Yves Rocher Zero Defaut, Poudre Peau Parfaite Puder w kamieniu `Zero niedoskonałości`

Skusiłam się na zakup w promocji, a i tak przepłaciłam za ten fatalny produkt. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z pudrem, który przyciemnia podkład o kilka tonów. Kupiłam jeden z jaśniejszych kolorów, po pierwszym użyciu moja twarz zmianiła się w pomarańczę. W zasadzie nie widzę ani jednego plusa tego produktu. Szczerze odradzam. Wielkie rozczarowanie :( Załączam zdjęcie, jak wygląda ten sam podkład z pudrem YR i bez pudru.

Nigdy jeszcze nie kupiłam tak drogiego pudru i jednocześnie tak słabego. Potwierdzam większość wpisów - ten puder jest tak twardy (prawdziwy kamień), że trzeba go chyba zeskrobywać. Zostaje tylko na gąbeczce, na twarzy go wcale nie widać, po kilku nabraniach puder się błyszczy/świeci w pudełku jak zeszlifowany diament (czyli jak puder po kilku latach użycia). Na plus tylko ładne opakowanie i może trochę matuje, ale bez pudrowania twarzy.

Puder w bardzo ładnej puderniczce z lusterkiem. Dość twardy przez co ciężko go nabrać. Dopiero jak się go rozkruszy daje fajny efekt zmatowienia. Jednak chyba nie o to w tym chodzi. Daje bardzo delikatny efekt. Cena spora jak za produkt, który średnio się sprawdza.

Bardzo delikatna formuła, która nie obciąża skóry. Rewelacyjnie wykańcza makijaż. Delikatni matuje skórę, ale nie nadając jednocześnie efektu maski. Utrwala makijaż, dzięki czemu podkład trzyma się cały dzień.

Zakupiłam ten puder zanim jeszcze czytałam opinie na wizażu - nie wiedziałam że będzie taki beznadziejny... W sumie mam go do dziś bo szkoda mi wyrzucić (kosztował mnie ok. 30 zł). Użyłam go tylko kilka razy. Teoretycznie sprawia dobre pierwsze wrażenie - solidne opakowanie z lusterkiem, puder miły w dotyku. Ale nic bardziej mylnego. Ten puder to pomyłka. Źle się go aplikuje, zwłaszcza załączonym do niego pędzelkiem. Puder ciemnieje na twarzy i nie matuje. NIE KUPUJCIE. P.S. Mam go w kosmetyczce od kilku lat, ale obiecuję że po napisaniu tej recenzji wrzucę go do kosza i wyniosę śmieci :)

Czasami myślę, że jestem konsumentem idealnym, bo mimo że lubię testować nowe rzeczy, jest dość łatwo kupić sobie moja wierność. Tak jest z tym pudrem - używam go od lat. Wielu, wielu lat. Byłam wiec przy wielu zmianach nazwy, designu pudełka, aplikatora (obecnie ponownie gąbka, która totalnie sie nie sprawdza przy tym produkcie), nawet składu (teraz została dodana mika, chociaż nie widzę różnicy w efekcie). Czy jest to najlepszy puder świata? Pewnie nie. Ale jeszcze nigdy mi nie pogorszył cery, nie zapchał porów, nie wysuszył, czy to użyty na podkład czy sam (a przez lata używałam go bez podkładu). Najjaśniejszy odcień (Rose Claire) jest bardzo jasny i chłodny, idealny dla mojej trupiej twarzy. Matuje, wygładza cerę. Jedyny minus może być taki, że tuż po nałożeniu wygląda dość sucho i pudrowo, nie zlewa się z twarzą, ale po tym jak moja skóra wraca do bycia fabryka oleju efekt się niweluje. Mój pewniak, chociaż zupełnie rozumiem, że nie dla każdego taki będzie.

Pierwsze wrażenie - bardzo ładne, luksusowe opakowanie z lusterkiem, porządnie wykonane, puder delikatny w dotyku, leciutki i mocno zmielony, niczym pyłek. Niestety już przy pierwszym użyciu puder załapał więcej minusów niż plusów... Pędzelek od razu poleciał do kosza - twardy, wypada z niego włosie, niewygodny, kompletnie nie nadaje się do nakładania pudru. Puder jest mocno zbity, twardy, ciężko go nabrać, trzeba długo "skrobać" pędzlem i wielokrotnie ponawiać aplikację, co jest bardzo irytujące, zostawia na twarzy baaaaardzo cienką, leciutką warstwę. Kwadratowy kształt pojemniczka z pudrem i jego mały rozmiar nie jest praktyczny, ciężko złapać rogi. Kolor mimo, że wybrałam najjaśniejszy, niestety zażółca cerę i wydaje mi się, że ciemnieje na twarzy. Puder nie spełnia też najważniejszej roli, czyli nie matuje, co jak dla mnie (czyli posiadaczki mieszanej cery) go dyskwalifikuje. Już po godzinie od nałożenia strefa T zaczyna wyglądać "podejrzanie" ;) czyli równie dobrze mogłabym nie nakładać nic, a przynajmniej nie byłabym taka żółta :P cena dość wysoka, żałuję zakupu...

Jak to ja mowie, straszny lipton. Kupiłam sobie ten puder za uzbierane pieczątki w YR. Moje wkurzenie sięgnęło zenitu gdy sie nim posmarowalam. Tak dużo pieczątek zmarnowanych. Pędzelek jest tragiczny. Odrazu ciepnelam w kosz. Makijaż innym pędzelkiem tez prawie niemożliwy. Puder jest tak twardy ze ciezko nabrać go na cokolwiek. Na twarzy nic nie poprawia nic nie matuje. Jest tak samo jak i bez niego. Tragedia jak dla mnie za takie pieniądze

Moje plusy: + niezwykle wydajny - używam od ponad 1,5 roku, ale nie codziennie, jeszcze trochę pozostało mi do zużycia; + bardzo dobrze matuje, zostawiając ładny efekt, + długo się utrzymuje bez względu na pogodę; + duży plus za opakowanie lusterka z pędzelkiem - sprawdza się w każdej sytuacji. Minusów brak. Jest to mój pierwszy puder i jako kolejny na pewno wybiorę ten sam. :-)

Puder kupiłam jako mój pierwszy puder w życiu. Ma efekt matujący, ale na linii T u mnie jest średnio trwały. Cena moim zdaniem także jest za wysoka, ale podlega promocjom, więc można trafić czasem okazję. Poręczny kompakt z pędzlem i lusterkiem sprawdza się także w podróży.

Kupiłam go prawie rok temu, a używając praktycznie codziennie od poniedziałku do piątku (do pracy) dzisiaj go wykończyłam. Podoba mi się efekt, jaki daje ten puder tj. delikatnie matowe wykończenie bez efektu maski. Nie wiem jak sprawdzi się przy problematycznej cerze, moja z racji wieku ma raczej już tylko tendencje do przesuszania. Przy nieobciążającym podkładzie i muśnięciu tym pudrem efekt jest bardzo naturalny i ładny. Trzyma dość długo. Na plus oceniam dołączony pędzel - z pewnością bardziej higieniczne rozwiązanie niż gąbeczka. Używam tego produktu od: rok Ilość zużytych opakowań: 1 całe