NYX Professional Makeup Mineral Finishing Powder Puder mineralny

Jakoś tak cicho o tym pudrze w internetach, o jego innych braciach z Nyx słyszałam dużo, a tutaj nawet nie wiedziałam o jego istnieniu. Wzięłam go właściwie tylko dlatego, że ma w nazwie "matujący", and I'm all about that matt, baby! Producent obiecuje matowe wykończenie, utrwalenie makijażu, dobre krycie i naturalny efekt . Jak to się sprawdziło na mojej skórze? Zaczynając od plusów: + faktycznie, trzyma mat. Nie ma co się tu przyczepić, na mojej bardzo skłonnej do przetłuszczania się w strefie T skórze trzyma w ryzach sebum przez dobre 6 godzin, i do tego momentu jak dotykam skórę to nadal jest sucha. Potem przy dotknięciu czuję nadmiar tłuszczu, i zostaje on na bibułce, ale nadal nie jest widoczny, twarz nie wysyła sygnałów świetlnych widocznych z kosmosu. Przedłuża trwałość podkładu, ale też doskonale sprawdza się bez makijażu. Lubię się nim maznąć przed aktywnością fizyczną, bo nawet kiedy się spocę, nadal mam matową twarz. Najlepiej na mojej skórze się zachowuje nałożony wilgotną gąbeczką typu Beauty Blender. + nie wygląda na twarzy "pudrowo" czy sucho, łatwo się rozprowadza, nie trzeba dużej ilości na pokrycie całej twarzy + czuć, że jest to puder silikonowy, fajnie zmniejsza widoczność rozszerzonych porów, cera jest po nałożeniu go bardzo gładka, a wręcz śliska w dotyku. +/- trochę się obawiałam przy zakupie tego, że są dostępne tylko dwie wersje kolorystyczne (Light/Medium i Medium/Dark) i że jaśniejsza wersja będzie nadal za ciemna dla mojej kościotrupiej karnacji, ale na szczęście się tak nie stało. Kolor się fajnie dopasowuje i sam w sobie puder jest niemal transparentny, nie zmienia też koloru podkładu. Daję to jako plusominus - mi to nie przeszkadza, nie mam na twarzy niczego, co koniecznie musi być zakryte, ale na pewno puder sam w sobie nie może zastąpić podkładu i samodzielnie nie przykryje żadnych niedoskonałości. Minusy: - lubi podkreślać nierówności skóry. Nie wybaczy żadnej suchej skórki, co przy moim obecnym ciągłym katarze jest dla mnie utrapieniem. No i wymaga dokładności w blendowaniu podkładu, bo jeśli w jakimkolwiek miejscu będzie za dużo podkładu - przyczepi się tam i zrobi plamę na twarzy. Taki z niego perfekcjonista. - silikonowość też jest trochę wadą, bo mam wrażenie, że robi jednak trochę za duży poślizg na skórze i nakładanym różom czy bronzerom nie daje dość tekstury do zaczepienia się na skórze. Muszę trochę więcej produktów nałożyć i trochę mocniej jej rozcierać, żeby pokazywały się na skórze tak jak powinny. Natomiast nie zauważyłam wpływu na ścieranie się w ciągu dnia, więc problem jest tylko przy aplikacji. - nie najwygodniejsze opakowanie, nie ma niczego, co by chroniło puder przed nadmiernym wysypywaniem się. Podsumowując: Jeśli zależy nam na skutecznym zmatowieniu, to nie trzeba szukać dalej. I nie wykluczam, że z tego powodu, jak i innych zalet, jeszcze do niego będę wracać, ani nie żałuję, że obecnie go używam. Jednak nie jest to puder idealny, nie dla mnie.

Znalazłam już w swojej makijażowej przytgodzie dużo lepsze pudry mineralne, ale ten był jednym z moich pierwszych. Kolor genialnie dopasowuje się do skóry i brak efektu maski, aczkolwiek produkt nie otrzymuje się wystarczająco długo jak dla mnie. Szcewgólnie w przypadku cery mieszanej - strefa T musiała być pudrowana już nawet po godzinie.