The Ordinary Vitamin C Suspension 23% + HA Spheres 2% Serum z witaminą C oraz kwasem hialuronowym

O mojej cerze: mieszana, z tendencją zarówno do przesuszenia i jak i zaskórników. Nie lubi ciężkich formuł, ale mało która lekka formuła potrafi ją dostatecznie nawilżyć. Najmocniejsza forma witaminy C, jaką używałam. Bardzo skuteczna, ale nie dla cer wrażliwych. Posiada małe kuleczki przypominające piasek, dlatego potrzebuje czasu, by się wchłonąć. Nie każdemu podpasuje ta formuła, ale jeśli komuś zależy na szybkim efekcie rozjaśnienia przebarwień i nie ma wrażliwej skóry - to strzał w dziesiątkę.

Pomimo początkowych obaw, zaczęłam stosować to serum w połączeniu z kremami nawilżającymi i ceramidowymi, nie zawierającymi w składzie składników kolidujących z witaminą C. Efekt jest niesamowity, wiele osób mówi mi, że mam wypoczętą rozjaśnioną buzię, nawet po niewyspanych nocach. Serum piecze w pierwszej chwili po nałożeniu, ale to uczucie szybko zanika. Ma też specyficzny zapach, który mi osobiście nie przeszkadza. Efekty widać już po pierwszym tygodniu stosowania. Polecam, z zachowaniem ostrożności co do łączenia z innymi produktami i z przechowywaniem produktu, ponieważ zasosowana w nim forma kwasu L-askorbinowego jest niestabilna i łatwo się utlenia.

Moje doświadczenie z The Ordinary, Vitamin C Suspension 23% + HA Spheres 2% było dość mieszane. Chciałbym zacząć od tego, że krem okazał się zbyt mocny dla mojej twarzy. Po zastosowaniu go na skórze twarzy, zauważyłem pewne nieprzyjemne uczucie pieczenia i zaczerwienienie. Wydaje się, że moja skóra jest zbyt wrażliwa na tę formułę. Dlatego postanowiłem przekierować krem do pielęgnacji pleców, ponieważ miałem problem z trądzikiem na tej części ciała. Jednak mimo że konsystencja kremu nie jest najlepsza, faktycznie sprawdził się w przypadku pielęgnacji moich pleców. Skutecznie uspokoił wypryski i zapobiegł pojawianiu się nowych. Byłem mile zaskoczony, że produkt był w stanie zaoferować tak pozytywne rezultaty w walce z moim trądzikiem. The Ordinary, Vitamin C Suspension 23% + HA Spheres 2% zawiera kwas hialuronowy, który pomógł nawilżyć moją skórę i utrzymać jej odpowiednie nawodnienie. To było dodatkowym plusem, ponieważ moja skóra często stawała się sucha z powodu innych produktów przeciwdziałających trądzikowi. Podsumowując, jeśli masz wrażliwą skórę twarzy, nie polecam używania tego kremu na twarz. Jednak jeśli masz problem z trądzikiem na innych częściach ciała i konsystencja nie stanowi dla ciebie problemu, The Ordinary, Vitamin C Suspension 23% + HA Spheres 2% może być skutecznym rozwiązaniem. Pamiętaj jednak, że każda skóra reaguje inaczej, dlatego zawsze warto przeprowadzić testy na małej powierzchni skóry przed nałożeniem produktu na całą twarz lub ciało.

