Od dawna chciałam spróbować tego szamponu - pierwszy raz zobaczyłam go w In Style w ulubionych kosmetykach Reese Witherspoon, ale nie był dostępny w Polsce. Teraz znalazłam go przez przypadek, ale ucieszyłam się, bo w końcu mogłam spróbować tego cuda. ;)
Pierwsze wrażenie wywarł na mnie kiepskie, ale to dlatego, że spodziewałam się zapachu cytrusowego gaiku, okej, choćby cytrynowej tarty, a tu... Ludwik.
Na szczęście jego działanie okazało się być znacznie bardziej satysfakcjonującym.
Zacznę może od tego, że jeżeli włosy zaczynają mi silniej wypadać (bo mam wrażenie, że wypadają zawsze), a głowa zaczyna swędzieć, to szukam czegoś delikatnego, ale oczyszczającego i balansującego (przywracającego odpowiednie ph skórze). Nawet jeżeli pojawia się tylko pierwszy objaw, to zaczynam nie od szamponów/odżywek przeciw wypadaniu, tylko od skupienia się na oczyszczeniu, bo z doświadczenia wiem, że jedną z przyczyn wypadania jest właśnie kiepskie oczyszczanie włosów, a przede wszystkim skalpu, co prowadzi do namnażania martwego naskórka, czasami powodem mogą być też drożdżaki, pojawia się łupież, lub co gorsza łupież tłusty. Z tą postawioną samodzielnie diagnozą ruszam zwykle w ok. roczną podróż do przywrócenia równowagi mojej głowie i włosom, bo od tego zależy ich kondycja i wygląd.
Ten szampon akurat wpadł mi w oko kiedy go potrzebowałam. :) Potrzebowałam oczyszczacza - fazy 1szej. Zabierałam się do tej recenzji jak pies do jeża, bo sama nie wiedziałam, lubię go czy nie lubię, wrócę czy nie wrócę... Być może nawet łatwiej mi to zrobić teraz, po ok. 2 miesiącach od rozstania. ;) Przerzuciłam się bowiem na inny Avalon Organics z olejkiem herbacianym na podrażniony skalp, ale jak widać, albo za wcześnie, albo herbaciany szampon mi nie odpowiada, albo nawet lepiej, byłoby używać ich razem - bo takie rozwiązania do tej pory u mnie najlepiej się sprawdzały.
Cytrynkowy szampon dobrze oczyszczał moją głowę i po prostu czułam się czystsza na głowie, nie było swędzenia i włosy były dłużej świeże. W użytkowaniu był średni, trochę plątał włosy - robił im dogłębne oczyszczanie, bo aż skrzypiały, ale skalp był bardzo z tego zadowolony, a to najważniejsze - włosom pomagała odżywka. Z obecnego szamponu nie jestem tak zadowolona. Nie plącze włosów, ale muszę je myć częściej, nawet jeśli nie nakładam odżywki. Co do skóry głowy, jest ok, ale bez szału, myślę, że mogłabym uzyskać taki efekt z innym szamponem, za mniejsze pieniądze.
Bo te szampony najtańsze nie są, obecnie prawie 38zł, w polskim sklepie internetowym, znalazłam je tylko w jednym. Z drugiej strony są bardzo wydajne - całkiem dobrze się pienią, używałam Lemonka ok. 4 miesięcy przy włosach za ramiona. Mają większą pojemność niż standardowa - 325 ml i do tego są naładowane fajnymi składnikami. Przede wszystkim \'robione są\' na bazie aloesowego ekstraktu, nawet woda jest na 2. miejscu. Ta oczyszczająca mieszanka zawiera wyciągi z nagietka, rumianku, cytryny, olejek ze skórki pomarańczy i z limonki, i kilka innych roślinnych składników, które musiałabym pewnie sprawdzać w google. :) Najważniejsze jednak, że przypadł mi do gustu, składniki się sprawdziły, włosy były świeże, głowa czysta i gotowa na wcierki i maski przeciw wypadaniu. Myślę, że odpowiednie oczyszczanie włosów i skalpu jest niemniej ważne niż oczyszczanie twarzy, bo dopiero wtedy składniki innych kosmetyków mogą dotrzeć tam gdzie powinny. :)
I na tym etapie szampon się sprawdza, więc niewykluczone, że do niego wrócę. Myślę, że jest wart uwagi.
Używam tego produktu od: używałam ok. 4/5 miesięcy
Ilość zużytych opakowań: 325 ml