Yves Saint Laurent La Collection, In Love Again EDT 

Perfumy od YSL są moimi ulubionymi. W zadzie podoba mi się niemal każdy. Jedne mniej, inne bardziej, ale o żadnym nie mogę powiedzieć, że jest brzydki. In Love Again jest śliczny, owocowo-kwiatowy. Zapach którym by się chciało pachnieć przez cały dzień. Niestety jeszcze tak nietrzymającego się mojej skóry zapachu od YSL nie miałam. Woda toaletowa, która po spryskaniu utrzymuje się jedynie do 1,5 godziny, to bardzo słaba jakość. Zapach jest niemal niewyczuwalny dla mnie i otoczenia. Nigdy nie komplementowany, jakby go w ogóle nie było :( , a nuty są bardzo fajne, bo takie letnie, wesołe. Otwiera się mandarynką i czarną porzeczką i jest to połączenie cudowne, lekkie, soczyste i wyraziste. Niestety bardzo ulotne. Po tych ślicznych akordach za chwilę nie zostaje nic . Teoretycznie w nutach serca jest winogrono, róża, piwonia, celowo piszę "teoretycznie", bo ja nie wyczuwam ich kompletnie. W bazie, też jest świetne połączenie piżma i jeżyny, to powinno zostać z nami najdłużej. Niestety na skórze można wyczuć te nuty jedynie ok 1,5 godz. od spryskania. Potem zapach zanika i to dosłownie. U mnie nie pozostaje kompletnie NIC. Szkoda, bo "In Love Again" jest na prawdę piękny, ale ta trwałość jest dla mnie nie do przyjęcia. Dla mnie wielkie rozczarowanie. Nie kupię nigdy więcej.

Porzeczki, porzeczki, całe garnki i koszyczki! Któż w dzieciństwie, o ile mieszkał na wsi, ich nie zbierał? Ja, owszem. Pamiętam zapach owoców i liści. Ten drugi ukochałam sobie najbardziej. Cierpki, ziołowy, wyrazisty... In Love Again... idealne na wiosnę i lato. Nazwa tak bardzo w punkt, bo przecież to wiosną najczęściej oprócz zapachu kwiatów, traw i młodych liści odurza nas miłość. ;) Porzeczkowe bardziej od porzeczkowego Amethyst od Lalique. Nie wiedziałam, że można bardziej. A jednak. ;) Jeśli ktoś lubi poprzeczki w perfumach i zapachy tak orzeźwiające, że aż ślinka cieknie, to polecam. Spotkałam się z niewieloma opiniami w Internecie, ale te, które czytałam , traktowały o ulotności zapachu. U mnie trzyma się bardzo długo. Wspomnienia porzeczkowego ogródka, liści i owoców , zbieranych wedle potrzeby; czy to na kompot czy to do kiszenia ogórków - bezcenne. Kwiaty majaczą, dosłownie, gdzieś w tle. Zapach cudny, klasyk... So, I'm in Love...

Zapach z pogranicza mojego gustu, bo lubuję się w cięższych aromatach, ale ma w sobie coś, że przy nim wyobrażam sobie wakacje w tropikalnych krajach, kiedy zajadam owoce przy zachodzie słońca, już po południowym prysznicu, a przed nocnym uwodzeniem... Owoce dominują - porzeczka jest wyrazista i nadaje zarówno kwaskowatości jak i pewnej drzewnej nuty, lekko czuć mandarynkę- jest słodko-gorzka. Kwiaty to baza, wyczuwalne, ale nie dominujące. Zapach krótkotrwały (do 3 godzin), dość bogaty, nie ewoluuje. Używam tego produktu od: 1 miesiąca Ilość zużytych opakowań: 1 opakowanie

Podczas wizyty w drogerii wpadła mi w oko seria kultowych zapachów YSL w nowych opakowaniach. Psiknęłam In Love Again i aż zaniemówiłam. To tym pachniały młode nauczycielki w mojej szkole, starsze kuzynki, czułam go jak wchodziłam do zatłoczonego tramwaju i marzyłam o tym zapachu jako młoda nastolatka. Oraz kupowałam bardziej i mniej udane podróbki na osiedlowym bazarku. Odstawiłam go na półkę, jednak wspomniałam o tym zapachu mojemu facetowi - za kilka tygodni dostałam je ze stwierdzeniem "że pasują do mnie". Sam zapach jest owocowy, słoneczny, lekki i radosny. Owoce grają główne skrzypce - musujące porzeczki i mandarynka uderzają w nos mocno, potem na skórze uspokająją się pozwalając dojśc do słowa róży (też owocowej, nie mydlanej). Bazą jest piżmo oraz jeżyna, która zachowuje owocowy charakter zapachu. Żaden inny zapach nie poprawia mi tak humoru jak ten. Idealny zapach na wiosnę. Na wielki plus trwałość - na wieczór użyłam, byłam na mieście, w zadymionej imprezowni, wracając nad razem dalej czułam wyraźnie ten zapach na ciele. Niestety dość drogi, bo wiadomo - marka, ale uważam że wart pieniędzy. Używam tego produktu od: pół roku Ilość zużytych opakowań: jedno