Z ciekawością sięgnęłam po ten wynalazek. Lubię kosmetyki inspirowane azjatycką pielęgnacją, więc liczyłam na dobre efekty - przede wszystkim widoczne wygładzenie cery i jej rozjaśnienie. Nie rozczarowałam się - maseczka faktycznie wygładza cerę, sprawia że jest ona świetlista, zdrowa, jak po dobrym peelingu i kremie, ale mocniejszym niż zwykle. Rezultat jest widoczny.
Cały zabieg składa się z trzech etapów na kolejne dni tygodnia; producent wspomina o weekendzie - ale w sumie od nas zależy, w jakie kolejne dni chcemy wykonać zabieg, może akurat pasuje nam wyglądać idealnie na piątek albo sobotę ;) Z boku opakowania mamy opisaną kolejność nakładania: w pierwszy dzień maseczka z kwasem (nie pamiętam dokładnie, chyba na początek migdałowym), drugi dzień - chyba ? glikolowym, a ostatni - maseczka z retinolem i kwasem hialuronowym. Jak widać, pierwsze dwa zastosowania mają za zadanie przygotować i lekko złuszczyć cerę, a ostatni mocno ją nawilżyć i zregenerować, a także zadziałać przeciwzmarszczkowo. Jak dla mnie, całość brzmiała bardziej niż obiecująco, więc nie zwlekając zabrałam się za testowanie na sobie, jak się też to wszystko sprawdzi.
W każdej części saszetki znajduje się sporo formuły, wystarczająco żeby pokryć równomiernie grubszą warstwą całą twarz.
Zapach - nie wyczułam nic specjalnego, raczej jest to zapach nieinwazyjny.
Formuła podobna w każdej z maseczek, kremowa, łatwa w rozprowadzaniu.
Może po kolei przejdę do poszczególnych etapów:
I etap: maseczka z kwasem migdałowym, o ile pamiętam (opakowania już nie mam, ale wydaje mi się że opis wspominał o dwóch różnych kwasach na dwa kolejne dni; ale nie mówię na pewno, być może te dwie pierwsze maseczki to mieszanka dwóch kwasów). Ją na twarzy nosiło mi się najlepiej - jako jedyna z trzech etapów nie rolowała się na twarzy, ale rozprowadziła gładką warstwą i równomiernie się wchłaniała (choć może to dlatego, że była zastosowana jako pierwsza i ją bardziej "łapczywie" skóra pochłonęła). Po pewnym czasie nie wyczuwałam jej w postaci nadmiaru na skórze, nawet zastanawiałam się, czy rano będzie cokolwiek czuć na twarzy - a jednak po przebudzeniu zauważyłam pewną różnicę w stanie cery. Była na pewno gładsza, a przy tym, co mnie zaskoczyło, dobrze nawilżona. Bałam się, że kwas trochę wysuszy mi cerę (szczególnie że na noc nakładałam tylko maskę, i nie mogłam już nałożyć kremu), a tymczasem skóra nie miała żadnych oznak wysuszenia. Sprawiała wrażenie, jakbym wieczorem nałożyła na nią dobrze działający krem.
Po tym etapie nie widziałam jeszcze różnicy w kolorycie cery, ale jej wygładzenie, ogólnie lepszą kondycję - jak najbardziej.
II etap: kolejna maseczka z kwasem. Tu konsystencja niby taka sama, ale zachowanie na skórze już inne. Nie wiem, czy wynika to z kondycji mojej cery w tym właśnie dniu, czy tego, że dzień wcześniej był stosowany pierwszy złuszczający etap, czy ta maseczka przeznaczona na drugi dzień już tak ma - dość, że tutaj warstwa na twarzy zaczęła mi się solidnie wałkować, nie wchłaniała się w całości, ale rolując się jeździła mi po całej twarzy. Próbowałam ją trochę mocniej wklepać, ale nic to nie dało - ostatecznie wałkujące się farfocle musiałam lekko zetrzeć, mając nadzieję, że nie wpłynie to negatywnie na skuteczność maseczki (i wydaje mi się, że nie wpłynęło). A efekty o poranku? Trochę jakby pogłębić efekty po pierwszej maseczce - skóra wyglądała jeszcze lepiej, bardziej gładko, na idealnie równą, a dodatkowo jej koloryt w widoczny sposób się wyrównał. Całość zdecydowanie robiła pozytywne wrażenie :)
III etap: maseczka z retinolem i kwasem hialuronowym. W tej pokładałam spore nadzieje, bo i retinol, i kwas hialuronowy to coś, czego szukam w kosmetykach, a już szczególnie kwas hialuronowy ma zwykle świetne działanie na moją cerę.
Konsystencja - podobnie jak przy drugiej w kolejności maseczce, nie zamierzała się dobrze wchłaniać i zaczęła się rolować na skórze. Mam wrażenie, że formuły było po prostu w opakowaniu za dużo (rozprowadzona w całości tworzyła naprawdę grubą warstwę, która nic dziwnego, że wchłaniała się opornie). Tutaj również, jak wcześniej, ewidentny nadmiar w postaci kremowych wałeczków (a fuj) musiałam delikatnie zetrzeć z twarzy.
A rezultaty - rano cera była bardzo gładka, delikatna i dobrze odżywiona. Efekt był na pewno lepszy niż po klasycznym kremie - bardziej jak właśnie po całonocnej masce.
Generalnie po wykonaniu wszystkich kroków kompletnego zabiegu mam cerę super miękką, gładką i nawilżoną - w zauważalny sposób. Makijaż dużo ładniej wygląda na tak wypielęgnowanej cerze, wydaje się ogólnie dużo gładszy. Dla mnie zdecydowanie efekt wart był zachodu :)
Po każdym z etapów (oczywiście po porannym myciu twarzy - producent zastrzega, że rano musimy zmyć pozostałości maseczki) mogłam bez problemu nakładać makijaż. Nie wystąpiły też żadne podrażnienia, zaczerwienienia czy dyskomfort, skóra nie była też wysuszona czy zmęczona. Wręcz przeciwnie - była w świetnej kondycji i wyglądała na ładną, wypoczętą.
Ogólnie jestem zadowolona z efektów. Widać różnicę, zarówno wizualnie, jak w dotyku skóry, a to właśnie to, czego oczekuję od maseczki. Mam wrażenie, że moja cera jest gładsza, zdrowsza i podkład czy puder lepiej na niej wygląda, a efekt jest nadal widoczny w kolejnych dniach. Na pewno będę kupować ją ponownie i będę się starać stosować ją regularnie, przypuszczam że wtedy efekty będą jeszcze lepsze.
Poza tym - bardzo podoba mi się idea trójstopniowego, rozciągniętego na trzy kolejne dni zabiegu. Mam wrażenie, że robię z moją skórą coś dużo bardziej znaczącego, profesjonalnego, że jakoś wyjątkowo o nią zadbałam, inaczej niż przy zwykłej maseczce, którą nakładamy - i raz dwa, ścieramy lub spłukujemy. To w końcu rytuał! i to bardzo przyjemne, polecam Wam serdecznie takie parę dni bardziej intensywnego zadbania o cerę. Zdecydowanie poprawia samopoczucie - wartość dodana do poprawy stanu cery :)
(moja cera: normalna w kierunku suchej)
Zalety:
- działanie - wygładza cerę, wyrównuje koloryt, poprawia nawilżenie; trójstopniowy poziom pielęgnacji, delikatność (nie podrażnia, nie szczypie, kwasy nie przesuszają cery), działanie w dłuższym czasie, zauważalne efekty, cena
Wady:
- niektóre z maseczek rolują się na skórze, formuły wydaje się za dużo
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie