Bardzo lubię tego typu zapachy, przyjmijmy - z grupy " kadzidełkowych". Tak, lub podobnie, zawsze pachniało w moim, jeszcze panieńskim, pokoju, który kochali też moi znajomi. Za klimat, który (z braku pieniędzy) tam stworzyłam - z gałęzi, liści, szyszek, drewnianych pni, lampek, makat itp. Pachniało tam kadzidełkami, olejkami zapachowymi, herbatą - owocową i czarną, drewnem, lasem, mchem.. moją duszą, a przynajmniej lubię ją sobie tak wyobrażać.
FdB przypomniało mi te piękne czasy. Sam zapach to taki las o zmierzchu, już nie widno, jeszcze nie ciemno. Ale nie igliwiem tam pachnie, a jesiennymi liśćmi, ostatnimi dzikimi owocami, niby nie jest zimno, ale dziwny dreszcz biegnie po krzyżu. Na wpół zwiędłe kwiaty dają lekką słodycz, która wyczuwalna jest w pewnej odległości - zupełnie jak w Secret Obsession - taka sama wonna słodkawo-dymna smużka, oddzielona od reszty nut, jak dym nad ogniskiem - nieco ponad nim. A ja biegnę przez ten las, suchy i trzeszczący, choć tyle tam mchu i tatarak niedaleko, mam wrażenie, ze coś mnie goni, jestem oblana zimnym potem - bo właśnie po niecałej godzinie od aplikacji zapachu z nadgarstka zaczyna wybijać nuta świeżego potu.
Taki las miałam niedaleko mojego świętej pamięci pokoiku, nie raz biegłam ze strachu, po zmroku, sama, nieraz też wracałam o zmierzchu znad jeziora, tyle wspomnień zostało w tym lesie - wędrówek, pierwszych randek, spotkań, ognisk, przyjaźni, szeptów na ucho i zwierzeń. Sporo też słońca, wiatru, trwogi, biegu i wzruszeń. Szukania szczęścia i grzybów.
Lubię o tym pamiętać.
Ale chyba nie chcę tak pachnieć - przeszłością, mglistymi fragmentami życia, dymem wspomnień. Bo choć są cudowne, to jednak przebrzmiałe, a ja dorosłam i składam się teraz z coraz większej ilości elementów.
Będę wspominać sobie w samotności, przywoływać dawny świat z nadgarstka, może nasączę kilka wacików tymi myślami i rozmieszczę w moim nowym domu. I będę sie uśmiechać, a jakże! do tego, co było cudowne, ale sama. Poza domem nie chcę tak pachnieć, bo jednak Słowianka ze mnie pełną gębą, nie orientalna dama, skrywająca pół twarzy za woalem.
Perfumy doceniam, są szlachetne, dość trwałe, ale osobisty zapach to subiektywna sprawa. Co innego zapach w pokoju, a co innego aromat, który określa mnie samą. Wolę "tu i teraz" niż najpiekniejsze nawet przebrzmiałe, zamyślone i wyciszone, choć tak burzliwe, "kiedyś".
Używam tego produktu od: sporo podejść, ale efekt zawsze podobny.
Ilość zużytych opakowań: próbki i miniatura