Calvin Klein Contradiction for Women EDP 

Contradiction poznałam jako 15-latka czyli pod w drugiej połowie lat 90-tych. Tego zapachu używała moja starsza ikoniczna koleżanka, taki typ cheerleaderki z ówczesnych filmów dla młodzieży (czyli taki typ dziewczyny, z którą faceci chcą się umawiać, a dziewczyny być takie jak ona). Te perfumy były jakby skrojone dla niej - pełne sprzeczności, mocarne i zapadające w pamięć, z daleka obwieszczały „nadchodzę”. Marzyłam o tym zapachu, bo wg mnie uosabiał wszystko to, czym ja wtedy nie byłam i wydawało mi się, że samo noszenue tych perfum daje jakieś supermoce ;) o trochę tak było… przewodnia nuta tych perfum pozostała w mojej pamięci przez te wszystkie lata. Ilekroć widziałam ten flakon przypominający jakąś futurystyczną probówkę z wyjątkową zawartością przygotowaną do zachowania w ciekłym azocie lub zamrożenia dla potomnych ;) , po prostu czułam się onieśmielona. Moja własna legenda tych perfum nie pozwalała mi skonfrontować ich ze współczesnością. I nagle cena za 100 ml była tak niska, że postanowiłam sprawdzić, czy i ja po 20 latach będę superwoman w tym zapachu, bo ostatnio lubuję się w coraz mocniejszych zapachach i doceniłam nawet pierwotne Opium od ysl czy Obsession od CK (bardzo do siebie podobne) czy killery od Toma Forda. No i po odkorkowaniu Contradiction w 2023 roku czar nieco pryska. Ale nie przez samą kompozycję, tylko przez to, że tak flakon jak i zapach uległy zmianie. Oryginalny flakon miał matowe szkło i satynowy metal pokrywy. Sam zapach był bardzo słodko-wytrawny (ta sprzeczność z nazwy), wyczuwałam w nim nutę wytrawnego martini (!!!) i taki żar upalnego lata. Te perfumy pachniały letnią imprezą, ale taką niegrzeczną, w duszącą upalną noc i w zadymionym klubie. Skórą spaloną słońcem. A teraz to lekki aperol spritz na sopockim molo w maju. To już nie to samo. Zapach stracił charakter i seksapil, ten pazur, który wrywał się w pamięć i świdrował jeszcze długo nie pozwalając zapomnieć o kobiecie, która go nosi. Teraz to taki zapach „popłuczyny”. Coś tam pachnie znajomo, ale jakby ekskluzywny odświeżacz do pomieszczeń klasy zara home. Jestem rozczarowana. Zapach przyzwoity jak na dziś, ale ponieważ on nie powstał dziś i jeszcze „zbrzydł”, a ja znam oryginał… nie jestem obiektywna. Zachowam w pamięci wspomnienie oryginału, a resztę podam w świat.

Czytałam, że Contradiction to zapach dla nowoczesnej mieszkanki miasta – tak samo jak ona, ten zapach jest ponadczasowy, ale przy tym każdego dnia inny. Łagodnie kobiecy, a jednocześnie wyrafinowanie zmysłowy. Mnie te perfumy powaliły nie tylko eleganckim flakonem ale i zapachem. Ten zapach jest dla mnie lekko puderkowy, kwiatowy ale taki zwiewny. Czuję się dzięki niemu pewna siebie. Zapach utrzymuje się długo powoli zmieniając nuty zapachowe. Polecam dla kobiet pewnych siebie na codzień. Głowa piwonia, lilia, jaśmin, orchidea, konwalia, róża, konwalia, jaśmin Serce jeżyny, eukaliptus, lilak, jaśmin Podstawa drzewo sandałowe, fasola tonka, piżmo Grupy zapachów kwiatowe, drzewne

Perfumy Contradiction przypominają mi lata studenckie gdzie obok kultowych perfum Kenzo Życie jest piękne czy szalenie kobiecej 212 Herrery królowały w mojej osobistej perfumerii. Po wielu latach nadal mam do nich wielką słabość mimo, że to perfumy już leciwe to nie można im odmówić świeżości ani nowoczesności. Mają pazura i wybijają sie ponad wiele zapachów stworzonych po 1997.Zapach jest słodkawy, kwiatowy, zimny. Trochę róży, piwonii, odrobinę kwiatów lilii. Do tego drzewo sandałowe, konwalia i delikatny zapach...metalu? Zapach oryginalny. Nie znam takiego drugiego. Nie za lekki, ale i nie za mocny. Trwały. Słowo które perfekcyjnie opisuje te perfumy to allure.

Perfumy zamówiłam w ciemno, po opisie nut zapachowych stwierdziłam że wybór będzie trafiony. Perfumy są z grupy takich, które lubię, czyli ciepłe, otulające, ale jednocześnie wyraźne i zdecydowane, bez przesadnej słodyczy. Nie jest to na pewno zapach lekki i rześki, ulotny, chwilowy. Słodkie i ciepłe akordy są wyraźnie przełamane ziołowym aromatem eukaliptusa i bobu tonka, przez co słodycz nie ma tutaj miejsca bytu, robi się po chwili bardzo intensywnie, orientalnie, ziołowe tło sprawia że robią się lekko męskie, jakby unisex. Mi to nie przeszkadza, wręcz widze to jako plus bo perfumy zyskują dzięki temu na swojej intensywności i robią się zdecydowane, ciekawe. Z pewnością wiele kobiet uzna te ziołowe akordy za minus Zapach kojarzy mi się mimo wszystko z latem i słońcem, ale raczej wyjściami na wieczór, kojarzą się z zapachem opalonej skóry posmarowanej olejkami do opalania i intensywnością ziół śródziemnomorskich. Zioła i słońce, w orientalnej aurze to coś to nasuwa mi się pierwsze na myśl o Contradiction. Wakacyjny romans- bo raczej nie będę do nich wracać regularnie. Są ciekawe, odważne, bardzo intensywne i trwałe, jednak nie jest też tak że straciłam dla nich głowę :)

Contradicton tak naprawdę jest już lekko wiekowy, gdyż powstał w 1997 roku, ale mimo wszystko wciąż króluje na top listach, a wnętrze kryje ponadczasowy aromat. Zapach to nic innego jak świetnie przedstawione piżmo w akompaniamencie noszalnej lilii oraz eukaliptusa. Wydźwięk całokształtu jest świeży, praniowy i z lekkim pazurem. W chwili obecnej jest sporo pozycji podobnych lub nawiązujących do tego pachnidła. Chociażby popularny Dior Joy, który ma w sobie cechy Contradiction, Cacharel Anais Anais, gdzie gryząca i obezwładniająca lilia pożera w całości czy też zielone akordy rodem z Elizabeth Arden Green Tea. Tutaj jest mieszanka tego wszystkiego w przyjaznej postaci: piżmo jest czyste, lilia nie dominuje, lecz nadaje charakteru i podbija aromat, a eukaliptus schładza całokształt nadając miętowego sznytu, ALE! Uwaga, bo obecny tu eukaliptus potrafi chwilami wydać z siebie metaliczne brzmienie. Dodam od siebie, że drzewna podstawa sprawia, iż zapach posiada w sobie męski pierwiastek. Nie każdemu przypadnie do gustu, ponieważ posiada umiarkowane nawiązanie do perfum z lat 90, ALE bez vintage wydźwięku, co jest fenomenem. Kwiatowo-piżmowo-drzewna kompozycja spodoba się natomiast wszystkim wielbicielom woni czystych i mydlanych z werwą i dynamicznym klimatem jednocześnie. Osobiście jestem na TAK!

Perfumy contradiction kupuję nieprzerwanie od około 6 lat. Ciągle myślę o ich zastąpieniu ale nadal do nich wracam. Na mnie wyczuwalny przede wszystkim jest sandałowiec i kwiaty. Fajny zapach dla młodej kobiety, elegancki ale nie mocno zobowiązujący. I chyba dlatego chce je zmienić, brakuje w nich czegoś więcej. Fajne eleganckie perfumy ale bez pazura. Nie jest męczący dla otoczenia, więc świetnie nadaje się do pracy.Trzymają się od rana do południa, pózniej tracą na intensywności. Miałam wersje 100 ml, pewnie około 5 może 6 buteleczek.

Kupiłam buteleczkę w ciemno na promocji. Na początku mówię sobie ,,jest okej jak na to że nawet go wcześniej nie wąchałam” ale gdy jestem już w połowie buteleczki mogę śmiało stwierdzić, że nie jest to zapach dla mnie. Nie czuje się w nim ,,atrakcyjnie”, jest ciężki i dosyć specyficzny ciężko go określić. Gdybym miała możliwość powąchania go przed zakupem to na pewno nie zdecydowałabym się na niego.

Perfumy orientalno- kwiatowe. Zapach trudny do określenia, niejednoznaczny. Ciekawy, aczkolwiek nie przemawia do mnie. Perfumy są intensywne, trwałe. Zapach mnie męczy. Jest bardzo specyficzny. Nie przypadnie każdemu do gustu. Atutem jest korzystna cena oraz dostępność. Perfumy posiadają ładny, klasyczny flakon.

Ooo, piękne. Wyjątkowo udane perfumy, o akordach kwiatowo-drzewno-świeżych. Skomponowane z bardzo klasycznych kwiatów – lilii, piwonii, róży, konwalii, orchidei, jaśminu i bzu, na równie klasycznym tle dla kobiecych, eleganckich kompozycji – drewnie sandałowym, piżmie i fasolce tonce, ale w odbiorze nie ma w nich nic nudnego, czy stonowanego. Kompozycja może podobać się starszym Użytkowniczkom, jako niezwykle elegancka, ciepła, zmysłowa, ale we wdzięczny, dziewczęcy sposób, który spodoba się również młodym Dziewczynom – zwłaszcza na większe okazje, i do kwiecistych, wakacyjnych, lub swobodnie, seksownie szykownych stylizacji. Perfumy bardzo trwałe, i o wspaniałej projekcji – z tzw. "ogonem", który pomimo intensywności, jednak nie męczy. Nie ma w tych słodkich, rozkosznych perfumach ani jednej drażniącej, lub mdlącej nuty. Są zmysłowe, i ciepłe, a jednocześnie seksownie lekkie, zalotne. To nie moje nuty zapachowe, ale perfumy szczerze polecam.

Wizualnie flakon robi wrażenie . Szklana poręczna buteleczka w chromowej tubie . Zapach cóż ... Na początku powala i to dosłownie . Ciężki , nie czuć poszczególnych nut tylko mocne uderzenie ciężkiego taniego zapachu . Po kilkunastu sekundach zmienia się nie do poznania. Ciepły, wyrazisty , godny kobiety z klasą lecz kompletnie nie trwały . Zdecydowanie do codziennego użytku ale raczej na chłodne pory roku. Zapach trzyma się około 3/4 godzin . Cena rewelacyjna bo 50ml za około 60 zł.

Perfumy dostałam w prezencie. Są one bardzo wydajne, swoje opakowanie mam już ponad rok, co prawda nie korzystam z nich codziennie, ale około 2-3 razy w tygodniu i nadal mam 1/4 flakonu. Sam flakon jest bardzo fajny, ma niecodzienny kształt, ładnie prezentuje się na mojej toaletce kosmetycznej. Zapach perfum jest trwały, kwiatowy z wyczuwalnym drzewem sandałowym.

Do tych wracam regularnie. Głównie ze względu na zachęcającą cenę oraz ich ładny, codzienny zapach. Niestety odejmuję gwiazdkę za trwałość bo jest przeciętna. Ale na co dzień mi wystarczy.

Perfumy dostałam od chłopaka w prezencie. Jako że wie, iż uwielbiam perfumy od Calvina Kleina tych jeszcze nie miałam. Mają ciekawe, niecodzienne opakowanie. Zapach mają piękny, niby kwiatowy choć nie wiem jak dokładnie ująć ich woń. Są bardzo kobiece, świeże i orientalne. Używam ich na codzień, wystarczy kilka psiknięć i utrzymują się cały dzień. Bardzo przypadł mi do gustu ten zapach i na pewno ze mną zostanie.

Perfumy kupiłam w ciemno na promocji, nie znając zapachu, ale nie żałuję. Są nietuzinkowe, delikatne a jednocześnie lekko ostre, drapieżne, ciepłe, zmysłowe. Wyczuwalne jest drzewo sandałowe a bardzo lubię! Używam najczęściej jesienią, na codzień. Flakonik- fajne zaskoczenie, praktyczny. Trwałość kilka godzin, chociaż mogłoby być lepiej.

Poszukując czegoś nowego natknęłam się na niego, mimo że wcześniej nie zwrócił mojej uwagi na tyle żeby go powąchać. Bardzo miłe zaskoczenie, na początku czujemy kwiaty, dużo jaśminu i słodycz, która potem otula pudrowym szalem. Zapach można spokojnie nosić cały rok, jest nienachalny a jednak ma w sobie to coś, myślę że w atrakcyjniej cenie dostajemy ciekawą kompozycję, która wyróżni nas z tłumu.

Jestem z tych kobiet, które po zakończonym flakoniku perfum wybieram zawsze coś innego, żeby zapach "nie przyzwyczaił mnie". Jednak to tych perfum wracam co jakiś czas, bo są po prostu ponadczasowe. Zdecydowanie są to bardziej perfumy orientalne/delikatne słodkie, a nie kwiatowe. Są bardzo trwałe i co najważniejsze czuć je dopiero po jakimś czasie ("nie duszą" osób które są w jednym pomieszczeniu jak to często bywa ). Flakonik na duży plus. Wydajność również. W dobrej cenie można go kupić w Super Pharm na promocji. Odpowiedni o każdej porze roku, jednak często sięgam po niego zimą. Można nazwać go klasyczną elegancją - dla mnie nr 1 !

Perfumy mają ciekawą kombinację zapachową. Dobrze sprawdzają się na codzień i na specjalne okazje. Bardzo podoba mi się także opakowanie, które przykuwa uwagę. Zapach początkowo wydaje się intensywny, ale szybko można się przyzwyczaić. Niestety trwałość zdecydowanie na minus. Po kilku godzinach prawie nic nie czuć. ZALETY Zapach Na codzień i nie tylko Opakowanie WADY Trwałość

Kupiłam w ciemno. Były na bardzo dużej promocji więc się skusiłam bo lubię perfumy od Kleina. Ale tym razem miłości nie ma. Zapach teoretycznie ładny, kwiatowy. Ale ma jakąś nutę, która pachnie tanio. Tak jak perfumy 20 lat temu. Z czasem na skorze ta nuta wietrzeje, ale wciąż to nie są takie perfumy jak lubię i do jakich przywykłam. Szkoda, bo buteleczka jest przepiękna, solidna i zdobi toaletkę. Trwałość taka sobie.