Jesus del Pozo In Black EDT 

Mam próbkę. To dość ciężki zapach. Na mojej skórze przynajmniej. Przez pierwsze kilka minut dostrzegam coś takiego jak alkohol wanilla bourbon cherry. Ciemny rodzaj, intensywny, po 1 godzinie mniej intensywny. Słodka mieszanka czereśni, lukrecji i wanilii. Może być dobre na wieczór, w klubie lub dyskotece.

Lubię je, aczkolwiek wiem, że nie są dla wszystkich. Moja koleżanka określa In Black mianem "cmentarnych". Dla mnie są ciepłe i oznaczają zdecydowaną kobietę. Woda toaletowa jest bardzo trwała - spokojnie czuć ją przez cały dzień. Upolować ją mozna w atrakcyjnej cenie, chociaż niestety już coraz trudniej o to. Nasuwa mi skojarzenie z La Petite Robe Noir, chociaż zapachy są inne. Duszę mają podobną i tyle ;) Natomiast jeśli szukacie podobnego zapachu do In Black - warto rozejrzeć się za Mango, Lady Rebel Rock Deluxe. wersją odrobinę bardziej plastikową, ale nadającą się na co dzień. In Black natomiast nada się i na dzień, i na wieczór, otula, i ma wiele wspólnego ze wspomnianymi w tytule czekoladkami Mon Cherie, tylko alkoholu tak nie czuć, jak w owych czekoladkach. Ktoś wspomniał, że In Black są migrenogenne ... Nie demonizowałabym, bo u każdego źródła migreny są inne. U mnie In Black nie ma z nimi nic wspólnego. Duży plus za ładną flaszkę,.

Spodziewając się wytrawnej wisienki w czekoladzie, upajającej swą słodyczą, z wielką ochotą rozpoczęłam testy tego pachnidła. Jakież było moje rozczarowanie jak mgiełka zapachu wylądowała już na mojej skórze. Gdzie słodycz? Gdzie wisienka i aromatyczny alkohol? Ja czuje głównie jakąś kadzidlano- dymną nutę, która wdziera się brutalnie w nozdrza i drażniąco wibruje. Jeśli czuć tutaj jakieś owoce- to niestety wyraźnie sfermentowane i nadpsute.. Co tu dużo mówić...zapach jest dla mnie koszmarny i całkiem nienoszalny. Musiałam go z siebie zmyć, bo tak mnie drażnił. Czarny kolor buteleczki dokładnie sugeruje jego zawartość- esencjonalny, mocny, gęsty, wręczy przydymiony aromat. Flakon może się podobać, ma ciekawy atomizer, więcej zalet In Black niestety nie zanotowałam ;-)

Lukrecja wydawała mi się tak nieznośnym słodkim składnikiem w perfumach, że z góry chciałam ją omijać szerokim łukiem. Przyszła próbka i te wiśnie czy może bardzo dojrzałe czarne czereśnie z szczyptą lukrecji mnie urzekają. Otulają chmurką oryginalnej nietypowej słodyczy. To Mon cheri z nutą dymu palonego drzewa owocowego...tak ciepłe i rozkoszne jak lekko słodka wiśniówka w chłodny zimowy wieczór. Piłabym ją haustami, zamiast powolutku kosztować. Niebezpieczne mogłoby się okazać upojenie , jak i wylanie na siebie większej ilości tego cudeńka. Szkoda że coraz trudniej je dostać. Piękne perfumy. Nut kwiatowych nie jestem w stanie wyczuć. Zapach na początku mocny, po kilku minutach łagodnieje i otula. Jest naprawdę cudny :) Kolejna przyjaźń lub nawet kochanie :) Trwałość na mojej skórze to okolo 8 godzin. Używam tego produktu od: Tygodnia Ilość zużytych opakowań: Buteleczka 100ml

jak w temacie : wiśnia kandyzowana, cukrzona, w alkoholowej czekoladce. nie w moim guście, nie chciałabym tak pachnieć. w sumie, nie wiem na jaką okazję można tak pachnieć. ja do spania wybieram zapachy bardziej wyrafinowane. kobieta pachnąca wiśniówką - to nie brzmi dobrze. Używam tego produktu od: miesiąc Ilość zużytych opakowań: odlweka

Może mój nos jest jakiś inny, ale ja nie czuję tu żadnych wiśni ani czekolady. Czuję jedynie stęchło-słodkawy odorek, który kojarzy mi się jakoś trupio i makabrycznie. Jakbym stała nad rozkopanym grobem i wdychała zapach ziemi i śmierci. Nie chcę tak pachnieć. Edit: Na mojej siostrze wyczułam jakiś cień wiśni z czekoladą, dodaję jedną gwiazdkę. Używam tego produktu od: około miesiąca Ilość zużytych opakowań: testy

