Clarins, Teint Pores & Matité, Pore Perfecting Mattifying Foundation (Podkład matujący i redukujący widoczność porów)

Postanowiłam dać szansę podkładom matującym, ostatnio czasu moja buzia zaczęła się trochę świecić, a przy podkładach rozświetlających, które tak kocham, to nie najlepsze połączenie. Szukałam długo i po przeczytaniu wielu pozytywów o Clarins postanowiłam zaryzykować. Gdy wyraziłam chęć kupna go w Sephorze, pani konsultantka gorąco poparła mój wybór twierdząc, że „nie będę żałować”. Cóż... wyszło jak zawsze.

Mat jest, ale nie jakiś szczególny. Kilka godzin i trzeba buzię przypudrować, u mnie podkład dotrwał tak do lunchu, czyli plus minus godzina 14. Potem musiałam przypudrować nosek. Jednak pomijając ocenę jego głównej właściwości trzeba stwierdzić, że to dobry podkład jest Fakt, jestem przyzwyczajona do czegoś innego, lżejszego, rozświetlającego, więc podkład który matuje niekoniecznie wpisuje się w moje preferencje. Ale trzyma się skóry zacnie. Ładnie kryje i ujednolica cerę. Ładnie pachnie. Ma śliczne opakowanie, które nie drażni w oczy – już dawno nie używałam podkładu z tubki, upodobałam sobie butelki, musiałam się przestawić.

Clarins to dobra marka, jej produkty są na pewnym poziomie i ten podkład w to wszystko się wpisuje. Matt nie jest dla mnie takim zauroczeniem jak Natural Lip Perfector (jak to się stało, że jeszcze go nie oceniłam?!), ale jakoś szczególnie mnie nie zawiódł. Nie wiem czy wytrwam i będę mu wierna, ale dałam mu szansę. Nie było źle.

Dotychczas używałam Clarins, Teint Equilibrant Ever Matte Foundation, który w mojej opinii był naprawdę dobry . Niestety wszystko co dobre się kończy tak jak właśnie ta linia produktu, która została zastąpiona Clarins, Teint Pores & Matité, Pore Perfecting Mattifying Foundation. Już na początku byłam zawiedziona tym, że znacznie zmniejszyła się gama kolorystyczna. Najjaśniejszy odcień okazał się dla mnie za ciemny mimo zapewnień producenta, iż będzie pasował do najjaśniejszego odcienia swojego poprzednika. Podkład ma dziwną konsystencję w moim odczuciu przypomina silikon, ale rozprowadza się ładnie zarówno palcami jak i gąbeczką. Podkład ma średnie krycie i jak dla mnie wystarczające. Niestety przy mojej cerze mieszanej z tendencją do przetłuszczania w strefie T nie sprawdza się dobrze. Owszem wygląda ładnie, aksamitnie ale podkreśla pory i w odwrotności do swojego poprzednika po 4 godzinach strefa T się świeci a podkładu prawie nie ma. Jak na taką cenę oczekiwałabym naprawdę więcej zwłaszcza, że w moim odczuciu poprzednik był jednak lepszy.

Prodkut jest bardzo fajny. Dostałam próbkę i postanowiłam w niego zainwestować.
Fajnie kryje, matuje, wyrównuje strukturę, nie podkresla porów, nie zapycha i utrzymuje się naprawdę przez długi czas.

Ma konsystencje musu, pianki. Jest strasznie gesty. Ale nie rozprowadza się bardzo ciężko.

Wyswieca się po 4h na mojej mieszanej cerze. Niestety...

Jest dobry, na takie 3+, bądź 4-.

Lekkie pudrowe wykończenie.

Typowo matujący, konsystencja lekkiego musu z takim pudrowym matem. Odcień nude dopasuje się chyba do każdej cery. Podkład przyjemnie pachnie, nie podrażnia i nie wysusza. Dość dobrze tuszuje pory, ale efekt nie utrzymuje się długo. Podkład bardzo słabo kryje-to uwaga dla dziewczyn, które liczą na dobre krycie. Efekt matu nie trwa długo-niestety. Utrwalałam go pudrem w kompakcie Clarins, sypkim dermablend, mineralnym Lily Lolo-efek zawsze taki sam. Po 8 godzinach jakby znika z buzi ale równomiernie. Nie waży się. Jednak jestem osobą z tłustą, kapryśną i rozregulowaną cerą. Posiadaczki cer mieszanych, normalnych będą zadowolone:) Podkład godny uwagi, jest bardzo wydajny, tubkę mam do dziś od czerwca 2017 roku. Nie zachwycił mnie na tyle żebym kupiła kolejne opakowanie.