Niezbyt dopasuje się do skór nadmiernie wydzielających sebum, ale do tych normalnych bądź suchych sądzę, że jak najbardziej.
Jestem posiadaczką cery mieszanej, z okresowo pojawiającymi się niedoskonałościami, przebarwieniami pozapalnymi, blizenkami i rozszerzonymi porami.
Podkład marki Soraya miałam okazję przetestować przez zupełny przypadek, gdyż był dołączony do gazety, którą bardzo lubię czytać. Z racji, iż czasopismo bez dodatku było niewiele tańsze, a ja kocham próbować nowości, wrzuciłam opcję z dodatkiem do swojego koszyka. To był opłacalny zakup, gdyż podkład wyniósł mnie raptem kilka złotych :) Choć podkład ten sam w sobie nie jest zbyt drogi, można go w internecie kupić za kwotę mniejszą niż 10 złotych.
Kosmetyk zamknięty jest w tubie wykonanej z dość elastycznego materiału, dzięki czemu zawartość wyciska się bez problemu. Pojemność to 30ml i ja tej ilości nie byłam w stanie zużyć, gdyż podkład okazał się nie do końca współgrać z moją tłustą skórą, dlatego w końcu odpuściłam i oddałam go koleżance.
Odcień, który testowałam to 01 Vanilla, czyli najjaśniejsza barwa z całej gamy zaledwie 3 odcieni, które oferuje producent. Kolor ten jest dość jasny, w beżowym odcieniu, w sam raz dla posiadaczek ciepłych karnacji. Dla mnie w okresie letnim, gdy skóra była muśnięta słońcem, ta barwa jest w porządku, ale zimą byłby deczko zbyt ciemny, dlatego typowo porcelanowe buźki w tej niedużej gamie raczej nie znajdą niczego dla siebie.
Podkład ma całkiem gęstą, kremową konsystencję. Osobiście preferuję te lżejsze, przy takich gęstszych obawiam się smug przez utrudnione rozprowadzanie, ale o dziwo przeważnie udawało mi się nałożyć tenże kosmetyk równomiernie. Ja robiłam to tylko i wyłącznie palcami. Zapach jest kwiatowy, z lekko chemiczną nutą, ale nie zostaje z nami na dłużej. Walorem jest bez wątpienia skład stworzony w 97% z substancji naturalnego pochodzenia bez parabenów, silikonów, sztucznych barwników czy SLS i zawierający pielęgnację, w tym olejek ze słonecznika czy ekstrakt z wilczomlecza.
Produkt tuż po dokładnym wklepaniu w skórę wygląda całkiem nieźle i przede wszystkim naturalnie. Choć krycie jest raczej lekkie, z możliwością niewielkiego dobudowania. Bardziej przypomina mi to krem BB aniżeli podkład. Dlatego też jakieś większe przebarwienia czy pryszcze mogą prześwitywać. Mnie to osobiście nie przeszkadza, ten okres, gdy wszystko musiało być zakryte na mur beton mam już za sobą. Niestety moja buzia przykryta tymże podkładem zaczynała się dość szybko wyświecać i konieczne było częste używanie bibułek matujących bądź pudru, a to obniżało trwałość. Choć tyle dobrego, że kosmetyk nie wpłynął negatywnie na moją kapryśną skórę i nie spowodował jej zapchania ani nie podkreślał nadmiernie porów czy zmarszczek mimicznych mimo tego nadwydzielania łoju.
Podsumowując: niestety przy mojej chętnej do przetłuszczania się skórze podkład ten to nie był strzał w dziesiątkę, ale też nie było jakiejś ogromnej tragedii. Po prostu my się nie dopasowaliśmy. Myślę jednak, że posiadaczkom cer suchych/normalnych jak najbardziej się sprawdzi. Bez wątpienia warto go przetestować, bo jest tani, wydajny, z naturalnym składem i nie szkodzi skórze.
Zalety:
- rozprowadza się łatwo, bez tworzenia smug
- ujednolica koloryt skóry
- początkowo satynowy, ładny efekt na twarzy
- nie zapycha porów, nie wysusza ani nie podrażnia skóry
- substancje pielęgnujące w INCI stworzonym w 97% ze składników pochodzenia naturalnego
- niska cena
- ładne i poręczne opakowanie stworzone w 64% z materiałów pochodzących z recyklingu
- niezbyt duży stopień krycia, ale można je trochę dobudować
Wady:
- dość szybko zaczyna się wyświecać (dla posiadaczek skór skłonnych do przetłuszczania nie będzie to strzał w 10)
- trwałość mogłaby być lepsza
- mała gama kolorystyczna
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie