Floslek Anti Acne, Krem matujący 

Jak w tytule zaznaczam, że dostałam próbkę kremu. Wystarczyła mi na dwa dni. Krem mnie nie zachwycił. Już sam zapach nie jest zbyt przyjemny. Z matowieniem ma niewiele wspólnego. Na chwilę, po użyciu. Chociaż czubek nosa i tak się świecił. Reszta twarzy może przez godzinę pozostała w macie. Niestety, jednocześnie odpowiednio nie nawilżył bardziej przesuszonych partii twarzy. W trakcie stosowania coś tam pojawiło się na twarzy, łącznie z czarnymi kropkami na nosie. A specjalnie, dzień wcześniej, zrobiłam sobie peeling enzymatyczny, więc cera nie wyglądała jakoś źle. Po dwóch dniach stosowania, kremu, nic pozytywnego się na niej nie zadziało.

Mam tłustą, łojotokową cerę w strefie T i ten krem bardzo dobrze maskuje niedoskonałości - błyszczenie się oraz niewielkie pryszcze, zaczerwienienia. Szybko się wchłania, niewielka ilość kremu potrzebna jest do efektywnego działania matującego. Ładnie pachnie i pozostawia skórę matową. Mam zastrzeżenia co do zatykania porów, bo odnoszę wrażenie, że ten krem może je blokować, czuję trochę jego wagę na skórze.

Krem nie spełnia obietnic producenta. Co więcej, ciężko współpracuje z bazą czy podkładem, roluje się na twarzy. Poza tym trzeba go dokładnie rozsmarować, bo inaczej pozostawia białe plamy, smugi na twarzy. Czuć w nim lekko zapach drożdży, konsystencja OK, ale nic poza tym. Wygodne, poręczne opakowanie, ale nie o to w nim chodzi. Niestety dość szybko skóra zaczyna się świecić i wydzielać sebum. Z pewnością nie jest to krem, którego szukałam.

Krem nie robi krzywdy, ale i nie spełnia żadnej ze swoich funkcji: nie matuje (skóra po nim nawet bardziej się błyszczy, niż bez kremu), nie zamyka porów, nie zmniejsza ilości wyprysków. Na szczęście makijaż rozprowadza się na nim normalnie. Są tańsze, skuteczniejsze kremy. Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 niecałe