Maskę od Dr. Sante znam już od kilku dobrych lat i dziwię się, że jeszcze nie zdążyłam jej ocenić w katalogu. Poleciła mi ją koleżanka i nie spodziewałam się, że przez te kilka lat będę cały czas do niej wracać. W szczególności, że nie była to jakaś zbytnio znana marka, ale co jak co skradła moje serce.
Zacznę może od opakowania. Aktualnie mam ją w pojemności 1 l, ale na rynku dostępna jest również mniejsza pojemność 300 ml. Opakowania to zakręcany słoik, który pod zakrętką posiada zabezpieczenie, przez co nie ma szans, że pod prysznicem zalejemy maskę wodą. Szata graficzna jest prosta, znajduje się na niej grafika owoców arganii żelaznej na tle drewnianego stołu. Całość zachowana jest w brązowym tonie. Jest ona przyjemna dla oka, nie przesadzona. Opakowanie co najważniejsze jest poręczne, nie wyślizguje się z dłoni.
W środku opakowania znajdziemy żółtą maskę o przyjemnym zapachu, jaki znajdziemy w produktach z olejem arganowym. Nie jest on zbyt intensywny, nie drażni. Mi się on osobiście bardzo podoba. Zapach utrzymuje się na włosach. Gęstość maski jest dla mnie na plus. Nie jest ona zbyt gęsta, ani zbyt lejąca. Jest odpowiednia. Maska z włosów nie spływa, nie przecieka przez palce tak jak miałam ostatnio z maską od Delia. Włosy z chęcią ją wpijają. Maska przeznaczona jest do włosów uszkodzonych.
W swoim składzie maska zawiera olej arganowy, keratynę oraz proteiny pszenicy. Producent obiecuje, że będą miały one zbawienny wpływ na włosy i właśnie może opowiem jak ona zadziałała na moje włosy. Na opakowaniu znajdziemy informacje, że powinnyśmy ją nakładać na 2 minuty. Ja natomiast trzymam ją na włosach podczas prysznica 10-15 minut. Co mogę o tej masce powiedzieć? Jestem bardzo zadowolona z efektów, moje włosy odżyły po niej, poprawiła się ich kondycja. Moje włosy po niej są dociążone w pozytywnym słowa znaczeniu, przestały się puszyć, są zdyscyplinowane, nie są sianowate. Jestem bardzo zdziwiona, że w sumie wszystkie obietnice producenta są zgodne i że ta maska faktycznie daje radę. Moje włosy są z natury kłopotliwe, na końcach się podkręcają. Natomiast przy tej masce są na nich bardziej proste. Włosy łatwiej się rozczesują, w dotyku są delikatne, aż chce się je dotykać cały czas. Również są takie świecące, pełne blasku i efekt się utrzymuje długo, w sumie do następnego mycia. Najważniejsze dla mnie jest to, że maska nie powoduje szybszego przetłuszczania włosów. Nie mogę stwierdzić czy faktycznie pomaga ona w odbudowaniu struktury włosów, ale jak wspomniałam wyglądają po prostu na zdrowsze. Co do rozdwajających się końcówek to nie zauważyłam różnicy, ani nie rozdwajają się mniej ani więcej. Stosowałam je na dwa sposoby nakładałam na włosy od nasady aż po końce i od połowy włosów. Wiem, że nie powinno nakładać się masek na skórę głowy, ale w tym wypadku nie za zauważyłam negatywnych skutków. Włosy nie przetłuszczają się zbyt szybko, ani nie powoduje zwiększenia ilości łupieżu.
Maska jest wydajna. Starcza na dość długi czas. Jedynie dla mnie największym minusem jest jej dostępność. Stacjonarnie kupowałam ją w super-pharm, ale nie zawsze ona tam jest i znajduje się ona w tej mniejszej pojemności. Cena w stosunku do jakości i wydajności jak dla mnie jest świetna. 300 ml kosztuje jakieś 10 zł. Natomiast za 1l w któreś z drogerii internetowej zapłaciłam jakieś 23 zł.
Zalety:
- włosy w dotyku są miękkie,
- pięknie błyszczą,
- są bardziej wygładzone,
- łatwiej się rozczesują,
- ogólny wygląd i kondycja się poprawiła,
- nie obciąża włosów,
- maska jest wydajna i tania.
Wady:
- dostępność produktu stacjonarnie.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie