Szampon jest naturalny, ale różni się nieco od pozostałych rosyjskich, mianowicie w składzie nie zaczyna się tekstem: "aqua with infusions of" (i tu leci siedemnaście nazw łacińskich ziół ałtajsko- uralsk0- bajkalskich), otóż nie. Tu jest inaczej, jest woda, a po niej od razu dosyć silny detergent Sodium Coco- Sulfate oraz Lauryl Glucoside. SCS niektóre osoby może uczulać, co prawda to nie SLS, ale bardzo "skuteczny" również. W tej sytuacji nie można tego szamponu stosować do codziennego mycia, ani też do każdorazowego mycia. Jest zbyt ostry. Można stosować jako szampon oczyszczający, co kilka myć, jeśli zauważymy przeciążenie i tzw. oklap włosów, ale tak na co dzień to ja go odradzam. On świetnie nada się do włosów krótkich, niefarbowanych, przetłuszczających się, co więcej, powiem, że byłby idealny dla mężczyzn.
Pozostałe szamponu składniki są bardziej przydatne dla nas jeśli chcemy dla naszych włosów dobrych ekstraktów roślinnych, jest tu np. borówka brusznica, kalina czerwona, wierzbówka kiprzyca (owoce), pochodzące z nich proteiny, kwasy organiczne, mikroelementy (jak pisze producent), nagietek, herbata kurylska, olej z rokitnika bajkalskiego, olej amarantowy, kwiat geranium łąkowego.
Mimo tak bogatego składu szampon nie nadaje się dla mnie, zbyt mocno plącze włosy, szkoda.
Moje włosy są długie, rozjaśniane pasemkami. Po każdym myciu nakładam maseczkę (bo odżywki za słabe) i serum olejowe na końcówki, zawsze potrafię je rozczesać. Ale kiedy zbyt często myłam je tym szamponem, nawet po masce moje włosy nie dawały się rozczesać, dopiero po wielu próbach. Tak więc ten szampon to kolejny zdzierak do kolekcji. Zauważmy, że producent mówi/pisze na opakowaniu coś zupełnie innego.
Używam tego produktu od: 2 mies.
Ilość zużytych opakowań: 50 % z 350 ml