Shiseido Ever Bloom EDP 

Chyba już wolę jak perfumy brzydko pachną niż jak są nijakie. Nie jest to zapach warty zakupu, na pewno nie zapada w pamięć. Mam wrażenie, że jest to zapach, który jest podobny do miliona innych zapachów. Nic specjalnego ani unikatowego. Jest to zapach mocno kwiatowy, czuć gardenie i różę. Na dodatek mało trwały i dość drogi.

Pozwolę sobie przynajmniej częściowo nie zgodzić się z większością poprzednich opinii. Po aplikacji zapachu na skórę pierwsze kilka minut było dość intensywne i bogate; choć to moje nuty zapachowe, to wyczuwałam tam coś, co mi nie pasowało, ale nie konkretną woń, coś niezidentyfikowanego. W miarę upływu czasu zapach łagodniał, stawał się bardziej pudrowy, delikatny, ale nadal mocny. Finalnie poczułam jaśmin zmieszany z gardenią i piżmem, a ponieważ jaśmin i piżmo to coś, co uwielbiam w perfumach, to przepadłam. Zapach jest trwały, nie wiem, skąd opinie o szybkim ulatnianiu. Jest trochę słodki, ale bez przesady, to taka słodycz z pazurem. Nie jest wietrzny , jak gdzieś przeczytałam. Jak dla mnie nadaje się na każdą porę roku. I, błagam, nie jest płaski! Nie wiem, jak to możliwe, ale przynajmniej mnie bardzo mocno przypomina wodę firmy Avon - Perceive Soul, nie biorąc pod uwagę oczywiście ceny... Bo no cóż... cena jest z równie wysokiej półki, co produkt ; )

Nie umiem pisać o zapachach ani ich określać, dlatego ta recenzja nie będzie opisana olfaktorycznym językiem. Nie wiem, jakie składniki są w tym zapachu. Ale jedno jest pewne - spodobał mi się na tyle, że mam już 2 flakon. Pierwszy miałam w pojemności 30 ml, po tym jak zużyłam to wiedziałam, że jest to jeden z zapachów, który może zostać ze mną na dłużej, więc kupiłam setkę. Zapach jest zdecydowanie kwiatowy, świeży, ale też delikatny, kobiecy. Nie zmienia się za dużo w ciągu dnia, jest raczej prostolinijny, jednostajny, chociaż czasem odnoszę wrażenie, że pod koniec dnia ubrania pachną taką czystością proszku do prania i wydaje mi się, że to jego zasługa. Niestety sam zapach nie jest wybitnie trwały, po spsikaniu się czuję go jeszcze trochę na sobie, przez kilka godzin, ale on zanika, czuć go coraz mniej i właśnie wtedy czuć to jego 'proszkowe' oblicze. Jednak jest to zapach bardzo przyjemny, a przyznać muszę, że mojemu nosowi niewiele aromatów się podoba. Sam fakt, że po zużyciu jednego flakonu kupiłam następny świadczy o tym, że coś mi się w nim na tyle spodobało, że chcę go mieć w swojej kolekcji (mam tylko kilka takich naprawdę ulubionych zapachów). Design flakonu też mi się podoba, nie jest jakiś wybitny, ale chodzi mi głównie o zapach, a nie o kształt flakonu. Myślę, że jeśli ktoś lubi nieprzewidywalne zapachy z 'ogonem' to nie będzie z Ever Bloom zadowolony, bo jest to zapach bliskoskórny, ale ja wychodzę z założenia, że perfumy są dla mnie, a nie dla innych, więc mi to pasuje.

Zapach dostałam. Generalnie lubię kwiatowe perfumy, ale nie akurat w takim wydaniu. W tej kompozycji czuję w zasadzie tylko różę, jest zbyt płasko i oczywiście. Pod koniec owa róża jest jakby zakurzona i potęguje swoją woń. Plus za estetyczny flakon. Całościowo jednak nie dla mnie.

Morski za sprawdzą lotosu a kwiatowy za m. in. gardenii sprawą. Taki wodny zapach trochę, średniak pod względem trwałości. Początek obiecujący miły, ale potem nie ma ciaglu dalszego, średniak. A w ogóle czemu premiera tych perfum była jesienią 2015 roku jeśli to ewidentnie wiosenny zapach?!