Zapach jest oryginalny. Dość trudny do określenia. Myślałam, że będzie bardziej wytrawny, ale pokochałam te perfumy, są piękne i eleganckie, nieco mroczne, na pewno jeszcze kupię. Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: ok. 5 ml z 50 ml

Fajny zapach. Dominuje w nim słodycz, ale ma jakąś gorzką, dymną nutę w tle. W pierwszej chwili jest dość intensywnie wiśniowo-likierowy, na pewno kojarzy się ze słodyczami. Z czasem na skórze zostaje słodka, dymna mgiełka. Cieplutki. Kojarzy mi się z zimą, ogniem na kominku i alkoholizowanymi czekoladkami, chociaż czekoladą paradoksalnie nie pachnie, a przynajmniej nie bardzo wyraźnie. Jego słodycz nie jest bardzo odkrywcza, ale zapach ma coś w sobie. Jest jak uśmiech: słodki, ciepły ale i trochę tajemniczy. Mimo wszystko, jeśli ktoś chciałby kupować bez przetestowania, polecam zacząć od jak najmniejszej objętości. Trudno tę słodką nutę nazwać uniwersalną. Używam tego produktu od: pięciu lat Ilość zużytych opakowań: jedno

Czaiłam się i czaiłam na niego, chciałam nawet kupować w ciemno. Dobrze, że udało mi się przetestować, bo mimo że jakoś wybitnie nie żałowałabym pewnie zakupu, to jednak można inaczej spożytkować te pieniądze ;-) Na początku czuję alkohol - nie spirytus, lecz jakiś koniak lub jakiś likier, Nie znam się na alkoholach aż tak ;-D Potem zostaje czekoladowa nutka, jak ja to nazywam :D coś podobnego wyczuwam w Black XS Paco Rabanne. I w zasadzie nie wiem czy to poprawne, ale oba zapachy mocno mi się ze sobą kojarzą, z tym, że Paco jest intensywniejsze i trwalsze. Jesus trwa przy skórze, nie daje o sobie znać w ciągu dnia. Trwałość ponad 6 godz. Miałam nadzieję na trafienie na mocny, zawiesisty, esencjonalny zapach. I tak mogłoby być, gdyby pierwsza faza trwała dłużej i z większym impetem, a tak, to mój apetyt nie został niestety zaspokojony. Miał rozgrzać do czerwoności, a podwyższył temperaturę tylko o kilka stopni ;-) Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: odlewka

Zapach kupiony w ciemno za jakies okazyjne pieniadze. Dla mnie to jest wisniowka w czystej postaci, taka ktora pijemy do kawki.;) Uderzajaca won wisni z alkoholem. Najbardziej "alkoholowy albo pijacki" zapach jak mam okazje uzywac. ;) Nie czuje w nim zadnych innych skomplikowanych nut, niczego co by przyprawialo mnie o zawrot glowy... Wisnie, 100% wisni w wisniowce... :D Mocny, ale nie jest megatrwaly, ulatuje mu sie po paru godzinach. Nie powala mnie swoja moca, ani wonia. Sadze, ze nie kupie go nigdy wiecej, bo moj flakon wystarczy mi na dlugo, aby zapamietac ten zapach. Używam tego produktu od: od bardzo wielu miesiecy Ilość zużytych opakowań: ciagle w trakcie pierwszego.

Zapachy del Pozo kupuję głównie w ciemno- ciężko bowiem jest na nie trafic w perfumeriach. In Black kupiłam na podstawie opisów. Intrygowała mnie ta wiśnia w czekoladzie ;) \\nIn Black to mega słodziak- oblepia swoją słodyczą niczym lody topiące się na rękę w upalny dzień. Troszeczkę przypomina mi Delices Cartiera, jest za to zupełnie inny od sezonówek Escady. Określiłabym go mianem słodziaka z wyższej półki ;) \\nNiesamowicie trwały.

