Loewe Solo Sport EDT 

Wszystkie zapachy z rodziny SOLO są znakomite, jednak w każdej rodzinie trafi się jakaś "czarna owca"-w tej rodzinie jest to owca przefarbowana na złoty kolor z czerwonym napisem SPORT. W tym tworze mamy do czynienia bardziej z powinowactwem jak z pokrewieństwem. Bo poza kształtem flakonu no i może parunastu sekundową nutą otwarcia nie ma tu żadnej większej koniunkcji. Wszystko od właściwie samego początku śmierdzi tanim bazarem. Syntetyczne składniki, wśród których rzeczywiście prym wiedzie mech dębowy, pozostają ze sobą w takiej zgodzie iż całość wskazuje na to że nigdy nie polubię, ostatniego z członków rodziny SOLO. Wąchając/testując całą serię SPORT-odniosłem wrażenie, że p. Valeros w ogromnym pośpiechu tworzył poszczególne Sport-y-co oczywiście przyniesie firmie ogromne straty ponieważ praktycznie żaden z nich nie uderza po nozdrzach czymś ciekawym, ale być może sie mylę i znajdą sie amatorzy "złotek" od LOEWE. tym razem NIE dla tej marki ode mnie. trwałośc mizerna do 3h; projekcja znikoma. Używam tego produktu od: test globalny Ilość zużytych opakowań: odrobina testera

Są zapachy, których wersje "sportowe" nigdy nie powinny powstać. Solo Sport jest właśnie takim "the thing that should not be", zapożyczając tytuł z pięknej piosenki zespołu Metallica. Niestety, jest to prosty, a co gorsze, syntetyczny zapach. Cytrusy, lawenda, ambra i sztuczna molekuła imitująca mech dębowy... Nie, nie mam nic przeciwko sztucznym molekułom, pod warunkiem, że są wplecione umiejętnie w kompozycję. Tutaj, niestety, umiejętności zabrakło. Bazą jest jakże ostatnio modna nuta ambry, co do kompozycji fougere pasuje wg mnie jak pięść do nosa. Trwałość wynosi ok. 6 h. To naprawdę długie godziny, w moim przypadku strasznie się męczyłem, mając Solo Sport na sobie... Tak, jak w 7 Sport potrafię odnaleźć coś ciekawego (choć ogólnie również jest wtórnym zapachem), tutaj niczego takiego dla mnie nie ma. Używam tego produktu od: Kilka miesięcy Ilość zużytych opakowań: Testy globalne, zero opakowań.