Skoro oceniła Małgosia, to ja też na recenzję się skuszę, tym bardziej ,że mamy podobne gusta zapachowe :)
Do wersji klasycznej często wracałam, ale mi się nudziła i po paru miesiącach używania drażniła jakąś aldehydową nutą. No i zaczynała boleć mnie głowa...dusiło coś, ściskało za skronie, po czasie odpychało...
Wersja 2011 zaś jest odświezona, pozbawiona duszącej stęchłej nuty i aldehydowego polotu.
Uważam , że wielbicielkom truskawkowgo akcentu w klasycznym MDC nowa wersja również powinna przypaść do gustu, ponieważ te truskaweczki nadal tu są. Ale! Są to truskaweczki, a nie wielkie ciężkie truskawy , małe, frywolne i dzikie, wyczyszczone z brudu i zroszone zimną wodą ...- coś jakby z jednej strony krwisto czerwone, a z drugiej zielone. Pachną cudnie, natomiast przegryzając je doznajemy smakowej niespodzianki - jawi się nam zapach ciepłej miodowej słodyczy zmieszanej z kwaskowatą niewinną zielonkawą nutą - taką nieco zadziorną, zdradziecką, żartującą, uśmiechniętą, coś jak wyrastające nam znienacka diabelskie różki... ;)
Taki to właśnie zapach ma Miss Dior Cherie 2011 - słodko-kwaskowato-ciepło-żartobliwy, zaczepny i tajemniczy jednocześnie.
Długa suknia + ten zapach ? Czemu nie....ale obowiązkowo maska na twarzy, bo można komuś bezkarnie zrobić dzikiego psikusa zostawiając za sobą jedynie smużkę zapachowej tajemnicy....
Zwiewna sukienka, rozwiany włos, beztroska i perlisty śmiech na łonie natury + ten zapach? Czemu nie...ale wtedy nakręcamy pasmo włosów wokół palca, ciut kokieterii..., po chwili udajemy, że się zamyślamy i nagle znikamy z pola widzenia ...pozostaje po nas jedynie zapach swobody i jednoczesnego dystansu do otoczenia, ciągłej potrzeby adorowania i zamykania w bezpiecznych objęciach.
To nadal Miss Dior Cherie, temu zaprzeczyć nie można. Charakterystyczna truskaweczka ciągnie się za nami milusim, zapachowym MCD- ogonkiem. Ale ogonek ten jest tu zdecydowanie wydelikacony, mniej ciężki - bardziej wyczesany z kurzu i pleśniowej nutki, za to bardziej łaskoczący, zaczepny i intrygujący niż w wersji klasycznej.
Jak dla mnie ta wersja jest o wiele bardziej przyjemna i przyjazna mojemu nosowi, ale absolutnie nie wypowiem się zdecydowanie w kwestii czy jest to zapach na lato czy na zimę. Moja mama używa go teraz w upalne dni i z zapach jest całkiem ok. ze względu na kwaskowatość. Natomiast ja zamierzam zacząć używać swoją flaszkę jesienią - ze względu na obecność charakterystycznej ciepławo-słodkiej nuty "Miss Dior-Cheriowej "... i również będzie ok :)
Buteleczka nadal śliczna, z podwójną kokardką.
Używam tego produktu od: paru dni - testy, butla czeka na jesień
Ilość zużytych opakowań: jeszcze ani jedno