Tak wabił się pewien znajomy Kot. Był wielki, czarny, puszysty i bardzo leniwy. Najczęściej leżał przed kominkiem lub na nagrzanym słońcem parapecie i mruczał. Mysz biegnie? A nich biegnie. Lepiej przewrócę się na drugi bok i poudaję, że jej nie widzę. Mucha usiadła na szybie? Trzeba pacnąć ją łapą, żeby nie stracić reputacji Kota. Na stole pojawiło się ciasto z bitą śmietanką? Może samo do mnie przyjdzie? Nie chce przyjść? No to się ruszę jak nikogo nie będzie. Ale jeszcze sobie poleżę. O, poszli sobie. Mmmm dobre. Wracam na parapet. Dlaczego te duże różowe kleksy tak strasznie głośno krzyczą? Przecież ja nic złego nie zrobiłem. Jestem Dobrym Kotem. Ja tylko sobie leżę i mruczę. I taki właśnie dla mnie jest In Black. Leniwy, mruczący, ciepły i zupełnie niegroźny. Jak Mon Chéri: Kot i czekoladki. Używam tego produktu od: stycznia 2011 Ilość zużytych opakowań: w trakcie 100 ml

Moja przygoda z In Black była krótka i niewesoła... Najpierw zachwycona testem nadgarstkowym przyczaiłam się na Allegro i... po dłuższym czasie UDAŁO SIĘ! 100ml za niewygórowana cenę. Dosłownie z wypiekami na twarzy otwierałam paczkę, odłożyłam pośpiesznie wątpliwej urody gratisowy wisiorek i otworzyłam tajemniczą, czarną butelkę. Pierwsze nieśmiałe psiknięcie na nadgarstek, jak w poprzednim przelotnym spotkaniu, wprawiło mnie w euforię, syta obietnicą jutrzejszej pełnowymiarowej uczty wcześniej niż zwykle położyłam się tego wieczoru. Nazajutrz... kawka, prysznic, świeża bielizna i Jesus del Pozo! odrobinę na karku przy linii włosów, między piersiami po stronie serca, jeszcze nadgarstki i te wgłębienia za uszami... Jak obuchem przez łeb! Wiśniowa pestka w koronie mdłych kwiatów, natarczywa i męcząca, bez większych zmian, przez godzin kilka, które zdawały się być wiecznością... Używam tego produktu od: już nie używam! Ilość zużytych opakowań: 100 ml oddałam po wypróbowaniu

Zaklęcia rzucane na mężczyzn, afrodyzjaki i miłosne czary? Nic z tych rzeczy. In Black jest dla mnie jak wieczór z dobrym znajomym. Takim, którego znam od lat, który potrafi obrócić w żart moje zmartwienia, sprawić, że będę się śmiała nawet wbrew sobie, którego darzę zaufaniem na tyle, że bez obaw mogę przy nim wygłupiać się i żartować; który jest uroczy, miły, przystojny i dla mnie całkowicie... aseksualny. Mój perfumeryjny znajomy W Czerni otwiera się alkoholową nutą wiśniowej nalewki. Ciemnoczerwonej, bardzo aromatycznej, lekko musującej na języku, rozlewanej do kieliszków z domowej karafki. To dobry początek wieczoru, smak wiśni i magiczna moc alkoholu odganiają zmęczenie, wyganiają z cała znużenie, wszystkie smutki pierzchają a ja zapadam się w miękką, wanilię, jasną i ciepłą. Wiśni i wanilii towarzyszy bardzo dyskretny jaśmin, migocze gdzieś w tle ukrywając się i pojawiając na przemian, matowy i aksamitny jak skórka brzoskwini. U zmierzchu zapachu na mojej skórze pojawia się przyprószony nieco wanilią aromat a raczej sugestia aromatu kruszonych w palcach płatków suszonej róży. Dla mnie In Black jest zapachem bardzo bezpiecznym. Nie tylko dlatego, że nie jest kontrowersyjny i chłodniejszą porą roku na pewno pasuje do większości możliwych okazji ale tak na mój nos, na mój gust perfumy te są kwintesencją spokojnego, radosnego bezpieczeństwa, relaksu, komfortu. To prosta radość, odrobinę banalna, owszem. Miło jest jednak od czasu do czasu ubrać się w zapach, który jest olfaktorycznym odpowiednikiem wszystkiego tego, co daje wieczór z kimś kogo się po prostu lubi- dobrego humoru i dobrych emocji o umiarkowanej sile, bez napięcia, ekstazy, pożądania czy rozpaczy. Trwałość bardzo solidna, sześciogodzinna. Flakon ciekawy. Używam tego produktu od: kilku lat Ilość zużytych opakowań: skończone 100ml, teraz w trakcie dużej odlewki

