Z ciekawością sięgam po kolejne perfumy z serii Być Może. Mam sentyment do klasycznej wersji Paris, bo choć nie mój typ to moja mama ich używała gdy byłam małym dzieckiem, fajne czasy :) A poza tym to taki klasyczny i poprawny szypr, choć zatrzymany gdzieś w latach 70 czy 80tych, nie na nasze czasy.
Uwielbiam japońską harmonię i elegancję, więc na pierwszy ogień poszła wersja Tokyo, byłam ciekawa jak polski producent przedstawi swoją wizję japońskiego świata.
Wariant trwały i wyczuwalny jak klasyczne Paris, za cenę kilku złotych kilkugodzinna trwałość z dobrą projekcją jest godna pochwały.
Flakonik uwielbiam, mimo, że zakręcany. Ma w sobie to coś.
Być Może Tokyo to dla mnie irysowy szypr-zimny i melancholijny, przywodzi na myśl deszczową jesień w Osace. Po ulicach krążą czarne parasolki, powietrze pachnie zgniłą zielenią i mokrą ziemią, na niebie szczelna bariera z ciężkich i ciemnoszarych chmur. Jest zimno i spokojnie.
Dominuje tutaj metaliczna róża-surowa, z kolcami i liśćmi, taka świeżo zerwana w deszczowy dzień i włożona do prostego wazonu. Do tego dużo irysu, dla mnie irysowe zapachy zawsze pachną metalicznie i surowo, mają w sobie taką zdecydowaną i twardą nutę. Mimo, że zapach osładza kapka konwalii, jaśminu oraz przypraw korzennych to nadal jest to zapach charakterny, nieoczywisty i wyróżniający się. Na pewno nie dla kobiet, które na co dzień wybierają modne, otulające czy orzeźwiające zapachy, które kierują się modą, które żyją dzisiejszymi czasami.
Być Może Tokyo to zapach kobiety niezależnej, odrzucającej dzisiejsze standardy, ideały i wzory. To kobieta silna, żyjąca pełnią życia, mieszkająca w drewnianym domu na skraju lasu gdzie na półkach gromadzi oryginalne pamiątki z licznych podróży, a nie świeczki i zbędne gadżety z sieciówek. To kobieta, która używa tylko czerwonej szminki i tylko na wyjątkowe okazje, nie obwiesza się biżuterią i nie robi paznokci, bo wie, że prawdziwe piękno tego nie potrzebuje. Ogląda tv, słucha radia, zna internet, ale nie ma konta na żadnym portalu społecznościowym, nie zwraca uwagi na innych, żyje dla siebie. To kobieta, która jest w pełni elegancka i kobieca, ale umie ugotować porządny obiad i narąbać drewna, nie boi się ciężkiej pracy.
Mimo, że Być Może Tokyo nie do końca jest w moim klimacie(uwielbiam słodkie, otulające zapachy) to jest w nim coś co mnie do niego ciągnie. I to nie jest nazwa nawiązująca do Japonii(którą uwielbiam) tylko właśnie ta zimna i surowa klasyka, czasami lubię w deszczowe dni go założyć i poczuć się jak kobieta w średnim wieku wczesnych lat 90tych, gdzieś w spokojnym i przewidywalnym japońskim miasteczku, maszerująca po opustoszałych ulicach w czarnym płaszczu, z czarną parasolką.
Poza tym mam sentyment do zapachów gdzie łączą się irys i róża.