Lalique Living EDP 

Wśród perfum szukam wyjątkowości. Nie dla mnie słodycze w różowych flakonach. Lubię pachnieć inaczej, dziwnie. Dlatego zainteresował mnie Living Lalique. To moja trzecia butelka zapachu tej firmy. Trzecia i równie udana co poprzednie. Wzrok przyciąga już samo opakowanie o pięknym kształcie i korek z czterema jaskółkami. Sięgnęłam po ten zapach, ponieważ ukochałam sobie ostatnimi czasy irysa. Lubię czuć wokół siebie tę nietypową, tajemniczą aurę jaką zapewnia. Dla podbicia tego wrażenia używam irysowej odżywki z Anwen ;) (swoją drogą świetnej). Tutaj irys jest bardziej surowy, drzewny (?). Przepiękny! Towarzyszy mu wetiwer, który tę męską stronę podbija. Living Lalique żyje na naszej skórze. O tak! I to jak! Zaryzykowała bym (a nawet z całą pewnością stwierdziła), że może być to również woń dla mężczyzn. Na początku jest mocno uniseks, by z czasem się ocieplić. Jednak dopiero wieczorem, gdy czas na randkę. Wtedy pojawiają się fasola tonka z wanilią. Trwałość tego pachnidła i jego rozwój na skórze są niebywałe. Jednak cały czas towarzyszy nam męska pudrowość. Pod koniec dnia czuję zapach bardzo podobny do męskiego White Musk z The Body Shop. Zdecydowanie jest to jedna z bardziej wyjątkowych damskich woni jakie mozna spotkać. Chłodna, wyniosła, zmienna. Na pewno nie powinno się jej kupować w ciemno. Jednak na pewno powinno się ją poznać. :) Choćby dla tego irysa. Przede wszystkim dla niego. :)

Niestety muszę trochę obniżyć im ocenę bo wcale na same 5 nie zasługują! Nie uważam żeby za dodanie garści męskich nut szczycić się można było mianem innych od wszystkich. Mam w domu 5 facetów i męskich zapachów się obwąchałam wiele, niektóre lepiej (kobiecej) pachną na mnie niż ten. Męczą mnie te przyprawy, nie pozwalają w żaden sposób dotrzeć do tej róży irysa czy cedru. W ogóle stwierdzam że z zapachami lalique mi nie po drodze. Jedyne co muszę przyznać living że są trwałe na ubraniu, szaliczek pachnie kilka dni, ale tylko drugiego dnia ładnie, potem znowu wyłazi z nich ten męczący facet... Więc do sukienki bym ich nie psikała, raczej na spotkanie biznesowe gdzie mam odstraszać, udawać męską, zdecydowaną zołzę a nie ciepłą, życzliwą kobietkę do której mi zdecydowanie bliżej.

W końcu je przetestowałam ..w douglasie najpierw na papierek, później poprosiłam o test na dłoni.. W domu utwierdziłąm się w przekonaniu,że chcę je mieć. Mam już J'ose Eiseberga, które bardzo lubię:) Według mnie pachną zniewalająco..ale rozumiem,że nie wszystkim się będą podobać.... Myślę,że będzie więcej osób , które te perfumy odrzucą niż takich które je pokochają. Perfumy są dość ostre w odbiorze przynajmniej na początku..rzeczywiście pachną w pierwszej chwili ..jak ..woda kolońska ..mojego taty:) Ale to tylko pierwsze wrażenie..choć ta odrobinę kolońska nuta z nimi zostaje ..;) Jednak dla mnie są akurat. Czuję lawendę , irysa może trochę miętę..Są inne ..inne od tych wszytskich ulepków. i słodkości , ja wolę takie dziwne, bardziej świeże, takie kórym chyba właśnie bliżej do wody kolońskiej niż do pralinek:) Wyątkowy zapach i dobrze się w nim czuję. Podobne są podobne w odbiorze do J'ose przynajmniej dla mnie i z tego się cieszę:) Kupiłam w perfumerii internetowej 100ml tester za 80 zł cena rónież przystępna zważywszy ,że w douglasie 100ml kosztuje chyba prawie 400 zł,mam nawet do nich korek brak tylko oryginalnego pudełka na buteleczce jest napis Tester co mi zupełnie nie przeszkadza:)

Początkowo nie byłam przekonana, co do tego zapachu. Wydał mi się bardzo męski i faktem jest, że nuty zapachowe często mogą dawać takie odczucie. Stosuję go na spotkania biznesowe i zdecydowanie się sprawdza. Dobry jest również na wieczorne wyjścia, ponieważ zwiększa swoją intensywność, kiedy jest wilgotno. Kobieta pewna siebie jak najbardziej może chodzić w takim zapachu. Utrzymuje się bardzo długo - biorąc prysznic czuć go jeszcze na drugi dzień.

Po pierwszym użyciu , mnie zainteresował, kolejna próba i stwierdziłam ,że jednak muszę go mieć. W pierwszej chwili trochę duszący , a potem przechodzi w lekką goryczkę. Nie jest zadziwiający, ale jest przyjemny, niezobowiązujący, nienarzucający ale elegancki. Pasuje do białej koszuli , ale też wełnianego szala. Raczej zapach elegancki niż sportowy. Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: 100 ml w trakcie używania