Nie zamierzam w recenzji Ever Bloom odnosić się do tego jak długo pachną inne perfumy. No nie zamierzam, bo dla mnie, Ever Bloom jest ever. Zapach trzyma się długo, wibruje, pokazuje inne oblicza kwiatowego ogrodu. Zapach jest bardzo kobiecy, radośnie kwiatowy. Taki, który można określić jako ten który przywołuje wiosnę. Mega trwały, pachnie cały dzień. Wibrujący ogród, zmieniają się odsłony kwiatów od jaśminu, po lotos, gardenia i różyczka. I stale pojawia się urzekający,narkotyczny jaśmin. Mocne, momentami słodkie, momentami lżejsze. jakby zwiewne niczym kreacje wschodnich twórców. Jakby coś uchwycone w locie, jak przyczajony tygrys, i ukryty smok pojawia się jaśmin. to taka jego subtelna gra w "Ever bloom". Nieskazitelnie czyste piękno

Bardzo mocne kwiatowe perfumy z wyraźnie wyczuwalną bazą już od pierwszych nut. Pięknie podany jaśmin, na świeżo-pudrowo. W tle czuć "szamponową" nutę -dosłownie, charakterystyczne, chemiczne połączenie. Jednak to znika po jakimś czasie. Później delikatnieje i kwiaty już właściwie wypełniają całe tło. Gardenia i jaśmin to dwie nuty, które właściwie walczą o pierwszeństwo. W tle ten cyprysik dodaje całej oryginalności tutaj, bo czuć go dość wyraźnie. Podobne połączenie wyczuwam w nowym różowym Narciso, jak już trochę wywietrzeje.

Ever Bloom wywąchałam już jakiś czas temu, bardzo mi się spodobał. Potem wyczytałam, że płaski, że nijaki.. Śmiem się nie zgodzić. Potem nabyłam próbkę Ever Bloom EDT. Tu także jest ładnie. Ale jest to jeden z tych zapachów, w które trzeba się wwąchiwać, żeby poczuć. Trwałość i projekcja nie są powalająca, ale pachnie ładnie.

Uroczy, kwiatowy zapach, który nie zabija kwieciem. Zwiewny, kwiatkowy, bez żadnych fałszywych nut i zgrzytów. Taka wysokopółkowa kosmetyczna kwiatowość, w sensie jakości. Bo jeśli chodzi o wydźwięk, to zapach nie jest dostojny i poważny. Jest ładny, pełen wdzięku, ale i nie infantylny. Letnio-wiosenny w odbiorze, ale ja akurat noszę takie zapachy nawet podczas trzaskających mrozów, ponieważ jestem przeciwniczką zasady, że w zimie trzeba pachnieć piernikami i/lub choinką. Kompozycja układa się przez cały czas mniej więcej tak samo. Nie serwuje żadnych niespodzianek ani gwałtownego zwrotu akcji. Dla mnie to zaleta, bo od perfum oczekuję, żeby do mnie pasowały przez cały dzień i że kwiatowa świeżość nie przepoczwarzy się nagle w drożdżówkę z nadzieniem wanilinowym. Tyle, że ten wspomniany wyżej "cały czas" to sprawa dyskusyjna, bo: Przy tak wysokiej (stacjonarnie) cenie, porażający jest brak trwałości :mdleje: Zapach znika w błyskawicznym tempie, nie wsiąka nawet w mięsistą, organiczną bawełnę, która normalnie chłonie perfumy jak gąbka wodę. Z nadgarstków po godzinie nie czuć już praktycznie nic. Testowałam kilka razy, w tym raz z koleżanką - u niej też porażka. W Sephorze podczas premiery Ever Bloom, przedstawicielka Shiseido dała mi firmową różową jedwabną tasiemkę, którą razem pieczołowicie nasączyłyśmy zapachem i odrazu schowałam ją do kieszeni zapinanej na suwak w bawełnianej bluzie. Po dotarciu do domu nie pachniała już ani wstążeczka, ani kieszeń bluzy. A taka np. Lady Million od Paco Rabanne pachnie ponad dwa tygodnie na tejże bluzie, z bluzy przełazi na kolejne ubrania, które znajdą się w pobliżu i w efekcie DWA TYGODNIE po testach w perfumerii, Millionem pachnie moje mieszkanie i wszystko, co miało kontakt z rękawem bluzy. Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: testy

Jesli zapach gladki i plaski moze byc jednoczesnie uroczy, to Ever Bloom EDP wlasnie taki jest. Mamy tu bukiet pieknie splecionych ze soba kwiatow, zapach jest radosny, uroczy i niewinny, taki dla slicznej, mlodziutkiej i szczesliwej panny mlodej. Przy tych wszystkich fajnych cechach Ever Bloom EDP na kolana nie powala - w tej niewinnej i radosnej urodzie jest bardzo monotonny, nie rozwija sie niemal wcale i przy dluzszym noszeniu po prostu nudzi. Testowalo mi sie go bardzo milo, ale raczej do Ever Bloom EDP nie wroce (no, chyba, ze kiedys trafi sie jakas probka ;-) ). Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: probki