Lush Rose Jam, Shower Gel Żel pod prysznic o zapachu cytrusowej róży

Wiele dobrego słyszałam o Lushu, dlatego gdy otrzymałam torbę wypełnioną po brzegi ich produktami byłam wniebowzięta! Kule, galaretki, żele, szampony, odżywki, scruby... Łolaboga, czego tam nie było! Jednak dziś krótko i na temat o żelu pod prysznic... Żel jest zamknięty w butelce typowej dla tej firmy - zwykłej z czarną etykietą i kolorową naklejką z informacją kto i kiedy dla Nas go zapakował. Konsystencja żelowa, czyli prawidłowa. Zapach okropny... Niestety z buteleczki pachnie różami przełamanymi czymś (nie powiem, ze cytryną...), całkiem przyjemnie. Niestety już w trakcie używania czuć, że coś jest nie tak, zapach zamienia się w coś takiego starego, nieprzyjemnego. A po użyciu to już istna katastrofa, zapach długo utrzymuje się na ciele, przez co jest nie do zniesienia, bo wręcz śmierdzi! Żeby nie było, żel po kilku użyciach przez moją osobę, gdy nie mogłam normalnie funkcjonować przez ten "zapach" poszedł w ręce mojego faceta - który po dwóch użyciach oddał go mamie. Mama kocha zapach róży, ale tego też nie zdzierżyła, zwłaszcza gdy, jak opowiadała, zdała sobie sprawę, że w domu wszystko ok, a "to ona śmierdzi"... Żel trafił do babci, również lubującej się w kwiatach i... w końcu wylądował w koszu. Nikt nie był w stanie wytrzymać tego zapachu, który tworzył się w połączeniu ze skórą :(