Konsystencję tego produktu mogę uznać za nie wychylającą się przed szereg. Katastrofa to też za duże słowo jak na złe działanie na moich policzkach. Najlepiej udaje mi się okiełznać ten produkt na czole. Jest jakby swtorzony do niego. Nałożony na całą tearz mocno sie wyblyszcza a skóra o poranku jest dziwna...odwodniona, sucha przede wszystkim na wymienionych wcześniej policzkach. Dziwnie pachnie po nałożeniu, metalem, sorry to jest dla mnie nowość jeśli chodzi o wit. C i nie mam porównania, moze tak ma być. Chciałbym obronić ten produkt bo czoło pozostawia jednak fajne. Moje ogólne odczucia idą w niebezpieczną stronę że jednak produkt ten naprawdę nie jest dla wszystkich. Podsumowanie: nie nakładamy na uszkodzoną skórę, aplilujemy cienką warstwę, omijałabym okolicę pod oczami, nie wspominając o moich polikach oraz należy pamiętać że produkty z the Ordinary są mocne w działaniu.

Po serum z niacynamidem kolejny całkiem fajny produkt, chociaż oceniam go o pół gwiazdki niżej, ale o tym za chwilę. Najważniejsza zaletą jest to że działa, czyli rozswietla i rozjaśnia. Plusem jest też fakt, że to serum całoroczne tj np. na lato i można wyjść na słońce (z trochę mniejszym filtrem :) - z niacynamidem the ordinary już nie bardzo. Jeżeli chodzi o drobinki to są wyczuwalne, w związku z czym pod makijaż się nie nadaje. Dużą uciążliwością było dla mnie ciągle pieczenie i to że słabo się wchłania. Podsumowując: działa na przebarwienia, jest nieprzyjemne w użyciu.

Krem jest bardzo specyficznym produktem, głównie ze względu na swoje wykończenie. Jest jakby silikonowy, bardzo mocno wygładza strukturę twarzy. Delikatnie roluje się i podrażnia nieco twarz, jesli jedt na niej jakas otwarta zmiana, ale jest to dość powszechne przy produktach z witaminą c. Był to mój pierwszy produkt z wit. C i najsłabszy, bo nie działał na przebarwienia tak, jak tego oczekiwałam. Jest bardzo wydajny, pomimo małych rozmiarów starcza na bardzo długo.

Mam mieszane uczucia. Produkt naprawdę działa. Zdecydowanie rozjaśnia przebarwienia i sprawia, że cera jest promienna. Nie zapycha. Dodatek kwasu hialuronowego świetnie sprawdza się w tym duo, bo dzięki temu skóra jest super nawilżona. Konsystencja produkty jest rzadka i ma w sobie drobinki, które niestety nie przypadły mi do gustu. Mam wrażenie, że przy rozprowadzaniu produktu podrażniają skórę. Niestety czasem mocno podrażnia skórę, co jest strasznie nieprzyjemne. Skóra potrafi szczypać i swędzieć. Czasem podrażnia i wysusza też okolice ust - skóra jest wręcz czerwona. Plusem jest to, że nie trzeba już nakładać kremu.

Witamina C jest dla mnie czescia podstawowej pielegnacji, zazwyczaj wybieram liposomal serum z sesdermy, ale ze mieszkam na dwa mieszkania, to w drugim jest rotowana zawsze jakas inna. I ta witamina z The Ordinary, to jedno wielkie 'nie': daje (krotkotrwale) uczucie lekkiego pieczenia i szczypania (a mojej cery nieokreslilabym wrazliwa), jest kwasna w smaku (i wchlania sie wystarczajaco dlugo, by moj partner potrafil ja za kazdym razem rozpoznac), ma nieprzyjemna konsystencje (czuc grudki/krysztalki proszku) - ale nie jest ona olejowa, jest to biala, kremowa emulsja (z grudkami) Efektow szczegolnych nie zauwazylam, ale jako czesc stalej pielegnacji, nie bylabym w stanie ich zauwazyc, ocenic moge raczej tylko komfort uzywania (lub brak). Biorac pod uwage cene-wydajnosc, to nie wiem czy nie bylaby to dobra witamina C do rak. Pod tym wzgledem zastanawiam sie nad zakupem (sesderma jest jednak za drogim produktem do pielegnacji dloni :D), ale raczej wyprobuje inna pozycje z ordinary.

Nie tego się spodziewałam!! Produkt ma dziwną konsystencję, jakiejś zawiesiny. Myślałam, że to jest produkt taki jak np. serum z kwasem hialuronowym i witaminą B5 z The Ordinary. Nie podoba mi się korzystanie z tej tubki, bo wylewa się znacznie więcej produktu, nie ma się aż takiej kontroli jak w przypadku pipety. Po nałożeniu, jeśli mamy aktywny trądzik lub jeszcze ranę po krostce, może chwilę szczypać. Zauważyłam, że często roluje się po nałożeniu kremu na noc…nie wiem czym jest to spowodowane. Co do działania? Lekko rozjaśnia buzię i przebarwienia, ale wiadomo na to trzeba czasu. Ja zużyłam tubkę w przeciągu miesiąca i nie planuje już kupować tego produktu ponownie. Będę szukała innego serum z witaminą C, bo zależy mi na tym składniku aktywnym w pielęgnacji, gdyż zmagam się z wieloma przebarwieniami.

Jestem fanką witaminy C. Bo jak tu nie być? Witamina C wygładza, rozświetla, redukuje niedoskonałości, a nawet stymuluje produkcję kolagenu. Ale wiele kosmetyków z wit. C nie ma tego działania, bo witamina C ma duże wymagania. Musi być w odpowiednim stężeniu (15-20%), w odpowiednim otoczeniu (niskie pH) i w odpowiednim towarzystwie (najlepiej wit. E i kwas ferulowy). Wit. C firmy The Ordinary dostałam w prezencie. Nie jestem nią zachwycona. SKŁAD Nie do końca idealny. Po pierwsze po co 23% wit. C skoro 15-20 to optymalne stężenie? Wyższe stężenie niekoniecznie przekłada się na lepsze działanie. Może być wręcz przeciwnie. W składzie nie ma ani wit. E, ani kwasu ferulowego. Za to brak silikonów. Nie wiem jakie ma pH, bo nie znalazłam informacji. Producent zapewnia, że wit. C jest stabilna. KONSYSTENCJA Dziwna. Czasami czuć nierozpuszczony proszek. Wchłania się OK. DZIAŁANIE Mojej skóry nie podrażnia (ale stosuję wit. C od wielu miesięcy). Nie widzę żadnych spektakularnych efektów. Mam wrażenie, że rozświetlenie jest mniejsze niż w przypadku dwóch innych kosmetyków z wit. C (Timeless i Facemania). PODSUMOWUJĄC Są lepsze sera z wit. C. Może zużyję do końca, ale z pewnością nie kupię. The Ordinary ma też inne kosmetyki z wit. C, ale po doświadczeniach z tym serum oraz z serum z retinolem w skwalanie (jest moja recenzja, jeśli ktoś chciałby przeczytać) nie mam ochoty ich próbować.

Podchodziłam do napisania tej recenzji kilka raz, podobnie jak do tego kremu. To już któryś z kolei produkty marki TO, jednak pierwszy w tubce. DZIAŁANIE: Po jego otwarciu stosowałam go przez okres ok. dwóch tygodni, nie zauważyłam efektów więc porzuciłam kosmetyk na jakiś kwartał. W tym okresie nie zauważyłam żadnych efektów. Natomiast jedną wadą -serum bardzo długo się wchłaniało (lub wcale). Po czasie znowu sobie o nim przypomniałam i postanowiłam zastosować. Zdziwiłam się, ponieważ po pierwszej nocy zauważyłam, wyraźnie gładszą w dotyku cerę. Serum zaczęłam znowu używam codziennie na noc. W ciągu kolejnych kilkunastu dni, wyczekiwałam także poprawy kolorytu cery, lub chociaż zniwelowanie czerwonych plamek po ostatnich wysypach. Niestety poprawa nie nadeszła. Po dokładnie trzech tygodniach ponownego stosowania serum, zauważyłam suche skórki wokół ust i nosa oraz wysyp na moim czole. Serum dało mi kompletnie odwrotne skutki od zamierzonych, obietnic producenta. KONSYSTENCJA//DZIAŁANIE: Dodam jeszcze, że serum jest bardzo dziwnej konsystencji. Tak jakby nie było dobrze zmieszane, z jednej strony wodniste z drugiej są wyraźne wyczuwalne grudki i nierozpuszczony proszek. Moja cera jest po przejściach, raczej nie reaguje na żadne kwasy. Tutaj było inaczej. Cera szczypała do 3h po nałożeniu kosmetyku. A gdy spróbowałam się podrapać po cerze z nałożonym serum, zaczęła bardzo mnie piec. Także wyczuwalny był gorzki posmak w ustach chociaż uważałam, aby ominąć to miejsce. Rano gdy się budziłam i niechcąco otarłam oczy lub przesunęłam twarzą po poduszce, bardzo szczypały oczy. Ja nie mam wrażliwej cery, nie wyobrażam sobie co musiałyby czuć osoby z takową. PODSUMOWANIE: Krem miał nawilżyć, a zawdzięczam mu przesuszenie w okolicach ust i nosa. Krem miał poprawić koloryt cery a zapchał nie poprawiając w żaden sposób kolorytu. Odradzam kupno tego produktu.

Kupiłam dwa produkty z witaminą C z The Ordinary - ten produkt i Vitamin C Suspension 30% in Silicone. Produkt jest stabilny, nie trzeba go trzymać w lodówce. Jest dość rzadki więc trzeba uważać by nie wycisnąć z tubki zbyt wiele produktu. Witamina C zawarta w produkcie wymaga rozpuszczenia, więc produkt trzeba wmaskować w skórę. Mnie nie podrażnił, ale stosuje również zabiegi z wit. C więc moja skóra jest przyzwyczajona. Produkt mimo dużego stężenia nie daje jakiś spektakularnych efektów rozświetlenia i rozjaśnienia.

Z firmą the ordinary bywa różnie według mnie, bo mają super kosmetyki i te, które wypadają przeciętnie. Tak właśnie moim zdaniem jest w tym przypadku. Zacznę od opakowania. Kosmetyk znajduje się tubce, w kolorze dla mnie takim zwracającym uwagę, pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że wygląda jak z wyższej półki, zamykany na tradycyjny "klik". Co do samego produktu... Zapach- dla mnie jest odpychający, takie troszkę spocone stare skarpetki ;). Konsystencja- jest kremowa, ale dość wodnista i trzeba uważać na ilość wydobywania produktu, bo można "chlapnąć" za dużo, a wystarczy niewielka ilość żeby go rozsmarować. W kremie/serum znajduje się coś, nie wiem co to jest, ale wyczuwam przy rozsmarowaniu, że są jakieś grudki, drobinki czegoś, ale mi osobiście to nie przeszkadza. Efekty- serum stosuje tylko na noc. Wchłania się tak nie za szybko, nie za wolno. Po rozsmarowaniu odczuwam lekkie szczypanie, ale nie jest to w moim przypadku tak mocne żebym musiała zmywać. Krem mnie nie zapycha, pory stały się mniej widoczne, nawilżenia szokujacegonie nie zauważyłam. Buzia jest jaśniejsza, bardziej promienna, z każdym zastosowaniem ten efekt był coraz lepszy. Co do rozjaśnienia przebarwień, tu efekt jest u mnie średni, widoczny, ale nie jestem też wniebowzięta i zachwycona, są po prostu troszkę przygaszone. Cena nie jest kosmiczna, więc nie żałuję wydanych pieniędzy, czy będę wracać..? Myślę, że raz w roku dopóki nie znajdę czegoś lepszego to będę używać.

Kupiłam go w wersji bez silikonu, i mogłam się spodziewać "wodnistej" konsystencji, ale nie aż takiej. NIE można stosować go samodzielnie, chyba, że chcemy nabawić się uczulenia. Serum ma bardzo kiepski zapach. Gdy pierwszy raz go nałożyłam myślałam, że mam do czynienia z papierem ściernym na mojej twarzy. Bardzo wyczuwalna jest rozkruszona wit.C w serum co powoduje takie uczucie. Nie polecam nikomu o wrażliwej cerze. Jedynie jak mogę go stosować to dodając kropelkę do mojego kremu nawilżającego.

Pierwszy chyba raz miałam do czynienia z kosmetykiem, który nie wywarł na mnie żadnego pozytywnego wrażenia ani nie dał ani jednego pozytywnego efektu na mojej skórze. Przede wszystkim zapach i odczucia - pachnie tanim plastykiem, po nałożeniu na skórę delikatnie szczypie co zwiastować może spektakularne efekty. Nic bardziej mylnego. Jego tłusta powłoka nie wchłania się za nic, wiec kompletnie nie nadaje się na dzień jak sugerowały niektóre recenzentki. Po nocnym stosowaniu przez ponad miesiąc nie widzę żadnego efektu, podkreslam żadnego. Moja mieszana cera z przebarwieniami i rozszerzonymi porami nie odczula zadnej zmiany na lepsze. Czuję, ze byl to zmarnowany czas i pieniadze, na szczescie niewielekie. Mam wrażenie po przetestowaniu dwóch kosmetyków tej marki, ze to generalnie kompletna pomyłka i nigdy juz nie wrócę do marki Ordinary.

Producent zaleca używa go razem z Resveratrol 3% + Ferulic Acid 3% - Serum z Resweratrolem i Kwasem Ferulowym. Więc po 2 tygodniach używałam tego w duecie w celu rozjaśnienia przebarwień. Witaminę C nakładając na twarz czuć drobinki kwasu hialuronowego, nie wchłania się, na rękach zostawiał plamy i jeszcze miała specyficzny zapach. A do tego według zaleceń można nałożyć wcześniej wspomniany produkt i razem tworzyły wyczuwalny i widoczny film, więc tylko na noc. I teraz to co najważniejsze cera wyglądała zdrowo i promiennie, jednak na przebarwienia nie zadziała, nawet w duecie z kwasem felurowym i resveratrolem. Nie jest to mój hit z tej firmy.

Serum stosuję od dwóch miesięcy tylko punktowo na przebarwienia. Zazwyczaj z opakowania wydobywa się trochę więcej produktu niż bym chciała, ale nie jest to jakaś ogromna wada. Serum ma przyjemną konsystencję, dobrze się rozsmarowuje, jednak mnie trochę szczypie. Dlatego muszę pod nie nałożyć krem, ale nie wiem czy przez to nie pogarsza się działanie serum, ponieważ do tej pory nie zauważyłam spektakularnych efektów. Owszem, bardzo jasne przebarwienie zniknęło, jednak pozostałe ciemniejsze wyglądają tak, jak wyglądały. Jeśli po zużyciu całego opakowania zauważę zmiany, a mam nadzieję, że tylko lepsze, edytuję swoją recenzję :)

Kupiłam to serum w celu rozjaśnienia przebarwień. Zwróciło moją uwagę dość wysokie stężenie witaminy C. Na plus mogę wymienić konsystencję, która jest dość gęsta jak na serum. Fajnie się rozprowadza, nie pozostawia lepkiej warstwy na skórze. Czuć lekkie pieczenie, skóry ale producent na opakowaniu o tym ostrzegał. Nie jest na tyle duże, żebym odczuwała dyskomfort w stosowaniu. Zadowolona jestem z działania, skóra wydaje się rozjaśniona i wygładzona. Nie wiem jak z nawilżeniem, ponieważ na to serum nakładam dość mocno nawilżający krem. Jest również dość wydajny. Potrzeba małą ilość, żeby rozprowadzić na całej twarzy. Minusów nie zauważyłam.