Kupując ten zapach miałam mieszane uczucia, a to pod wpływem jednej z recenzji z Fragrantiki - jej autorka popłynęła w stronę studiów kulturowych z pewną nutką gender studies, bardzo zgrabnie i dość fachowo zresztą... i wyszło jej, że to tandetne perfumy dla bardzo młodych dziewcząt, właściwie nie perfumy, a narzędzie uprzedmiotowienia, seksualizacji i opresji - z jednej strony banał za zbyt duże pieniądze, a z drugiej coś, co się łatwo sprzeda, bo chwytliwe.
No dobra. Mam. I super jest. Nie są to perfumy mojego życia, ale jak na zimowe dni (jest koniec stycznia) jak znalazł. I nie jestem małą dziewczynką, ale nie czuję się w nich infantylnie. Czuję się miło i ciepło, ale nie nudno. Głowy dla nich nie straciłam, ale mogą być.
Zacznę od opakowania. Nieprzypadkowo. Całusek na kartoniku skojarzył mi się z posiadanym na stanie zapachem od Diane von Fürstenberg pod tytułem Love Diane, bo na nim także widnieją wesolutkie ślady uszminkowanych usteczek. A podobieństw jest więcej. Bo Sweet to typowe ostatnio, modne perfumy zbudowane z cukru (mnóstwa cukru) a w domyśle pralinek, paczuli i jakiegoś kwaskowatego owocka dla kontrastu. Tym razem w roli owocka nie występują porzeczki (czarne czy czerwone - czerwone są w Love Diane, czy np. jabłko jak w Nina Ricci Nina), ale wiśnie. Występuję także kilka innych składników, ale wymiar ogólny jest taki: dość świeże, kwaskowate wiśnie - początkowo z ciekawą nutką, określaną jako "błyszczyk" - duuużo bardzo dużo cukru (a la Wish, Flowerbomb, La Vie... i tym podobne) i paczula. Jest też trochę kakao, a ja bardzo lubię nieodżałowane Neonatura Cocoon...
Piszę o tym z lekkim przekąsem, no bo... no bo to jednak pewna perfumeryjna modna sztampa, ale nosi się Sweet bardzo miło, zimowo, podszalikowo, podsweterkowo. Ma ambicje na Wisha, ale jest bardziej jak Love Diane czy Nina, czyli raczej świeży, niż skrzypiąco cukrowy i ulepny, ale jednak nie świeżak. Jak kiedyś nie tknęłabym kijem Wish czy Angela, tak teraz na stare lata czasem lubię takie klimaty. Sweet z przyjemnością zużyję, jakby była okazja, może kiedyś kupię ponownie. Przyjemność używania tego zapachu odczarowała negatywną recenzję z Fragrantiki.
Zapach jest przyjemny, o dość dobrej projekcji i przyzwoitej ale nie obezwładniającej trwałości. Mogłyby być silniejsze i trwalsze.
Po namyśle, dorzucę jeszcze jedno skojarzenie: kisielek typu szybki kubek o aromacie wiśniowym... albo frużelina do gofrów... zdecydowanie tak.
Używam tego produktu od: kilka dni
Ilość zużytych opakowań: jedna 30-tka