Piszę tą recenzję i jednoczesnie wącham swój nadgarstek skropiony ostatnią kropla jaka mi została z odlanej próbeczki. Niemiłosiernie pragnę więcej i więcej i więcej. Rozgrzewa mnie, otula, pobudza zmysły! Przy nim zapominam, że na dworzu zimno, wietrznie i ponuro. W piewszej fazie zapach wybucha słodką wiśniową nalewką (właśnie taką, jaką uwielbiam pić w chłodne zimowe wieczory), ale szybko woń alkoholu ulatnia się pozostajwiając otulającą syropkowatą aurę. Chwilami wydaje mi sie jakby te wiśnie polane były mleczną czekoladą (mimo że w składzie jej nie ma). Uwielbiam ten zapach. Nic więcej nie muszę mówić :) Biorąc pod uwagę że to EDT... mogę śmiało stwierdzić, iż trwałośc zapachu jest przyzwoita, a cena bardzo przystępna. Już szykuję się na zakup całej flaszki. Używam tego produktu od: 2 tygodni Ilość zużytych opakowań: odlany przez znajomą samplerek

Po przeczytaniu tylu pozytywnych recenzji na wizazu i powachaniu korka u kolezanki :D postanowilam nabyc flakon 100 ml tester. Otwierajac opakowanie drzalam ze zdenerwowania ,gdyz nie wiedzialam o tym zapachu prawie nic ,tyle tylko co opinie na wizazu i zapach korka. W pierwszej chwili po psiknieciu zamarlam, zapach mocno alkoholowy, faktycznie przypominajacy wisnie w likierze, orzezwiajacy, mocny dopiero po chwili i z kazda chwila zapach robil sie otulajacy,cieply,slodki,czekoladowy.. z kazda chwila podobal mi sie coraz bardziej. Jest unikatowy, oryginalny, inny niz wszystkie. Zapach jest orientalny, ogoniasty, trwalosc dobra. Poniewaz ja uwielbiam orientalne zapachy,wiec dla mnie w sam raz na dzien i na wieczor :D Zmyslowy,sexowny,kobiecy. Zapach z typu klasykow - Opium, Prada, Classique, Addict... Mozna kochac albo nienawidzic, ja zdecydowanie pokochalam :)

Naczytałam się recenzji wizażek i nastawiłam się na ciężki, świdrujący, ekstrawagancki zapach a tu takie zaskoczenie…Na co dzień używam mojego ukochanego Opium, więc z ciężkimi zapachami żyję za pan brat. In black z pewnością nie należy do kategorii zapachów ciężkich. Ale od początku. Zapach otwiera słodka kompozycja delikatnej woni śliwki, mocnej i szlachetnej lukrecji oraz wysublimowanej czarnej lilli. Nie jest ani ciężko, ani gorzko. Wyczuwam tylko musujące ciepło opiewające moje ciało. Tak jakby ktoś zarzucił na mnie czarną koronkową woalkę. Pełną wyrafinowania i wyuzdania. Po godzinie zapach przeistacza się w delikatną, powabną, pudrową woń wanilii z Madagaskaru, zmieszanym z czarną lilią i marokańskim cedrem. Kobieta spryskana In black czuję się o pięć centymetrów wyższa, o 100% pewniejsza swojej kobiecości a zarazem nie pozbawia się swego naturalnego wdzięku. Trwałość przyzwoita z „ogonem chodzę przez 2-3 godziny, przy skórze utrzymuję się cały dzień a włosy emanują zapachem, 24h a nawet i dłużej. In black polecam kobietom lubiącym nieco orientalne, ciepłe, słodkie i musujące zapachy, które dodają szyku i wprawiają otoczenie nie tylko w zachwyt ale i w zazdrość EDIT: Tak sobie pomyślałam, że warto by doradzić przyszłym właścicielkom "czarnej perły" by w produkt zaopatrzyły się w sezonie jesienno -zimowym -> (Wtedy zapach będzie nas ogrzewał i pokarze swoją prawdziwą duszę.) Nie polecam zakupu na wiosnę i lato gdyż jego gorąca czekolada połączona z lukrecją, lilią i wanilią po prostu nas zadusi i odrzuci. ps. zaznaczam opcję "nie wiem" tylko dlatego, że lubię eksperymentować z zapachami. Używam tego produktu od: tygodnia Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszej 50ml

Otwarcie wiśniowo-likierowe, z nutą suchego, słodkiego kakao, zakończenie waniliowo-sandałowcowe [ nie wyczuwam obiecanego cedru, tylko drzewo sandałowe ]. Ładnie, miło, trochę przytłaczająco na początku, ale nie mogę się przyczepić do całości - bardzo ładna, solidna kompozycja - po przejściach z Halloween poczułam się miło zaskoczona. Zapach bezproblemowo utrzymuje się na mnie 8 godzin, co też jest sporą zaletą ;) Nie jest to zapach mojego życia, więc raczej do niego nie wrócę, ale warto było się z nim bliżej zapoznać. Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: jedna miniaturka chyba 8 ml.