Dziś postanowiłam wspomnieć Wam o produkcie, który leży w mojej szufladzie już naprawdę długi czas, jednak przypomniałam sobie o nim dopiero nie dawno i zaczęłam go lubić. Mowa o konturówce marki Kobo, którą znajdziemy w drogeriach Natura (ja jej nigdzie indziej nie widziałam, a Wy?). Kosztuje ona 12,99zł i jest dostępna w 6 odcieniach. Mój nie jest już oznaczony (pewnie zdarłam kiedyś nalepkę, jak to mam w zwyczaju), ale strzelam, że jest to 101 Fuchsia lub 102 Orchid - kolory na stronie internetowej Kobo raczej nie odzwierciedlają tych prawdziwych.
Jest to jedyna konturówka w mojej kosmetyczce. Nie szczególnie odczuwam potrzebę posiadania i używania konturówek. Co prawda na pewne okazje by się przydały, ale jakoś tak nie są mi po drodze. Ta jest o tyle fajna, że ma formę wysuwanego, miękkiego ołówka, a jej końcówka skrywa temperówkę idealnie do niej dopasowaną. Co prawda łatwo ją zapchać przy okazji ostrzenia produktu, ale cóż - taki minus miękkich kredek i tym podobnych.
Raczej nie używam jej solo, na sam kontur ust, ponieważ nie mam takiej pomadki przy której ta konturówka by się nie wyróżniała - nakładam ją więc na całe usta lub jako bazę pod inne produkty do ust. Ma suche, matowe wykończenie i podczas noszenia solo zdecydowanie przesusza usta. Inaczej mają się jednak sprawy, gdy nałożymy na nią inny produkt.
Wtedy bardzo łatwo skorygować jej słabe strony, dobierając odpowiedni produkt nie będziemy już mieli do czynienia z wysuszaniem ust, za to nasz makijaż ust będzie przedłużony w sposób zadowalający. Mój odcień to taki wyrazisty, prawie fuksjowy róż, który nie do końca został oddany na zdjęciach. Bardzo lubię mieszać ten kolor ze swymi innymi pomadkami, efekty można uzyskać naprawdę ciekawe.
Ciekawy produkt, jak na konturówkę nie drogi i wydajny, szkoda tylko, że ilość odcieni uboga, bo z pewnością nie każdy znajdzie coś dla siebie. Jeśli uda mi się zużyć (a do tego dążę) to raczej nie kupię ponownie, bo wiem już, że używanie konturówek nie leży w mojej naturze. Niemniej uważam ją za produkt dobry i jeśli komuś wpadł w oko, to polecam obmacanie go w drogerii.
INCI: Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, Hydrogenated Vegetable Oil, Hydrogenated Palm Kernel Glycerides, Hydrogenated Palm Glycerides, Caprylic Capric Triglycerides, Copernicia Cerifera Cera, Cera Alba, Isopropyl Myristate, Petrolatum, Candelilla Cera, Talc, Tocopheryl Acetate, Propylparaben, Mica, [+/- CI 77891, CI 15850, CI 77491, CI 77492, CI 77499, CI 77742, CI 16035]
Używam tego produktu od: 2 lat
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego