L'Artisan Parfumeur, Timbuktu EDT
0 HIT!
25 % kupi ponownie
Dodawaj swoje kosmetyki do ulubionych, dzięki czemu łatwo je znajdziesz, posortujesz i zaplanujesz zakupy.
Zobacz oferty
Opis produktu
Zgłoś treśćJeden z trzech, obok 'Un Bois Farine' i 'Dzongkha', zapachów "serii podróżniczej" L'Artisan.
Nowoczesna wariacja na temat afrykańskiej tradycji zainspirowana podróżą twórcy zapachu Bertranda Duchaufour na Mali. Zainspirował go tajemniczy eliksir Wusulan, którego tajemnica przekazywana jest od wieków z pokolenia na pokolenie, z matki na córkę. Wusulan to zapach - afrodyzjak mający zapewnić malijskim kobietom nie tylko zdobycie, ale i utrzymanie prawdziwej miłości.
Nuty zapachowe:
nuta głowy: mango, jagody, różowy pieprz, kardamon.
nuta serca: kwiat karunde, drewno papirusa, kadzidło
nuta bazy: mirra, wetiwer, paczula, benzoin.
Cechy produktu
- Nuty
- drzewne, szyprowe
- Rodzaj
- wody toaletowe
- Pojemność
- 50 - 100ml
Składniki
Pokaż wszystkieRecenzje 12
Dokładamy starań, aby recenzje zamieszczone w katalogu były rzetelne i wiarygodne. Przed dodaniem recenzji każdy/a użytkownik/czka musi podać informację, jak długo stosował/a recenzowany produkt oraz gdzie go nabył/a.
1 /5
31 października 2022, o 03:29
Nie kupi ponownie
Używa produktu od: kilka miesięcy
Wykorzystała: w trakcie pierwszego opakowania
Kupiony w: Perfumeria Quality Missala
Ocena szczegółowa:
- Trwałość: 2
- Zapach: 1
- Flakon: 2
Rozczarowanie
Nie mogłam zużyć tych perfum do końca. Były zbyt suche, dziwne, niezbyt kobiece. Męskie też nie za bardzo, więc w sumie nijakie pomimo, że cała kompozycja krzyczy 'nisza'. Zbyt dużo papirusa i kadzidla, przypraw, plus jeszcze paczula. Rozumiem idee stworzenia perfum wg zupełnie innego 'skryptu' niż europejski i że nazwisko Duchaufour mówi samo za siebie, ale Timbuktu to wciąż bardziej ciekawostka i jednak pas przynajmniej dla mnie.
5 /5
30 lipca 2013, o 20:11
Nie wie, czy kupi ponownie
Używa produktu od: rok lub dłużej
Kupiony w: Nie podano
Ocena szczegółowa:
drzewno chyprowo zywiczny...
Zapach piekny i elegancki. Natomiast osobiscie na codzien wole mniej chyprowe zapachy. Ich cierpkosc i wytrawnosc poprostu meczy nos. Ale n ie mowie nie. Utzymywanie na skórze oraz balans =5.
Wyczowam w Timbuku nuty zywiczne, wetiver, moze i mech.. Raczej dla kobiet ale mysle ze na meskiej skorze moze całkiem ciekawie sie rozwinac.
Zapachowa kompozycja to oczywiście rzemieślniczy kunszt. Brawa.
Używam tego produktu od: 2tyg.
Ilość zużytych opakowań: probka
5 /5
2 czerwca 2011, o 22:30
Kupi ponownie
Używa produktu od: nie określono
Kupiony w: Nie podano
Ocena szczegółowa:
Afryka
To mój pierwszy niszowiec, jaki mi przyszło niuchać i od razu przypadł do gustu. Nawet więcej, bo lekko zauroczył. Egzotyką, niecodziennym zestawieniem, skórzano-zielonym zapachem.
Czuć w nim tego ducha podróży, oj czuć. Kojarzy mi sie z Afryką właśnie. Powoduje, ze tęsknię za odmianą, za suchym powietrzem, za słońcem od rana do wieczora ...
Nie jest to zapach - killer. Nie idzie za nim ogon, nie jest też zbyt trwały. Jest to jeden z tych zapachów, co czuć raczej blisko skóry. Ale do Timbuktu to pasuje.
Jest biletem do innego świata, całkiem odmiennego od naszego codziennego. Jest ruchem, dynamiką.
Używam tego produktu od: kilku tygodni
Ilość zużytych opakowań: spora próbka
3 /5
3 lutego 2011, o 00:14
Nie wie, czy kupi ponownie
Używa produktu od: rok lub dłużej
Kupiony w: Nie podano
Ocena szczegółowa:
Znam (prawie) kopie tego zapachu
Mam probke. Nie lubie takich klimatow- zapach jest dosc ciezki, zadnych jagod nie czuje, od razu daje o sobie znac mirra i wetiwer, z czasem nadchodzi kadzidlo i ziola (tak, tak- ziola). Czuje sie jakbym byla w starym, z drewnianymi rzezbionymi szafami, polkami i ladą sklepie zielarskim, gdzie pachnie to drewno, ziola na rozwagę, stary parkiet, a na zapleczu ktos zapalil kadzidlo. Omijajac ziola, Timbuktu jest, moim zdaniem, bardzo zblizony do Smoka Cartiera.
Zapach jest raczej unisex, partner by sie skusil gdyby nie trwalosc...
Używam tego produktu od: 2010 marzec
Ilość zużytych opakowań: jednak nie bedzie
3 /5
22 października 2010, o 09:18
Nie kupi ponownie
Używa produktu od: nie określono
Kupiony w: Nie podano
Ocena szczegółowa:
stragan
Ten zapach mógłby być prezentem z dalekiej podróży...kadzidlano-pieprzno-warzywny aromat nie przytłacza ale nie pobudza moich szarych komórek do myślenia. Wyobrażam sobie że leżę na wyszywanych złotem poduszkach ale trochę otumaniona dymem z fajki wodnej. Albo nie! Raczej idę alejką, stagany ze wszystkich stron, pełno dymu, koraliki, kadzidełka, olejki, przyprawy....(już wiem skąd te warzywa...wczoraj wieczorem obierałam warzywa na rosół, warzywa wpiły mi się chyba w skórę, ale jakże to pasuje do Timbuktu)
trochę mnie ponosi. A sam zapach nie jest tego wart. Aczkolwiek wart testu.
A może na mężczyźnie będzie lepiej.....
Używam tego produktu od:paru testów
Ilość zużytych opakowań:próbka
5 /5
8 października 2010, o 18:59
Kupi ponownie
Używa produktu od: nie określono
Kupiony w: Nie podano
Ocena szczegółowa:
jeden z wymiarów
Timbuktu jest jednym z zapachów Lartisana nadającyh się do schrupania :) łączy w sobie delikatność, siłę i charakter, podobnie jak Dzing! czy Messe De Minuit. Timbuktu nie jest jednak zapachem łatwym w odbiorze. Można go interpretować wielorako. Dla mnie pachnie niezwykle i kojarzy się z ruchem, dynamizmem. Nie rozłożę go na łopatki, nie potrafię opisać co w nim jest. Ogólnie mogę tylko powiedzieć, że jest raczej naturalny, ziołowy, itp. ale nie odda to jego uroku. Obowiązkowa pozycja dla fanów Lartisana. W przyszłości chciałabym mieć swój własny flakon. Jest to podróż sentymentalna w jedną ze sfer rzeczywistości, w marzenia, które realizuje się samotnie.
Zapach dla mnie na 5, ale zważając na kompozycje, które bardziej spektakularne wrażenie na mnie wywarły daję 4,5. Flakon wybitnie nie w moim stylu. :)
Używam tego produktu od:test
Ilość zużytych opakowań:próbka
4 /5
10 kwietnia 2010, o 19:27
Nie wie, czy kupi ponownie
Używa produktu od: nie określono
Kupiony w: Nie podano
Ocena szczegółowa:
Zadziorny
Ciekawy zapach. Ostry, zadziorny, zimny, ale mnie nie odrzuca jak większość mu podobnych. Najwyrazistszą nutą jest tu pieprz (kolejna ciekawostka - przecież ja nie lubię zpachu pieprzu :D ) połączony z jakimiś "iglastymi" akordami. Nut mango, ani w ogóle owoców nie wyczuwam. Zapach "ciemnozielony", ostry i charakterny. Może nie must have ale fajny :ehem: Nada się również dla mężczyzny.
Buteleczka ładna
Używam tego produktu od:kilku dni
Ilość zużytych opakowań:próbka
2 /5
21 stycznia 2010, o 09:51
Nie wie, czy kupi ponownie
Używa produktu od: nie określono
Kupiony w: Nie podano
Ocena szczegółowa:
Dziwny
Zapach bardzo suchy, jak wysuszone na wiór przyprawy i zioła, jest i pieprz. Jednak mango, jagód czy kadzidła to ja zdecydowanie tutaj nie wyczuwam.
Suchy, świdrujący w nosie, lekko brudny, jak brudne, pełne ziemi siano suszone na słońcu, siano z łąki na mokradłach.
Interesujący, ciekawy, choć na tyle dziwny że miałabym opory nosić go na co dzień, raczej pozostanie zapachem tylko do testowania na nadgarstkach, wąchania od czasu do czasu z ciekawości.
Trwałość ok. 4 godz. Flakon śliczny.
Szczegółowa ocena zapachu:
Zapach 2*
Flakon 5*
Trwałość 3*
Używam tego produktu od: kilka tygodni
Ilość zużytych opakowań: lana, robiona próbka
2 /5
2 kwietnia 2009, o 15:53
Nie kupi ponownie
Używa produktu od: nie określono
Kupiony w: Nie podano
Ocena szczegółowa:
Orientalna mumia
Timbuktu jest miastem afrykańskiego Mali, państwa położonego w zachodniej Afryce. Stanowiło kiedyś jeden z głównych, afrykańskich centrów kupieckich. W Timbuktu zatrzymywało się tysiące karawan, przewożących m.in. sól, kość słoniową i złoto. Lata wojen i rządy kolonialne Francuzów przyczyniły się do regresu, tego święcącego triumfy w okresie średniowiecza miasta. Dziś jest znacznie mniej popularne, pokryte pustynnym pyłem. Jednak w dalszym ciągu przyciąga turystów, oferując im między innymi przejażdżki po Saharze.
Coś frapującego musi być w Timbuktu, skoro perfumeria L’artisan postanowiła nazwać w ten sposób jeden ze swoich zapachów. Może to właśnie w Timbuktu najlepiej widać klimat i charakter Afryki? Niestety w Timbuktu – zapachu, tego charakteru brakuje.
Podchodziłam do niego kilka, o ile nie kilkanaście razy, w długich odstępach czasu. Za każdym razem zapach mnie rozczarowywał, ale jeszcze wtedy nie potrafiłam powiedzieć, co w nim nie gra. Po miesiącach timbuktowych doświadczeń mogę wreszcie jasno sformułować swoje negatywne wrażenia.
Timbuktu jest połączaniem suchego, trzeszczącego drewna i zielonych, wilgotnych elementów. Roślinnych i soczystych. Prawdopodobnie to karo karounde, które sprawia, że zapach jest prawdziwie egzotyczny. Niestety nie przyciągający uwagi na długo. Wyczuwam też odrobinę wetiweru, kardamonu i znikome kadzidełko gdzieś w tle. Całość ma charakter drzewno-zielony. Nieco okopcony, ale nie na tyle, żeby można go było posądzić o „kadzidlaność”. Poza tym, wydaje mi się bardzo jednostajny. Brakuje w nim większych ewolucji, głębi. Szybko może się przejeść.
Jest coś, co bardzo mi się w nim nie podoba, a mianowicie „mydlaność”. Nie jestem fanką tego typu nut, a tu wyraźnie, od samego początku wyczuwam je bardzo mocno. Egzotyczne mydełko, czy też płyn kąpielowy z lepsiejszej drogerii. No cóż, z Afryką to mi się absolutnie nie kojarzy. Raczej z lartisanowym Passage d’Enfer, którego nie można zaliczyć do specjalnie udanych. Właśnie przez łazienkowe skojarzenia.
Ile w Timbuktu jest z Timbuktu? Podejrzewam, że niewiele. Prażącego słońca, nietuzinkowego drewna i Sahary nie widać. A od egzotycznych, roślinnych aromatów karo karounde, wole już chyba dzongkhową zieleninę. Nie tak wyobrażam sobie tą część Czarnego Lądu. Niestety.
Używam tego produktu od: kilku dni
Ilość zużytych opakowań: probka
3 /5
23 września 2008, o 14:35
Nie kupi ponownie
Używa produktu od: nie określono
Kupiony w: Nie podano
Ocena szczegółowa:
Ciężkie warstwy zieleni
Timbuktu to zieloność o bardzo zróżnicowanym odcieniu, intensywności, gęstości, ciężarze... Mam wrażenie, że to cały poemat na temat zielonego koloru. Timbuktu jest wyrafinowane, bogate, pozytywnie zwracające uwagę nawet osoby, która za perfumeryjną zielonością nie przepada ;)
Te esencjonalna zieloność skrywa całe naręcza roślin, ziół i mnóstwo porcji przypraw. Zapach jest wielowarstwowy, ciepły i w dominująm stopniu przyciężkawy. Masy oraz braku przejrzystości dodaje mu silnie kopcące kadzidło zasnuwające wszystko znajdujące się w polu widzenia. Pod spód podłożono jeszcze paczuli i efektem jest niespotykana, ciężka, dysząca i duszna zieloność.
