Antonio Banderas Her Golden Secret EDT 

Zapach przepiękny. Spodobał mi się kształt butelki, dobrze się go trzyma. Opakowanie w złotym kolorze, wyglądają ekskluzywne. Mieszka kwiatów w połączeniu z orientem jest cudowne . Moje odkrycie a zarazem nr 1 wśród perfum. Wyjątkowy na każde wyjście te małe i te duże. Zapach jest długotrwały, nie traci na wartości.

Ja gardenii szczególnie nie lubię, więc nie całkiem jestem obiektywna oceniając tę kompozycję, ale perfumy zasługują na całkiem sporo komplementów, i naprawdę mocne 4 gwiazdki w ocenie. Przede wszystkim ze swoimi akordami białych kwiatów, owocowym, waniliowym, słodkim, cytrusowym i pudrowym pachną – klaszycznie, wdzięcznie i elegancko, mogąc z powodzeniem uchodzić za niszową, kosztowną kompozycję, natomiast nuta gardenii z serca zapachu wyróżnia się na tle przyjemnych owoców i kwiatów w zasadzie przez całą projekcję, i stąd wymaga szczególnej wzmianki w opinii. O klasycznym charakterze perfum świadczy też wyjątkowo udany, jak na produkt celebrycki – flakonik. Bardzo ładny i zgrabnie łączący klasykę z nowoczesnością, ozdobiony frymuśną zawieszką-kluczykiem, przy zachowaniu prostoty formy o zaokrąglonych liniach, dzięki czemu buteleczka może śmiało, tak jak i zawartość, uchodzić za rzecz elegancką i niszową. Miłośniczkom gardenii w "złocistej", eleganckiej i zmysłowej oprawie brzoskwini, kwiatu pomarańczy, jabłka, mandarynki, bergamotki i czarnej porzeczki, na bazie waniliii, fasolki tonki, piżma, paczuli i cedru – polecam perfumy gorąco.

To jest taki rodzaj perfum, których po prostu nie lubię: słodkich, ciężkich, duszących. Zdecydowanie zimowo-wieczorowy zapach. Ja takie wonie odbieram jako tandetne i krzykliwe, ale wiem, że niektórzy bardzo lubią. Mam też wrażenie, że są zupełnie nieoryginalne, przypominają mi chociażby avonowskie "Far Away", ale takich perfum jest sporo. Trwałość jest dobra, wytrzymują spokojnie kilka ładnych godzin, cały czas pachnąc tak samo.

Kwiatowo-orientalny zapach - bardzo faajny, lecz nie utrzymuje się długo na mojej skórze. Elegancji dodaje flakonik, wygląda przy tym na ekskluzywny produkt.

W przypadku Her Golden Secret znów mamy do czynienia z zapachem słodkim, ale już nie tak cukierkowym ulepem jak przy Her Secret Desire i Tempation. Złoty jest trochę inny. Wszystko kręci się wokół waniliowej brzoskwini takiej w typie herbaty ice tea oraz jaśminu z gardenią. Nie ma tu typowego cukru w cukrze, aczkolwiek brzoskwinia i kwiaty posłodzono właśnie cukrem waniliowym. Kompozycja jest ciepła, gourmandowa i moim zdaniem najbardziej akceptowalna z pozostałych dwóch które poznałam. Ten zapach już bardziej pasuje mi na większe wyjścia w eleganckiej sukience i starannie ułożonej fryzurze. Wciąż nie ma w nim zaskakującego, nie jest niespotykany i nie chciałabym tak pachnieć, bo wanilia i brzoskwinia to nie są moje klimaty, ale tutaj spojrzę łaskawszym okiem i myślę, że sprezentowałabym flakon komuś kto lubi słodkie acz nie super przesłodzone zapachy

nie mam swojej buteleczki, bo dopiero wczoraj go spotkałam na półce w hebe i powiem szczerze, że drogi to on nie jest, a zapach ma dość przykuwający. myślę, ze na jesień może on być w porządku, bo są w nim ciepłe i białokwiatkowe nuty, które lubię :) co do wytrzymałości na nadgarstku to jest całkiem przyzwoita, bo ok. 5-6 godzin było bez zarzutu. co do projekcji to raczej delikatna, ale jednak wyczuwalna na odległość ramion. gdybym miała do czegos przyrównać złoty sekret to myśle, ze paco rabanne i lady million absolutely gold.. złoto w nazwie ma zdecydowane nawiązanie do droższej opcji :)

Woda toaletowa The Golden Secret od Antionio Banderasa przykuwa uwagę swoim złotym opakowaniem z wielką kłódką. Flakon jest naprawdę pięknie wykonany. "Złota tajemnica" skrywa w sobie prawdziwie zapach. Nie jest on mocny i przytłaczający, ale czuć go przez wiele godzin. To uwodzicielska kompozycja łącząca w sobie słodycz z pikanterią. Nie jest to co prawda mój typ, ale nie sposób odmówić mu elegancji i myślę, że nie jednemu mężczyźnie przypadnie do gustu.Polecam nawet na prezent bez okazji ;)

Z początku wydały mi się ładne. Dlatego je kupiłam.Czar prysł, gdy sama zaczęłam ich używać. Według mnie są mulące, słodkie. Mają taką mdłą miodową nekatarową nutę, której nie znoszę w perfumach. Wyczuwam żółte kawiaty. Według mnie to nie jakieś eleganckie zmysłowe perfumy, tylko landrynki. Zdołałam zużyć połowę i resztę oddałam siostrze. Ona była nimi zachwycona. Zapach ma średnią trwałość.

Ujeła mnie Paz Vega w reklamie. Spodziewałam się kobiecego zapachu z pazurem.Takiego pasującego do czerwonej szminki i wysokich obcasów. Faktycznie otrzymujemy bardzo sensualną kompozycje. Łączy w sobie aromat świeżych owoców z kremową ambrą i lekką szczyptą kardamonu.Piękne