Origins Plantscription, Powerful Lifting Concentrate Koncentrat liftingujący

Przykro mi to pisać, bo lubię markę Origins i zazwyczaj jestem zadowolona z ich kosmetyków. Jednak tym razem okrutnie się rozczarowałam. Koncentrat ma lekko żelową, średnio gęstą konsystencję i żółtawy kolor. Zapach z gatunku roślinnych, ale raczej chemiczny. Aplikuje się pipetą - wystarczy niewielka ilość na pokrycie całej twarzy. I wtedy zaczynają się problemy. Nie wiem, o co z tym chodzi, ale ten kosmetyk kompletnie mi się nie wchłaniał - zostawiał na skórze okropną, ściągającą powłoczkę, choć może bardziej pasuje określenie skorupa. Nie dało się nic na niego zaaplikować - jakikolwiek krem czy kosmetyk, po nałożeniu na ten koncentrat po prostu złaził z twarzy w formie okropnych farfocli. Raz czekałam chyba z 30 minut, żeby zobaczyć, czy jednak się wchłonie - nic z tego. Poddałam się po dwóch tygodniach prób i po prostu się go pozbyłam. Nie wiem, czy u każdego będzie to wyglądało w taki sam sposób, ale ostrzegam - to drogi produkt, więc tym bardziej można się rozczarować.