l'Orient Afrykańskie czarne mydło 

To mydło polecam, miałam kiedyś firmy Coastal Scents i niestety, mnie uczuliło, jeśli chodzi l'Orient, to nie ma to miejsca i bardzo dobrze mi się używa tego mydła. Generalnie mydło afrykańskie, to prawdziwy sztos, ma dużo większą moc czyszczącą od zwykłych mydeł w kostce, potrafi z łatwością złuszczyć stwardniałą skórę pięt, więc naprawdę jest to silny środek. Trzeba uważać, w przypadku wrażliwej, ale też zupełnie normalnej skóry należy obserwować czy to mydło nie działa na nią zbyt mocno i w razie czego stosować je rzadziej lub kiedy musimy się naprawdę porządnie z czegoś doszorować. Używam również od czasu do czasu doraźnie do umycia twarzy, solidnie oczyszcza, wyciąga toporne zanieczyszczenia, odblokowuje pory, skóra po użyciu jest gładka i bardzo rozjaśniona, i oczywiście wymaga natychmiatowej tonizacji. Jeżeli chodzi o skórę ciała, to po użyciu jest ona wyraźnie gładsza i napięta, mydło nadaje się również do higieny intymnej w moim przypadku. Takiego mydła używa się inaczej niż kostek, do których przywykliśmy, ma konsystencję plasteliny i należy urywać po kawałeczku. W przypadku zamoczenia całej kostki, mydło popsuje się, jedynym ratunkiem jest kilkudniowe suszenie go na grzejniku, ale to może nie pomóc. Bardzo dobrze i obficie się zapienia, ma ledwie wyczuwalny zapach, który kojarzy mi się z fryturą, piana jest tłustawa, bardzo lubię wszystkie cechy tego mydła. Nie należy go mylić z mydłem savon-noir, które moim zdaniem nie dorasta mu do pięt, ani tym bardziej tym mydłem sprzedawanym masowo w kartoniku pod nazwą Dudu Osun, które jest dostępne chociażby w Rossmannie, to zupełnie inna bajka, tamto mydło, to taka podróbka prawdziwego tradycyjnego mydła z Ghany, w dodatku perfumowana chyba tym samym środkiem, co kostki do wc Domestosa, podobieństwo w tym przypadku jest uderzające. Docenić należy również fakt, że czarne mydło afrykańskie jest robione ręcznie, ciężką pracą ludzkich rąk i tradycyjnymi metodami, przez kobiety z Ghany, Nigerii i państw ościennych, bez użycia nowoczesnych maszyn i technologii. Osobiście bardzo je polecam.

Mydło przeznaczone do cery tłustej i trądzikowej. "Ulepione" z samych wymarzonych składników - masła shea, oleju kokosowego i orzechów kakaowca. Tylko tyle. Nic zbędnego w składzie nie znajdziemy, co jest ogromnym plusem. Oczyszcza fantastycznie, delikatnie ściąga, ale jako posiadaczka wrażliwej cery niestety muszę przyznać, że po umyciu skóra mnie trochę piekła i była zaczerwieniona. Trzeba też pamiętać o odpowiednim przechowywaniu - najlepiej na specjalnej mydelniczce z dziurkami, w przeciwnym razie mydło rozpadnie się.

Afrykańskie czarne mydło to zdecydowanie najlepszy produkt do pielęgnacji twarzy. Jest dość mocne i pozostawia skórę dogłębnie oczyszczoną. Troszkę ściąga i wysusza skórę, wymaga użycia wody różanej i kremu. Jest idealne do cery mieszanej i tłustej. Wspaniale likwiduje wszystkie wypryski (nawet podskórne!), zmniejsza wydzielanie łojotoku. Przy regularnym stosowaniu skóra jest gładka i wolna od niespodzianek. Ma naturalny skład, świetny sposób pozyskiwania (fair-trade) i dość niską cenę. Jego jedyną wadą jest to, że nieodpowiednio przechowywane zamienia się w luźną maź. Trzeba przechowywać go w suchym miejscu i najlepiej kroić na kawałki. Uwaga na oczy - nie piecze jak zwykłe mydło, miałam wrażenie, że oślepnę ;-)