Próbkę podkładu dostałam w styczniu w Douglasie. Nie miałam pojęcia, co to za marka (w Polsce nie jest szczególnie znana), nie miałam więc żadnych większych oczekiwań co do tego podkładu, jednak po nałożeniu na skórę twarzy byłam naprawdę w ciężkim szoku i po tygodniu go kupiłam.
Podkład bardzo ładnie pachnie, delikatnie, trochę jak orzechy. Łatwo się rozprowadza, nie zostawia smug, jest bardzo delikatny (nazwa, choć trochę bajkowa, idealnie pasuje do konsystencji). Po nałożeniu na twarz praktycznie go nie widać, a jedyne, co widać to śliczna, lekko błyszcząca, bardzo naturalnie wyglądająca skóra. Błyszcząca, to nie znaczy, że się świeci, jak w przypadku większości innych podkładów, jakich używałam. W przypadku RBR skóra jest po prostu ślicznie rozświetlona, wygląda bardzo zdrowo, a nie jakby była umazana czymś tłustym. Nawet w dotyku skóra nie jest tłusta (cecha wielu podkładów), ale idealnie gładka, aż przyjemnie się jej dotyka. Nie wchodzi w zmarszczki mimiczne, nie podkreśla ich, wyrównuje nierówności, wygładza. Nawet wieczorem po zmyciu makijażu skóra jest miła w dotyku i sprawia wrażenie dobrze odżywionej. Co ważne, podkład nie odcina się od reszty skóry, mimo, iż nakładam go tylko na skórę twarzy, nie widać granicy między twarzą, a szyją. Nie tworzy maski na twarzy, dzięki konsystencji, a także temu, iż nie ma w sobie pigmentu różu, ani niczego pomarańczowego. Gdy przyglądam się skórze z bardzo bliska w lustrze nie widać, abym miała cokolwiek na twarzy. Skóra wygląda po prostu naturalnie ładnie.
Używałam podkładu przez zimę, wiosnę i teraz w ciągu lata. W każdej z tych pór roku sprawdza się bardzo dobrze. Zimą, mimo, iż czasem skóra rano sprawiała wrażenie podrażnionej i przesuszonej, po nałożeniu podkładu czułam natychmiastową ulgę. W połączeniu z kremem nawilżającym może za bardzo się błyszczeć (przynajmniej u mnie, mam cerę mieszaną w kierunku tłustej).
Podkład ma tylko jedną wadę, jest troszkę nietrwały. Co prawda nigdy nie używam do niego pudru, więc mógłby trzymać się dłużej. Trzyma się około kilku godzin, jednak gdy "znika" z twarzy nie zostawia żadnych grudek , kropek, smug. Zostawia jedynie miękką, nawilżoną skórę, bez żadnych brzydkich śladów. Gdy podkład "znika" i koloru nie ma już na twarzy, jego obecność da się wciąż wyczuć, skóra pozostaje miękka i delikatna.
Nie mam cery problemowej, trochę tłusta, czasem pojedyncze krostki, ale problemów z trądzikiem nie miałam nigdy, więc nie zależy mi na mocnym kryciu. Nie wiem, jak ten podkład sprawdzi się u kogoś z bardziej wymagającą skórą. Dla mnie jednak jest to praktycznie ideał, ponieważ bardziej zależy mi na naturalnie wyglądającej ślicznej skórze, którą w połowie dnia można poprawić nakładając podkład jeszcze raz (można to nawet robić bez lustra, bardzo łatwo go rozprowadzić, jak już mówiłam nie zostawia smug, a nałożenie grubszej warstwy w jednym miejscu nie zostawia ciemniejszej plamy), niż na trzymającej się trochę dłużej masce, która i tak po kilku godzinach zacznie spływać, świecić się i z bliska będzie widać kropki.
Wiem, że cena jest wysoka, ale mi przy codziennym używaniu, i to czasem kilka razy w ciągu doby, jedno opakowanie starczyło na pół roku, więc jest dosyć wydajny.
Mówiąc krótko, najlepszy podkład jaki miałam, a używałam kilku podkładów Clinique, jednego z Colistar, nie wspominając już o takich z niższej półki, jak Rimmel, L\'Oreal czy Maybelline.
Używam tego produktu od: ponad pół roku
Ilość zużytych opakowań: właśnie zamawiam drugie