Bardzo podoba mi się flakon zapachu Eternity Air i od tego zacznę jego recenzję - myślę, że również z uwagi na jego wygląd, perfumy trafiły do mojej kolekcji. Jest dość prosty, klasyczny, ale efektowny oraz błękitny jak niebo. Posiada ponadto srebrny atomizer, który jest idealnym dopełnieniem całości. Flakon w moim odczuciu jest jakby zwiastunem, że zapach będzie subtelny, delikatny oraz... Dość ulotny. Nie bez powodu nazywano go mianem "Air". Czasami lubię otulić się świeżym, bliskoskórnym zapachem, choć zdecydowanie częściej sięgam po perfumy słodkie i pudrowe. To była dla mnie pewnego rodzaju odmiana i szkoda, że nie mogę zaliczyć jej do zachwycającej przygody.
Zanim podzielę się swoimi wrażeniami, chciałabym krótko opisać nuty zapachowe. Nutami głowy są nuty ozonowe, grejpfrut i czarna porzeczka, nutami serca: piwonia, konwalia i gruszka, natomiast nutami bazy są piżmo, cedr i ambra. Perfumy śmiało można określić jako świeże, kwiatowo-owocowe z mocno ozonowym charakterem. Za flakon o pojemności 50 ml zapłacimy około 180-260 zł.
Sam zapach od razu po psiknięciu jest naprawdę piękny: świeży, mocno cytrusowy, z wyraźną nutą grejpfruta. A przy tym leciutki jak mgiełka, otulający, bardzo subtelny. Z czasem z grejpfrutem przyjemnie mieszają się ozonowe nuty, co również szalenie podoba mi się w nich. Po około godzinie coś jednak się tu psuje, bo zapach robi się nieco bardziej mydlany, przytłaczający i chemiczny. Brakuje mu już tej lekkości i świeżości, której można doświadczyć na początku. Zaczynają w nim dominować jakieś drzewne nuty, niezidentyfikowane kwiaty oraz piżmo. Ku mojemu zaskoczeniu w Eternity Air nie czuć ani porzeczki, ani gruszki, ani tym bardziej wspomnianych kwiatów: konwalii i piwonii. Ogromna szkoda.
Jestem również rozczarowana trwałością perfum - na mojej skórze są wyczuwalne maksymalnie przez 2 godziny! Działanie bliższe jest mgiełce zapachowej, niż EDP... Projekcja zdecydowanie jest tu bliskoskórna, nie wyczujemy ich z daleka, nie będziemy również wyróżniać się z tłumu, pachnąc nimi. Eternity Air to ponadto zapach wiosenno-letni, raczej dzienny, który będzie dobrym wyborem do pracy, na spacer, na zakupy - wszędzie tam, gdzie nie chcemy wybijać się swoim zapachem.
Cóż. Ogromnie żałuję, ale zapach nie zdobył mojego serca. Nie odurzył, nie rozkochał w sobie, nie sprawił, że poczułam się od niego uzależniona. Nie otulił, nie przywiódł na myśl ciepłego, słonecznego lata. Jest raczej jak kapryśna koleżanka, której szybko zaczynasz mieć dosyć. Obawiam się, że już nie będę chciała zakupić go ponownie, przykro mi.