Absolutnie powalający...
Dior to luksus przez duże L. Niegdyś byłam wielbicielką Miss Dior Cherie i mówiąc szczerze, do dziś pochlipuję od czasu do czasu z tęsknoty za tamtymi perfumami, bo były one naprawdę wyjątkowe, mimo nut, które wg wielu niebezpiecznie ocierały się o infantylizm.
Miss Dior Absolutely Blooming intrygowała mnie od dawna - zaczęło się od próbki, potem wyczułam je na koleżance, aż w końcu zostałam nimi obdarowana i nie posiadałam się z radości. Ta mieszanka kwiatów i owoców wywarła na mnie tak niezwykłe wrażenie, że do dziś pozostaję w szoku i nie mogę wyjść z podziwu, jak można ukręcić takie perfumy, zwłaszcza biorąc pod uwagę obecne trendy (bo zapachy vintage to osobna kwestia, kiedyś robiono zapachy tak, że aż dech zapierało z wrażenia :)) i modę na ''bylebyłosłodkoipodobałosięmasie''. Trudno w tym wszystkim znaleźć coś, co będzie JAKIEŚ. Ale Miss Dior o bylejakość podejrzewać nie można, oj nie.
Już sam flakonik to małe dzieło sztuki - ciężkie i masywne szkło, skromna etykietka i ta urocza kokardka, minimalizm i elegancja, tak bardzo w stylu Monsieur Diora.
A zawartość tego flakonu...moi mili, cudo.
Otwarcie nieco odurza, przyznaję - ogrom owoców, zwłaszcza maliny, czarnej porzeczki i granatu. Jest też mój ulubiony towarzysz, pan Różowy Pieprz, ktory potrafi nieźle namieszać, ale to dzięki niemu nigdy nie jest nudno. To wszystko dzieje się w towarzystwie róży, królowej kwiatów oraz piwonii, delikatniejszej, ale równie dostojnej co róża. Oto, co chce nam przekazać Miss Dior - jest jak malinowa róża z granatem i piwonią, to one wiodą tutaj prym, co daje nam niezwykły efekt - jakby przykurzona, rozmyta i przypudrowana słodycz. Nic tutaj nie mdli, bez obaw. Piżmo ociepla i wzmacnia i nie daje o sobie zapomnieć aż do samego końca, te nuty bazy są wręcz niesamowite, za to kocham zapachy Diora...
I teraz przechodzimy do mojego ulubionego momentu, czyli skojarzenia ;).
Kim byłaby Miss Dior, gdyby była kobietą? Byłaby elegantką, to pewne. Ale nie taką w dopasowanej małej czarnej, pończochach i kapeluszu z dużym rondem, nieee ;). To nowoczesna kobieta, która znakomicie łączy tradycję z tym, co obecnie jest na czasie, potrafi się ubrać odpowiednio do okazji (i figury ), stawia na jakość, a nie ilość, ale potrafi też zaszaleć, nie jest nudna, o bynajmniej ;).
To kobieta, już nie dziewczyna, ale nadal zachwycająca urodą i blaskiem.
Optymistycznie nastawiona, uśmiechnięta, sympatyczna, ale nie dziecinna. Kobieca, nie dziewczęca. Elegancka, a nie wystrojona. Zachwyca zawsze i wszędzie, nawet jeśli się nie stara, bo w sumie nie musi, zna swoją wartość i wie, kim jest i czego oczekuje. Ona nic nie musi, po prostu jest, a ludzie i tak ją uwielbiają i chcą spędzać czas w jej towarzystwie. Miss Dior.
Miss Dior wie, że jest wszędzie mile widziana i dobrze odbierana, będzie świetną towarzyszką zarówno w biurze (pasuje do białej koszuli i spódnicy), jak i na spacerze, bo i do sukienki sprawdzi się świetnie. Wiosną, wczesną jesienią, latem raczej nie, chyba że na wieczór? Ale jednak to wiosną rozkwitają najpiękniej, jak kwiaty w ogrodzie :).
Pokochałam je za to, jak genialnie przeplatają się tutaj wszystkie nuty. Jak cudownie ukręcono tę kompozycję, mimo obecności maliny, która bywa trudna i często daje efekt tandetny bądź plastikowy, opcjonalnie typu ''zapach dla dziewczynek'', tak tutaj nie ma o tym mowy. To zapach elegancki, jak na Diora przystało, a jednocześnie taki przystępny, optymistyczny i naprawdę uroczy. Tak, to dobre słowo - i nie ma ono negatywnego wydźwięku, bo Miss Dior mają swój niezaprzeczalny wdzięk i urok, coś, co zwraca uwagę innych ludzi i intryguje ich. Naprawdę fantastyczne perfumy, do tego ze sporą projekcją i wysoce komlementogenne ;).
Warto je poznać i dać im szansę, zwłaszcza że w obecnym mainstreamie trudno jest znaleźć coś, co będzie miało swój charakter i nie pozwoli o sobie zapomnieć. Miss Dior na pewno nie da wam o sobie zapomnieć, wierzcie mi ;).