Używam tego produktu od: testy
Ilość zużytych opakowań: ...
4 /5
19 kwietnia 2008, o 23:04
Kupi ponownie
Używa produktu od: nie określono
Kupiony w: Nie podano
Ocena szczegółowa:
****
Przepraszam za brak sensownego podsumowania, ale każde było za długie i nie mieściło się w wyznaczonym na tekst miejscu...
Timbuktu jest genialny. Dziwny, zachwycająco dziwny.
Początek intensywnie zielony, świdrujący w nosie. Ale nie gryzie rozdeszczoną mdłą zielenią czy zwykłą trawką w słońcu - to zieleń specyficzna i ziołowa. Ciemna, szmaragdowa i chłodna zieleń.
Dalej jest coraz piękniej - zapach wysusza się, na pierwszy plan wkracza pieprz, kardamon (w niebotycznych stężeniach), wetiwer i surowe, kwaskowate kadzidło.
W głębi szalonej kompozycji tkwi drewno, mirra i wcale nie taka zakurzona paczula. Nie jest ciężka i słodka, łaskocząca w żołądku - ale bardzo ziemista, wyprażona na słońcu.
Zapach niesamowicie spokojny, dojrzały i zdecydowany; niczym posągi w starej, orientalnej świątyni, do której docierają jedynie ocieplone promieniami słońca, skromne podmuchy wiatru. Niosące piasek i wiekowy kurz.
Używam tego produktu od: kilku tygodni
Ilość zużytych opakowań: próbka (niestety tylko!)
4 /5
28 października 2007, o 02:15
Nie wie, czy kupi ponownie
Używa produktu od: nie określono
Kupiony w: Nie podano
Ocena szczegółowa:
Kolej transkontynentalna
Kardamon? O tak.
Owoce? No nie wiem... Jeśli już, to w początkowych akordach Timbuktu zostały one zakonserwowane w gruboziarnistej, skalistej, ziemnej prawie soli. Tak więc mango (które jest w nutach), to raczej jego zielona, gruba skóra; zaś jagody - to ich gorzkawe pestki.
Wstęp niezwykły, ale bynajmniej nie urzekający. Jednak rychło pojawia się zapach, który zaczynam identyfikować jako papirus - osadzony gdzieś pomiędzy aromatem drzewnym, a zielonym, z leciutkim, cierpkawo - musującym posmakiem na języku.
Fraknońskie kadzidło w Timbuktu nie "bucha" - staje się tu smugą, wstążką przestudzonego w powietrzu, gęstego, białego dymu.
O ile początek zapachu kojarzy mi się raczej z charakterystyczną, pijaną przez azjatyckich nomadów herbatą z solą i masłem z mleka jaka, to środkowa nuta przenosi nas już rzeczywiście do Afryki: nasuwa skojarzenia z wnętrzem domu o grubych kamiennych ścianach, przestronnym, okadzonym oczyszczającym kadzidłem, pełnym typowo orientalnych zapachowych cieni...
Potem zaś kompozycja pana Duchaufour wyprowadza nas delikatnie za rękę do otaczającego ów nakreślony aromatem budynek niematerialnego ogrodu, w którym pozostaniemy długo, bo trwałość zapachu oceniam na więcej niż zadowalającą.
Najmilszym momentem tej olfaktorycznej przechadzki jest przedsionek domu, kiedy zapach jasnego dymu splata się z żywotną wilgocią wetiwetu, parujących po niedawnym deszczu liści egzotycznych krzewów, kropli spływających po tętniących życiem łodygach aż na czarną, płodną ziemię.
Z czasem ogród staje się coraz bardziej ogrodowy, delikatniejszy, choć egzotyczne zapachy- ptaki nadal mają w nim swoje gniazda.
Reasumując: zapach bez wątpienia egzotyczny (choć w początkowych nutach w zaskakujący sposób), sugestywny i, jak cała podróżnicza seria lArtisana, dość niezwykły. Zetknęłam się z określeniem: Gucci PH na afrykańskich wakacjach i... coś w tym jest. :)
Używam tego produktu od: testy
Ilość zużytych opakowań: 3,5 ml na razie
-
1
0
produktów0
recenzji772
pochwał10,00
-
2
2
produktów3
recenzji762
pochwał9,56
-
3
0
produktów3
recenzji629
pochwał9,11