Pilaten White Clay Mask Biała maska oczyszczająca pory

Maseczka zamknięta jest w klasycznej saszetce. Ma ona bardzo gęstą konsystencję. Aplikacja nie jest prosta. W saszetce jest zdecydowanie za mało produktu. Skóra po bolesnym ściągnięciu maski i trudnym usunięciu resztek jest podrażniona. Maska słabo oczyszcza i wysusza skórę. Niska cena jest chyba jedynym plusem tego produktu.

Maska ma bardzo gęstą, utrudniającą aplikację konsystencję. W saszetce jest mało produktu. Ściąganie tej maski jest bolesne i ciężko usuwa się pozostałości. Skóra po zastosowaniu jest zaczerwieniona, słabo oczyszczona, a o nawilżaniu można zapomnieć. Obietnice producenta nie zostały spełnione.

Saszetkę kupiłam w markecie na wypróbowanie i szczerze nigdy wcześniej tak mocno się nie rozczarowałam. Schludna biała saszetka z czarnymi napisami z tyłu opakowania znajdziemy wszystkie niezbędne informacje dotyczące produktu min. opis produktu, skład, sposób użycia, adres producenta, pojemność oraz średni ostrożności. Saszetkę lepiej rozciąć nożyczkami, biała pasta z glinki dość sprawnie została nałożona na wybrane partie twarzy, mianowicie nos, brodę i policzki. Doczekałam wymagane 15-20 minut w wielkich mękach ponieważ zapach jest niemiłosiernie śmierdzący, typowy klej do tapet...coś okropnego...ciężko go znieść. Według producenta należy zdjąć maskę zaczynając od dolnych partii twarzy i tak też uczyniłam...odrywanie to kolejny dramat podczas stosowania produktu. Normalnie można zerwać płaty maseczki razem ze skórą, włoski usuwa bezapelacyjnie! Nigdy wcześniej inna maska nie wywołała takiego bólu głowy oraz braku działania, pory nadal zawalone...włoski za to usuwa rewelacyjnie. Odradzam i przestrzegam osoby o wrażliwej cerze oraz wrażliwe na zapachy!!!

Biała maska peel-off dość znanej już marki Pilaten. Kiedyś miałam taką czarną, ale w saszetkach. Jeśli mam być szczera to nie oczyszczą magicznie Waszych porów, ale skóra po niej jest gładziutka w dotyku, zmatowiona i przede wszystkim oczyszczona z nadmiaru sebum. Maska dosyć mocno przykleja się do skóry i podczas jej zrywania usuwa niepotrzebny martwy naskórek a razem z nim niestety wyrywa też delikatne włoski na twarzy, co bywa dosyć bolesne. Ale jest to ból do wytrzymania, do którego możemy się z czasem przyzwyczaić na tyle, że nam szczególnie nie przeszkadza. Opakowanie i produkt: Maska w białym kolorze o mocno ciągnącej się konsystencji, zamknięta w tubie o gramaturze 75g. Maski jest dość dużo i spokojnie wystarczy ona na kilkanaście użyć. Jej zapach jest znośny jednakże zawsze kiedy ją nakładam wyczuwam tutaj delikatne nuty octu. Wydobycie produktu z tuby nie jest szczególnie trudne i nie wymaga od nas wielkiego wysiłku. Produkt nie pryska z tubki. Zamknięcie jest zakręcane na gwint. Aplikacja i działanie: Aplikacja sama w sobie jest bezproblemowa. Maskę można nakładać palcami jak i pędzlem. Po jej nałożeniu i w miarę równym rozprowadzeniu na twarzy, należy odczekać jakieś 10-15minut i zerwać ją z twarzy. Równomierne jej rozprowadzenie jest kluczowe podczas jej zastygania. Jeśli rozprowadzimy ją nierówno, może się zdarzyć, że maska nie zdąży zaschnąć na czas, a to z kolei wpływa na proces jej zrywania. Pomijając kwestie zastygania, skupmy się na jej zrywaniu. Maski nigdy nie udało mi się zerwać w jednym płacie, jednakże mi to osobiście nie przeszkadza. Ściągam ją w kliku kawałkach. Brzegi maseczki, na których jest jej mniej można spokojnie zrolować po uprzednim zmoczeniu ciepłą wodą. Jak już wspominałam wcześniej sam proces jej odrywania jest dosyć bolesny, ponieważ usuwa ona delikatne włoski (meszek) z naszej twarzy, ale jest to ból do którego można się przyzwyczaić z czasem. Skóra po zabiegu jest delikatnie zaczerwieniona od zrywania jej, jednakże po jakimś czasie ono schodzi. Skóra jest gładka i miękka w dotyku oraz dobrze oczyszczona z zanieczyszczeń i nadmiaru sebum. Dostępność i cena: Stacjonarnie często możemy ją zobaczyć w kilku sieciówkach, jednakże zazwyczaj dostępna jest tam w saszetkach, które kosztują ok 2zł za sztukę. Ja często je widywałam w Tesco (jak jeszcze istniało), ale możecie je znaleźć w drogerii Douglas. Internetowo znajdziecie ją zarówno w tubie jak i w formie saszetek w wielu drogeriach internetowych np. eZebra czy Makeup.pl, gdzie zapłacicie za tubkę ok. 17-20zł. Ja moją kupiłam na Allegro, gdzie zapłaciłam za nią 12,99zł. Myślę, że warto mieć ja pod ręką.

