Carven Le Parfum EDP 

Perfumę dostałam w prezencie. Zapach ciekawy, świeżutki, co do trwałości na razie nie wypowiem się gdyż dopiero zaczęłam jej używać :) Zapach nadający się raczej na dzień aczkolwiek nie widzę przeciwskazań żeby używać go także wieczorową porą ;)

W świecie perfum ciągle się zmienia. Zmienia się moda na perfumy. Corocznie perfumeryjne kompanie wyrzucają na rynek setki najróżniejszych zapachów. Jedną z tych nowości jest właśnie Carven Le Parfum. Próbkę tych perfum otrzymałam przy okazji zakupów w sieciówce. Kampania zapachu trwała pełną parą, ponieważ oprócz dokładanych próbek, dziewczyny w perfumerii gorliwie wpychały bloterki spryskane tą wonią większości znajdujących się tam kobiet. Czy ten zapach jest wyjątkowy? Mogę szybko i bez namysłu napisać, że nie. Jest to zapach, który zapewne pojawi się i szybko zniknie, zastąpiony przez jakiś całkowicie nowy produkt. W Le Parfum nie ma dla mnie absolutnie nic wyjątkowego. Trudno w dzisiejszych czasach stworzyć zapach proroczy, za którym podąża się w hipnozie jak stado myszy za czarodziejskim fletem. Ale uwierzcie mi można, trzeba mieć tylko nieco wyobraźni, a nie ślepo brnąć w aktualne wyliniałe trendy. Niestety Le Parfum to skok w sam środek zmaltretowanej szarzyzny. „Ultra kobiecy zapach dla spontanicznych, eleganckich i cieszących się życiem kobiet” – ileż można powielać ten wyświechtany i banalny do gromkiego bólu slogan? Jak widać, w nieskończoność… Carven otwiera się nam owocowo-cytrusowo, dostajemy tackę pełną mandarynek, grejpfrutów i niedojrzałych gruszek. No dobrze, fajne poprawne owoce, ale co dalej? Dalej jest już tylko jeden takt, nudny, który leci na wciśniętym klawiszu REPEAT, morela, liczi i jakiś pseudo-pachnący groszek. Dobrych zapachów nie trzeba promować, myślę, że w przypadku Carven Le Parfum nawet usilna reklama nie pomoże. Szybko odejdą w zapomnienie, bo na cóż tu zwracać uwagę, kiedy dookoła taki ogrom aromatów, w których można znaleźć propozycje naprawdę ciekawe i ujmujące. Le Parfum to morela w pluszowych pantalonach, drętwa piła i pleciugowata wodolejca. Nie można przypisać jej monotonii na miarę drogeryjnych wypierdków, lecz naprawdę nie kryje ona w sobie niczego, co ożywiłoby kolorem szary miejski tłum. Samorzutna, kwiatowo-owocowa propozycja, która ulatuje z pamięci szybciej niż do niej wniknęła. Podsumowując: Strata czasu i pieniędzy. Używam tego produktu od: miesiąc Ilość zużytych opakowań: próbka