Marc Jacobs Daisy Twinkle EDT 

Czy z kilku składników wsadzonych w dość prostą buteleczkę z charakterystyczną nakrętką w stokrotki ta się stworzyć coś magicznego ? okazało się że tak :) Pamiętacie ten wierszyk ; '' W lazurze jej oczu bezdennym utonąłem jak głaz w falę...'' ? Tak to dokładnie zgrabna Daisy Twinkle :) Otwiera się słodziutkim fiołkiem na które niedbała kobieca dłoń rozrzuciła garść czerwonych jagód , puściła przy tym zawadiackie oczko , wszak to tylko niezbyt zobowiązująca próba flirtu :) Wylewa się na to hojna dawka białego kwiecia , świeża i niewinna jak pierwszy pocałunek , okala ją słodki fiołek niczym lekka bryza zapowiedz tego , że to może nie jest flirt , może to właśnie ten jedyny ten na całe życie i dla niego te kwiatowe zaklęcia ? Baza to drzewo momentami las po deszczu , czasem żywica , czasem świeże trociny - no tak miłość ma różne oblicza , stąd taka warstwowa baza :) Twinkle to niby ot taka zwykła wiosenna kompozycja , ale uwodzicielskie moce pobrzmiewają w niej ciągle , na kształt tego co czujemy gdy ukochany trzyma nas długo za rękę , nagle puszcza , ale jednak my na sobie ten dotyk ciagle czujemy. Wielkie pokłady magnetyzmu DT w sobie ma , nawet się tego nie spodziewałam. Nie jest wcale zawiesista jest zwiewna , ale pokazuje , że z takiego zapachu też można utkać dość zmysłowy akord pożądania. Trzyma sie blisko skóry , ma ją czuć tylko właścicielka i jej wybranek. Intymne to spotkanie, podszyte tajemnicą i cichą obietnicą. Piękne , kobiece niestety nie dziewczęce :) Swoją magie ujawniają wieczorem :) Polecam :)