Maseczkę otrzymałam w prezencie za zebrane punkty w jednej z drogerii internetowych. Dostałam taką małą saszetkę, aby wytestować. I szczerze gdybym kiedykolwiek się skusiła na jakieś pełnowymiarowe opakowanie to wówczas miałabym duży żal do siebie. Maska jest gęsta i biała, przypomina trochę taką pastę. Ciężko nakłada się ją na twarz, ja używam się głównie na czoło, brodę i płatki nosa, aby nie zrywać jej ze zbyt dużej powierzchni. To, co robi ta maska to głównie depilacja najmniejszych włosków z twarzy, gdzieniegdzie uda się wyciągnąć jakiegoś wągra, ale ogólnie bez rewelacji. W miarę szybko zasycha, nie trzeba czekać wieczności, ale cóż mi po tym, skoro działa tak, a nie inaczej? Jedna saszetka starczy mi na około 5 użyć w wybranych partiach twarzy. Mnie nie uczula, nie sprawiła mi żadnych kłopotów, jednak ja mam cerę tłustą, nie reaguję alergicznie praktycznie na nic, więc mogłam sobie pozwolić na szaleństwo z tym produktem.

Maseczkę zakupiłam po wielkim zachwycie w Internecie, jednak ja się na niej zawiodłam. W sumie nie zauważyłam żadnych efektów, żeby maseczka oczyszczała pory. Ciężko się ją nakłada, ciężko się ściąga. Nie wrócę już do niej.

Nigdy nie miałam tak złej maski do twarzy. 1. Okropny, chemiczny zapach. 2. Zastyga nierówno. 3. Ściganie jej to jakiś koszmar, bardzo bolesne, rwie się, nie chce odkleić się. 4. Skóra podrażniona, wysuszona. 5. Usuwanie wagrów to chyba mechaniczne, bo tak ciągnie, że szok.

Niestety działanie tej maski jest mierne. Faktycznie wyciąga trochę syfu z twarzy ale jest to bardzo znikoma ilość. Nie jest to efekt dla którego przecierpiałabym bolesne zdejmowanie tej maski. Może wągrów nie wyciąga ale za to wyrywa wszystkie włosy i szarpie skórę. Po zdjęciu skóra była bardzo czerwona przez kilka godzin. Nie warto jej używać.

Ta maska to porażka na całej linii. Zastyga nierówno. Wyrywa włoski. Zdjęcie maski to był wielki ból, zakończony zmywaniem jej woda. Twarz jest podrażniona. Czułam się, jakbym nałożyła sobie cement na twarz.

Specjalnie odzyskałam hasło po latach, aby napisać opinie. Dawno temu stosowałam czarna maskę, więc po niej już wiem, że mam niski próg bólu. Ale jakoś dawał radę wytrzymać. Skuszona obiecywanymi rezultatami zakupiłam saszetkę tej. I faktycznie, po ściągnięciu jest widoczny efekt. A efektem jest: trochę wyciątego syfu z porów, całkowita depilacja twarzy, czerwona buzia, ból i łzy... Polecam ja dla kogoś, kto ma wysoki próg bólu i nie jest mu straszne używanie tego potwora :D nakłada się ją bardzo ciężko, ściąga jeszcze ciężej, a resztki (przed swoją konsystencję niczym klej do paneli nie da się jej równomiernie nałożyć) zmywa się wacikami jeszcze gorzej. Daje 2 gwiazdki, bo przy regularnym stosowaniu faktycznie może oczyścić nam twarz.

Zacznę od tego, że - mimo niepochlebnych opinie - uwielbiam chińskie maseczki typu peel off, które z mojej buzi wyciągają zaskórniki niczym magik wyjmujący króliki z cylindra. Do tej pory moim nr jeden w zwalczaniu wągrów jest gagatek właśnie od Pilaten, ale w czarnej wersji. Nie ukrywam więc, że byłam bardzo nastawiona pozytywnie i do białej wersji. W dzień zabiegu przygotowałam się zatem bardzo dokładnie; zmyłam makijaż, oczyściłam buzię żelem myjącym, przemyłam twarz ciepłą wodą (otworzenie porów), "osuszyłam się" i przystąpiłam do nakładania białego glutka. Wszystko się dobrze rozprowadziło, nie spływało. Tak na marginesie dodam, że miałam niezły ubaw z tego, jak w tej bieli wyglądam, bo czułam się li jak córka młynarza wytarzana w kleju z białej mąki. Niemniej jednak, po upływie 20 min, przystąpiłam do ściągania mazidła z buzi. I tu trochę zaczęły się schody, bo produkt naprawdę zasechł iście mocno. Musiałam delikatnie i ostrożnie zrywać specyfik z buzi, bo było to nader doznanie. Gdy wreszcie udało mi się twarz oczyścić i doprowadzić do porządku, zaczęłam szukać "efektów" tegoż zabiegu. I cóż mogę rzec. Oprócz mnóstwa wyrwanych brutalnie włosków z twarzy i usunięciu suchych skórek, żaden zaskórnik nie został zniwelowany... Zamiast tego czułam się jak do zabiegu depilacji, a nie oczyszczania skóry. Co prawda nic mnie po tym procederze nie podrażniło ani nie uczuliło, tylko rozczarowało. Trochę bez sensu wypuszczać na rynek kosmetyczny coś, co miast usuwać niedoskonałości, wyrywa włoski. Nie polecam.

Niestety maska u mnie się nie sprawdziła. Maska po nałożeniu nierówno zastyga. Poza wyrywaniem włosków z twarzy nie robi nic. Twarz po masce mam strasznie podrażnioną. Lepsza była czarna wersja.

Maseczka została kupiona z polecenia, ale jak okazało się maskara śmierdziała do czasu zmycia. Maska zastyga nierównomiernie, co ciężko było ją ściągnąć a zmyć to już wogle. Skóra po zmyciu piekła. Lepsza z tej firmy była już czarna chociaż nie śmierdziała.

Ta maseczka to jakaś jedna wielka pomyłka. Po otwarciu myślałam, że produkt jest zepsuty (ale czytając inne opinie okazało się że ona tak ma), konsystencja jest gumowata, baaaardzo ciężko rozsmarować ją równomiernie na twarzy, więc potem jest jest problem ze ściągnięciem jak typowe peel off. Tak naprawdę część zerwałam, część zmyłam. W trakcie zaczęła mnie trochę szczypać twarz. Więc po byłam lekko zaczerwieniona. Maseczka ma też nieprzyjemny zapach. Po 1 razie nie widzę żadnego efektu, ale na więcej niestety się nie zdecyduje. To nie na moje nerwy ;)

Czarna maska Pilaten mi się nie sprawdziła, więc kupiłam białą, żeby sprawdzić czy okaże się lepsza. Zakupiłam dwie saszetki i żałuję, że się na nie skusiłam. Dwie saszetki, które miałam trochę różniły się od siebie napisami, ale to ta sama maska. Mam cerę mieszaną, która lubi się czasem przesuszać, a na policzkach pojawiają się czasem zaczerwienienia. Opakowanie otwiera się dobrze, nie musiałam używać nożyczek. Jeśli chodzi o konsystencję to jest ona niby lejaca, ale przy tym też gumowata i przez to ciężko się nakłada maskę. Starałam się nałożyć ją równo, ale i tak były takie miejsca, gdzie nie chciała zastygnąć do końca. Ogólnie zastygała długo, a i tak nie całkiem. Zapach jest brzydki, ta maska śmierdzi podobnie jak farba do ścian. Przy użyciu pierwszej saszetki trzymałam maskę tyle ile zaleca producent. Nie zastygła za bardzo, więc zmyłam ją wodą i wacikami. Przy użyciu drugiej saszetki trzymałam ją już dłużej i więcej jej zastygło. Część zdjęłam jak maskę peel-off, ale i tak resztki musiałam zmyć wacikiem i wodą. Maska nie zastyga i nie zmywa się równomiernie. A jeśli chodzi o jej usuwanie to jest to największy jej minus. Przy zdejmowaniu sprawia duży ból, nie miałam jeszcze takiej maski jak ta, której zdejmowanie aż tak boli. Wyrywa przy tym włoski, robi depilację całej twarzy. Zmycie wackiem też nie należało do łatwych, ciężko mi było ją zmyć i to nie tylko z twarzy, bo z rąk również. Brudzi wszystko dookoła i trzeba z nią z uważać. Jakby tego było mało, po pozbyciu się tej maski skóra była zaczerwieniona i podrażniona. W sumie to nie dziwię się temu skoro jej zdejmowanie tak bolało. Najchętniej dałabym tej masce jedną gwiazdkę, ale jednak niektóre obietnice producenta zostały spełnione. Skóra rzeczywiście jest gładsza, pory jak i cała twarz zostały dobrze oczyszczone. Tylko co z tego skoro trzeba się z nią tak męczyć? Jest wiele innych produktów, które działają podobnie i są o wiele przyjemniejsze w aplikacji i zmywaniu. Ta niewarta jest poświęconego jej czasu i dostaje ode mnie dwie gwiazdki tylko dlatego, że coś tam jednak zadziałała. Miałam różne maski peel-off, ale żadna nie była tak ciężka w użyciu jak maski Pilaten. Na pewno nie kupię jej ponownie. Możliwe, że zdecyduję się na inne produkty tej marki, ale tym maskom już podziękuję.

Jak otworzyłam maseczkę, poczułam zapach i dodatkowo spróbowałam ją wycisnąć - pomyślałam że jest po terminie mimo dalekiej daty na opakowaniu. Okropnie śmierdzi, na szczęście tylko w trakcie nakładania, potem zapach się ulatnia. W przeciwieństwie do swojej czarnej siostry jest mega gęsta i ciągnąca co utrudnia jej aplikacje. Skupiłam się na strefie T i tam spróbowałam ją nałożyć. Nakłada się ciężko, trzeba to robić energicznie i nie zostawiać grubych warstw bo maska ma problem z zasychaniem nawet jeśli przedłużymy jej czas o kilka minut. Nie sądziłam że po czarnej masce będzie coś bardziej bolącego do ściągania, a jednak. Biała winner. Na szczęście nie na każdym odcinku twarzy bolało. Da się przeżyć. Skóra pozostaje troszkę zaczerwieniona (gdzieniegdzie) ale widocznie gładsza - naprawdę, nie sądziłam ale wow. Resztki maseczki próbowałam zmyć tonikiem ale poległ więc użyłam po prostu żelu do twarzy, nie jest to niemożliwe ale trudne, trochę trzeba się namęczyć. Jak dla mnie jest ok i myślę że będę do niej wracać raz na jakiś czas, po oczyszczenie i adrenalinę.

Nie oczekiwałam dużo od tej maseczki, miałam doczynienia z jej czarną wersją, która średnio się sprawdziła. Do zabiegu z białą maseczką przygotowałam się wg zaleceń na opakowaniu i faktycznie zauważyłam wizualny efekt oczyszczenia większość zatkanych porów, wągrów została usunięta. Zakładam, że przy regularnym stosowaniu efekt może być znakomity.

Budzi skrajne emocje.Lubie kosmetyki które po jednym użyciu daje efekt i tego tej masce odmówić nie można.Faktycznie śmierdzi,kiepsko się ja nakłada,boleśnie ściąga z twarzy,pozostawia czerwona twarz i nie nadaje się dla wrażliwych.Jednak cenie ja za to jak oczyszcza pory,jak po zdjęciu na stronie która przylegała do twarzy widzę cały tem syf z porów jestem w stanie wybaczyć smrod i dyskomfort podczas ściągania.Jesli ktoś lubi widzieć piorunujący efekt przy jednym użyciu i nie jest wrażliwcem to polecam.