wszystkimi składnikami tej kompozycji. Perfumy są słodkie ale nieprzesłodzone, uszlachetnione bowiem nutami drzewnymi. Manifesto L`Elixir to otulający zapach, dodający sex appealu. To prawdziwy manifest kobiecości! Flakon w pełni oddaje bogactwo zapachu. Fiolet i złoto to idealne barwy dla podkreślenia luksusu i przepychu tej kompozycji

PLUSY: - śliczny zapach: sensualny, orientalny - perfumy zamknięte są w przepięknym flakonie MINUSY: - trwałość nie zachwyca - zapach jest ładny, ale dla mnie nieco mdły i za słodki Używam tego produktu od: dwóch miesięcy Ilość zużytych opakowań: jedno

Urzekający, magnetyczny, bardzo uwodzicielski,.. seksowny...Omiata swoją mgiełką umilając mi cały dzień. Nienachalny. Na mojej skórze nie pachnie mdło. Przypomina mi troszkę Armanii Manię. Długo się utrzymuje na skórze. Używam tego produktu od: listopada 2014 Ilość zużytych opakowań: jedno 30 ml

Jest podobny do Manifesto ale jest o wiele slodszy, bardziej cukierkowy i po prostu dziecinny. Dobry dla nastolatki na impreze. Bardzo podobny do perfum Britney Spears. Manifesto podstawowy jest bardziej szlachetny i dorosły, ma cos w sobie, a ten jest takim slodziakiem jak kazde inne, podobajacym sie co 2 dziewczynie. Używam tego produktu od: miesiac Ilość zużytych opakowań: jedno małe

MANIFESTO \'ELIXIR jest zupełnie inny niż jego poprzednik. Świeższy, słodszy, po prostu ładniejszy. Drewno sandałowe nie jest tak przytłaczające, właściwie w tym przypadku mowa o drzewie kaszmirowym. Zapach początkowo jest o wiele świeższy niż później. Na otwarciu wyczuwalna jest delikatna mandarynka zmiksowana z jaśminem. Efekt tego połączenia jest naprawdę przyjemny. Mandarynka po pewnym czasie ucieka, jej miejsce zastępuje właśnie drewno kaszmirowe. Nie znałam tego składnika wcześniej, jednak myślę, że nie można pomylić go z niczym innym. Przypomina drzewo sandałowe, ale lekko mydlane, ciepłe, delikatne. \\\\n\\\\nNa samym końcu do tej mieszanki dołącza cudownie słodka wanilia. Najpierw wyłania się dość wolno, po pewnym czasie przejmuje dowodzenie nad zapachem i jest już wyczuwalna tylko ona. Nie słabnie, nie gaśnie, utrzymuje się na skórze do 6 godzin. Każdy etap tego zapachu mi się podoba. W każdym jest coś, co nas jednocześnie zaskoczy i urzeknie. Perfumy są dość mocno słodkie, ta słodycz podana jest jednak bardzo elegancko i wytwornie.

Perfumeryjne półki uginają się od perfum słodkich, cukrowych i słodko-cukrowo-mdlących. Jednak ze wszystkich przedstawicieli tej grupy Manifesto l\'Elixir jest przodownikiem. Zapach zaaplikowałam, bez wąchania buteleczki/papierka, bezpośrednio na skórę. Co też mnie podkusiło... Nowe dziecko YSL to twór groteskowy! Słodycze? Owszem. Landrynki? Proszę bardzo. Kandyzowane owoce? Oczywiście! Polejmy wszystko frużeliną i posypmy jeszcze cukrem pudrem. Zostawmy na słońcu, niech się \'przegryzie\', trochę podgnije, a co, jak szaleć to szaleć! To, co się działo na moim nadgarstku, to istny horror. Mdliło mnie, na dodatek ohydny ulepek nie chciał emigrować z mojego nadgarstka nawet po kilkakrotnym szorowaniu. Podobne odczucia miałam przy Angelu, jednak tam czasami ta słodycz była przełamana. Czymś upiornym, ale jednak. W Manifesto nie ma chwili oddechu, landrynkowy potwór zjadający nas od razu. Trauma! Używam tego produktu od: testyIlość zużytych opakowań: testy Jedna gwiazdka za cudną buteleczkę.

Wiem, wiem - słodziaków podobnych do siebie nawzajem, ostatnio narobiło sie tyle, że sama czasami mam ich dosyć, chociaż lubię słodycze. Ale przetestowałam nową wersję Manifesto i bardzo mi się spodobała. Perfumy są gęste, słodkie, smakowite, otulające, bardziej intensywne i wyraziste niż poprzednik. Piękne połączenie nut owocowych z lepką wanilią i szlachetnymi nutami drzewnymi. Jestem na tak. Natomiast nie wiem, na ile na moją ocenę wpływają ostatnie mrozy - zawsze, kiedy temperatura zbliża sie do -20, jestem bardzo łaskawa dla wszelakich słodkich zapachów. :) Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: testy