To jeden z kosmetyków, które zawsze mam w swojej łazience. Zużyłam już chyba kilkanaście opakowań. Jest moim "numerem dwa" pod względem działania antycellulitowego i odchudzającego (o stopień wyżej oceniam tylko serum antycellulitowe z Tołpy, które jest moim "numerem jeden"). Natomiast pod względem przyjemności używania, konsystencji, zapachu i zachęty do uprawiania sportu nie ma sobie równych. Czasami naprawdę mam wrażenie, że wychodzę pobiegać tylko po to, żeby po powrocie wziąć prysznic i wysmarować się żelem Nivea ;)
KONSYSTENCJA, KOLOR, ZAPACH
To najprzyjemniejszy kosmetyk antycellulitowy, jakiego używałam. Pachnie przepięknie, kolor ma śliczny, konsystencja jest cudowna w używaniu. Aż chce się go nakładać :))
Teoretycznie to żel-krem. Mi przypomina żel aloesowy, ale ma bardziej ziarnistą konsystencję, jest rzadszy, kisielowaty, półprzeźroczysty.
Ma kolor jest melonowy. Czyli zielono-żółty, a właściwie seledynowo-niebieskawo-żółtawy. Jego odcień jest żywy, fluorescencyjny, podobny do napoju energetycznego "Red Bull" lub cukierków "Ice" - tylko w wersji zielono-żółtej.
Pachnie świeżo, aloesowo-limonkowo, trawą cytrynową, może trochę ogórkiem i zielonym jabłuszkiem, z delikatną nutą słodyczy. Ogólnie należy do nut cytrusowych i pełni funkcje aromaterapeutyczne. Orzeźwia, pobudza do działania, dodaje energii, uśmiechu i optymizmu. A przy tym nie męczy intensywnością i ma w sobie coś słodkiego, ciepłego i otulającego. Spokojnie można nakładać ten żel rano, w ciągu dnia lub przed snem.
Dodam, że zapach utrzymuje się na mojej skórze cały dzień i jest przepiękny :)
NAKŁADANIE
Żel jest wydajny. Już niewielka ilość pozwala nałożyć go równomiernie na całe ciało.
Można go nałożyć jak zwykły balsam do ciała, lekko wsmarowując.
Ale też można wykonać nim króciutki masaż (przez ok. 1 minutę na daną partię ciała) - wtedy najpełniej ujawnią się jego właściwości antycellulitowe, ujędrniające i wygładzające, a skóra na drugi dzień będzie wyglądała najlepiej.
Można też go wklepać - ten sposób nakładania najlepiej sprawdza się w upały. Żel Nivea sam w sobie nie jest chłodzący, jednak podczas wklepywania wydaje się chłodniejszy i bardziej orzeźwiający.
DZIAŁANIE NA SKÓRĘ
Już po pierwszym użyciu tego żelu skóra jest gładsza, bardziej elastyczna, nawilżona i ma zdrowy, naturalny blask. Żel Nivea po wchłonięciu w skórę tworzy delikatną, otulającą warstewkę - identyczną jak po żelach aloesowych. Nic się nie tłuści, nie roluje, od razu po jego nałożeniu możemy zakładać ubranie, a nawet cienkie rajstopy.
Wyraźnie lepiej skóra zaczyna wyglądać w ciągu kilku godzin od nałożenia tego żelu. Robi się bardziej jędrna i zwarta, tak jakby mniej wody zatrzymało się nam w organizmie. Jeżeli uprawiamy sport, to efekty ćwiczeń są wyraźnie podkreślone i wzmocnione. Między innymi dlatego uwielbiam nakładać ten żel po wieczornej jeździe na rowerze lub bieganiu - bo następnego dnia rano wyglądam jakbym biegała regularnie świetnym tempem przez cały miesiąc, a nie jakbym raz w miesiącu randomowo wyszła pobiegać i zasapała się po drodze ;)
Oczywiście najlepsze efekty uzyskujemy, kiedy ćwiczymy codziennie i nakładamy ten żel codziennie po ćwiczeniach. Wtedy już po tygodniu, może dwóch, nasze ciało robi się "nastolatkowe" - ten żel wyciąga wodę z organizmu, sprawia, że cellulit na udach, pupie i biodrach praktycznie znika. Ciało robi się gładkie, jednolite, elastyczne, zgrabne, i to nawet jeśli cały czas mam nadwagę. Generalnie mam wrażenie, że ten żel odejmuje mi 10-15 lat. Nie tylko wizualnie, ale też w dotyku moje ciało jest młodsze.
Żeby nie było: kiedy ćwiczę i NIE smaruję się tym żelem, to nawet po miesiącu dalej wyglądam grubo, skóra mi zwisa i odstaje, trzęsie się jak galareta, a cellulit wygląda jak skórka bardzo starej pomarańczy.
Natomiast kiedy NIE ćwiczę, ten żel kompletnie nie działa. To znaczy zachowuje się jak zwykły balsam do ciała lub żel aloesowy - coś tam nawilży i wygładzi, ale absolutnie nie ma efektu wow.
NIE SZKODZI SKÓRZE
Żel nie podrażnia, nie przesusza, nie powoduje powstawania wyprysków. Jest bezpieczny i neutralny dla skóry.
OPAKOWANIE
Opakowanie to duża, stojąca tuba zamykana na solidny zatrzask. Jest superwygodna do zabierania ze sobą na basen albo siłownię, bo nie ma ryzyka, że coś się pogniecie lub wyleje w torbie sportowej.
WYDAJNOŚĆ, CENA
Żel jest wydajny. Jedno opakowanie wystarcza mi na okres od 2 do 6 miesięcy, w zależności od tego, jak często uprawiam sport (staram się używać tego żelu wyłącznie po ćwiczeniach). Kosztuje ok. 19-30 zł, bardzo różnie, bo czasem łapię go w sklepach stacjonarnych, a czasem na Allegro. Moim zdaniem takie ceny są ok.
PORÓWNANIE Z INNYMI
Jak już wspomniałam, moim zdaniem lepsze jest tylko serum antycellulitowe z Tołpy. Wszystkie inne produkty antycellulitowe i ujędrniające, których używałam (z Ziaji, Eveline, Lirene, Elancyl) były gorsze niż Nivea.
PODSUMOWANIE
Polecam!
Zalety:
- naprawdę działa antycellulitowo, ujędrniająco, dodaje elastyczności, nawilża i wygładza
- efekty najbardziej widać, jeżeli używamy go codziennie, po średnio intensywnych ćwiczeniach, przez ok. 1-2 tygodnie,
- natomiast bez ćwiczeń działa jak zwykły żel aloesowy)
- nie przesusza skóry, nie podrażnia, nie zapycha porów
- przepiękny, świeży, aloesowo-cytrusowo-słodki zapach
- śliczny, melonowy kolor
- wygodne opakowanie (duża tuba zamykana na solidny zatrzask)
- niska cena
- lubię markę Nivea
- używanie tego żelu motywuje mnie do ćwiczeń, a to naprawdę cud
Wady:
- słabo dostępny w sklepach
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie