Lirene Dermoprogram Super lifting, Rozświetlająca maska napinająca 

Po nałożeniu i zastygnięciu ma się wrażenie w pierwszej chwili jakby się miało folię na twarzy, jednak to uczucie szybko mija. Nie powoduje, że twarz się świeci jakby się olejem wysmarowało, tylko daje taki... perłowy blask bardziej. Sprawia, że makijaż wygląda jakbyśmy się świeciły od środka. Bardzo ciekawa maseczka. Dodatkowo jest tania, wydajna, nie powoduje pieczenia skóry, ani nic z tych rzeczy.

Maseczkę kupiłam w promocyjnej cenie w jednej z drogerii: za 8 ml produktu zapłaciłam niecałe 3 złote. Zachęciła mnie nie tylko cena, ale również szata graficzna opakowania ze śliczną perłą. Co do konsystencji kosmetyku, jest ona bardzo gęsta i kremowa. Zapach przyjemny, nie drażni nozdrzy :) Maskę dobrze się rozprowadza, a zawartość saszetki starczyła mi na dwukrotne użycie. Produkt nie wchłonął się w całości, więc resztki musiałam usunąć wacikami. Nie wyobrażam sobie jednak nałożyć na taką zmytą z pozostałości maski wacikami twarz makijażu, gdyż skóra pozostawała dosyć tłusta i jakby mokra, więc podkład z pewnością by się zrolował lub pozostałyby nieestetyczne plamy przepigmentowania w przypadku podkładów mineralnych. Co zaś do efektów: skóra po użyciu maski była bardziej nawilżona i rzeczywiście nabrała lekkiego blasku. Biorąc pod uwagę cenę i wydajność tejże maski oraz efekty, mimo że nie jest to maska idealna, zdecydowanie jest warta uwagi.

Ostatnimi czasy preferuje bogatsze maseczki do twarzy jako, że moja skora wręcz domaga się intensywnego nawilżenia. Będąc w drogerii z zamiarem uzupełnienia maseczkowych zapasów natrafiłam na serię masek od Lirene, która swoją grafiką i opisami zaciekawiła mnie na tyle, że postanowiłam spróbować. Na mojej mieszanej cerze ze skłonnością do przesuszeń ten wariant maseczki bardzo dobrze się sprawdził. OPAKOWANIE Opakowanie maseczki jest schludne i prezentuje się całkiem ładnie. Główną ozdobą są kolorowe napisy oraz grafika z perłą i muszlą. Kolorystyka jest delikatna, przeważa biel i błękit. Opis dostarcza nam wszelkich potrzebnych informacji na temat produktu i sposobu stosowania. Saszetka mogłaby być podzielona jest na 2 części, gdyż opakowanie spokojnie starcza na 2 aplikacje. MASECZKA Maska ma postać gęstego, aksamitnego, białego kremu z perłową poświatą o przyjemnym zapachu, który umila aplikację. Maskę aplikuję po wykonaniu peelingu enzymatycznego lub mechanicznego, obojętnie jakiej marki. Posiada gęstą, zbitą konsystencję, dzięki tej konsystencji nie spada, pozostaje na swoim miejscu po nałożeniu. Po zalecanych kilkunastu minutach maska dobrze się wchłania, jednak pozostaje jej jeszcze sporo, więc nadmiar ścieram płatkami kosmetycznymi. Maska jest dość bogata a pozostawienie jej na całą noc w takiej postaci mogłoby skutkować pojawieniem się niechcianych gości, czego chcę uniknąć, gdyż moja era ma skłonność do niedoskonałości. Maska nie powoduje pieczenia czy łzawienia oczu za co ma u mnie plus. Mimo krótkiego czasu trzymania jej na twarzy uważam, że efekty jakie osiągnęłam z pomocą tego kosmetyku są całkiem niezłe: skóra jest miękka w dotyku, gładka i przede wszystkim bardzo dobrze nawilżona. Znika uczucie ściągnięcia i przesuszenie, które najbardziej dręczy mnie jesienią. Co do działania liftingującego – nie widzę większej różnicy przed i po, ale to też z tego względu, że nie mam jeszcze byt wielu zmarszczek, skóra jest przyjemnie napięta i gładka. Rozświetlenie zawdzięczamy głównie mice – maska po wchłonięciu wygląda jakbyśmy całą twarz pomalowały ogromną ilością rozświetlacza :) Po starciu płatkami skóra jest lekko rozświetlona, ale nie jest to jej naturalny blask. Możemy kupić ten kosmetyk za nieco ponad 2 zł w praktycznie każdej drogerii, więc warto spróbować. PLUSY świetnie nawilża ma przyjemną konsystencję niweluje uczucie ściągnięcia i przesuszenia bardzo dobrze wygładza nie zapycha rozświetla (mika) dobrze dostępna tania

Kupiłam saszetkę na promocji, bo lubię testować maseczkowe nowości. Zawartość opakowania starczyła mi na dwie aplikacje, i to prawie z górką, bo za każdym razem nakładałam na twarz naprawdę grubą warstwę kosmetyku. Za pierwszym raz zaaplikowałam sobie maskę na noc, pozostawiając wszystko do wyschnięcia. Rano cera była promienna, rozświetlona, wyraźnie nawilżona, ładnie napięta. Natomiast chyba jeszcze lepszym pomysłem było użycie Lirene pod makijaż (a dodam tylko, że byłam na niedospaniu i na kacu) - pochodziłam z warstwą maseczki 10-15 minut, troszkę wklepałam, to czego wklepać się nie dało usunęłam chusteczką i dałam cerze chwilę odpocząć. Potem nałożyłam tradycyjnie podkład BB. Cera była niesamowicie świetlista i promienna, jakbym spała 12 godzin poprzedniego dnia. Serdecznie polecam jeśli potrzebujecie zrobić dobre wrażenie, ale nie zadbałyście o to odpowiednio wcześniej - Lirene może być waszą ostatnią deską ratunku. Zapłaciłam za saszetkę na promocji 2 zł z hakiem, ale nawet w cenie regularnej uważam, że warto się nią zainteresować.

Maseczke kupilam za 2.20 w Naturze. Lubie marke Lirene a rozswietlenia na twarzy nigdy za malo. Maske otrzymujemy w saszetce o pojemnosci 8ml (dla mnie na 2 razy). Szata graficzna przedstawia glowny skladnik jakim jest biala perla. Produkt ma za zadanie rozswietlic i napiac skore. Konsystencja niby kremowa ale bogata w perlowym odcieniu. Latwo sie rozsmarowuje. Po 10 minutach moja skora ja wprost wpija i pozostaje delikatna warstwa ,ktora wklepuje (nie sciagam platkiem kosmetycznym, wykorzystuje w pelni). Zapach bardzo przyjemny. Hm jakby kwiatowy. Maseczka zapewnia efekt pieknie rozswietlonej skory (wyglada na zdrowa, pelna mlodzienczego blasku). Bardzo lubie nakladac pod makijaz. Przedluza jego trwalosc. Jakos szczegolnie efektu napiecia nie zauwazylam ale generalnie robi wizualnie fajna robote. Polecam

Maska ma konsystencję kremu i jest bardzo perłowa. Podobnie jak przy poprzedniej masce nie trzeba jej zmywać, można zebrać nadmiar wacikiem kosmetycznym lub wklepać w twarz lub dekold. Twarz była zdrowo rozświetlona i idealnie przygotowana pod makijaż. Skóra jest po niej fajnie napięta i nie zauważyłam żadnego pieczenia czy zapchania.

Do zakupu maski zachęciła mnie biała perła na opakowaniu, nie używałam jeszcze masek z perłą i chyba za wiele nie straciłam. Maska ma fajną kremową konsystencję, "perłowy" kolor i ładnie pachnie, a jeśli chodzi o jej działanie to poza nawilżeniem nie zauważyłam nic więcej, a nawet mnie podrażniła, bo piekła mnie buzia po jej użyciu. Jak dla mnie szału nie ma.

Maska nawilżająca tej firmy została moją ulubioną, więc przyszedł czas na rozświetlającą, ale ta niestety do mnie nie trafiła. Po nałożeniu wystąpiło u mnie podrażnienie, skóra zaczęła piec i nie wyglądało to za ciekawie. Rzeczywiście rozświetla, wygładza i napina, ale w moim przypadku kompletnie nie nawilża.

Jestem bardzo zadowolona z próbki która dostałam w prezencie. powiem szczerze ze nie trafiłam jeszcze na żaden produkt który by tak nawilżył moja twarz, jestem zadowolona z zapachu konsystencji i ilości w próbce. mila skora w dotyku po aplikacji. wydajny

Maska jest ogólnie dostępna stacjonarnie oraz w internecie, jej cena waha się od 2 do 4 zł. Jest to maska na jedno zastosowanie, aczkolwiek produktu jest w środku tyle, że ja używam jej na 2-3 razy, nie mam też dużej głowy, więc dla wszystkich na pewno wystarczy na dwie aplikacje. Maska ma postać białego kremu, tłustego i bogatego. Bardzo dobrze się rozprowadza po skórze, należy trzymać ją na twarzy około 10 minut, w moim przypadku po 10 minutach dopiero lekko zmieniała konsystencje na foliową perłę, więc dałam jej trochę więcej czasu( mam skórę bardzo suchą, pewnie to jest powodem). Maska bardzo dobrze się ściąga, wystarczy użyć wacika z hydrolatem bądź tonikiem. Efekt to nawilżona, rozświetlona skóra, która jest gotowa na przykład na nałożenie makijażu. Zdecydowanie jest to zamiennik bazy rozświetlającej przed większą imprezą, skóra mimo iż nałożyłam make up była bardzo rozświetlona i promienna.

Zapach maseczki dość słodki i przyjemny. Już samo opakowanie maseczki zachęca do zakupu (tak sama jak szaty graficzne reszty maseczek). Konsystencja: kremowa przypomina mi ona taki dość ciężki i porządnie nawilżający krem do twarzy. Działanie: skóra po zastosowaniu była gładka bardziej elastyczna a przede wszystkim rozświetlona. Polecam tę maseczkę przed wykonaniem makijażu (zamiast stosować bazę rozświetlającą wystarczy nam ta maseczka i słynny aloes). Maseczki nie trzeba zmywać pozostałości wystarczy usunąć płatkiem kosmetycznym lub wklepać. Na twarzy po usunięciu jej nadmiaru zauważyłam świecące drobinki. Jedyny minus maseczka troszkę szczypała w okolicach nosa a dokładniej na skrzydełkach nosa. Gdyby nie to maseczka byłaby idealna. Ale mimo tego maseczka bardzo dobrze wypadła. Twarz jest gładka rozświetlona i trochę nawilżona. Polecam i to bardzo przed jakimś wyjściem.

Czego oczekuję od maseczki? Przede wszystkim natychmiastowego i widocznego działania - efektu nie jak po kremie, ale takiego, żeby było wyraźnie widać, że zastosowałam jakiś mocniejszy, skoncentrowany kosmetyk. I pod tym względem jestem z niej zadowolona - daje widoczne rezultaty i naprawdę fantastycznie rozświetla skórę. Konsystencja - jest bardzo gęsta, dość tłusta (trochę jak gęste masło do ciała). Zawartości w saszetce jest dość sporo, wystarczająco, żeby przy jednym zastosowaniu pokryć twarz grubą warstwą. Producent zaleca zostawiać ją na około 10 minut - ja pozostawiam na jakieś 15 (mam cerę z tendencją do wysuszania i w przypadku kremowych maseczek służy jej dłuższy czas zabiegu). Początkowo maseczka jest biała, po pewnym czasie, czego nie widać od razu, staje się na twarzy perłowa. Wygląda to całkiem zabawnie i za pierwszym razem dość mnie zaskoczyło ;) Zmywanie - maseczkę ściąga się z twarzy wacikiem, nie da się ukryć, że trzeba ich kilka zużyć (formuły pozostaje na twarzy sporo). Osobiście polecam sposób ze ściąganiem jej zwilżonym wacikiem - pryskam na płatek kosmetyczny wodą termalną w sprayu i usuwanie pozostałości idzie szybciej. Wielki plus za brak konieczności zmywania maski wodą - zdecydowanie wolę maski do wklepania w skórę lub starcia właśnie, wtedy zawsze więcej aktywnych substancji pozostanie na skórze. Najistotniejsze, czyli efekty. Przede wszystkim: bardzo wyraźne rozświetlenie i rozjaśnienie skóry. Cera wygląda świetliście - nie da się tego inaczej określić! Zapewne ma na to wpływ perłowy kolor maseczki, ale samo rozjaśnienie całego kolorytu cery też jest widoczne. Ujędrnienie skóry - także, cera wydaje się bardziej wygładzona, w dotyku jest bardziej elastyczna i sprężysta. Obietnice producenta uważam za spełnione :) Cera faktycznie wygląda młodziej i zdrowiej. To wszystko właśnie takie efekty, jakich oczekuję od maseczki. Co poza tym? Zapach - jakiś taki klasycznie kremowy, ale bez rewelacji, kojarzy mi się z ciężkim tłustym kremem starego typu. Opakowanie - wygodna, łatwa w rozdarciu saszetka, wygodna na podróż. Cena w normie jak za jednorazową maseczkową przygodę. Według mnie bardzo fajna, skuteczna drogeryjna maseczka. Zdecydowanie polecam - dała lepsze rezultaty niż wiele innych masek, których ostatnio używałam. I jest fantastyczna z rana, pod makijaż, bo naprawdę pięknie rozświetla cerę, daje efekt jak opalizująca baza pod podkład. Warto!