Dream Cream to produkt z działu „hand and body”. Po przeanalizowaniu jego składu stwierdziłam, że zaryzykuję i sprawdzę jego działanie na twarzy-jeżeli mi nie zaszkodzi,będę go stosować jako krem do twarzy. Tak też się stało. Używałam go również do ciała i do rąk.
ZAPACH: Początkowo zapach mnie przeraził. Zamiast „oat milk”,czyli mleko owsiane, przeczytałam,że głównym składnikiem jest „goat milk”,czyli kozie mleko i faktycznie początkowo preparat pachnie kozą ;-) Wyczuwam także lawendę oraz różę. Na szczęście zapach wietrzeje i można się do niego przyzwyczaić,a warto to zrobić,bo efekty stosowania wynagradzają nam niezbyt zachęcający zapach.
WŁAŚCIWOŚCI: Czynnikiem,który sprawił,że postanowiłam używać tego produktu jest bardzo przyjazny skład. Poza gliceryną (na 5 miejscu w składzie) oraz masłem kakaowym (na 4 miejscu w składzie) stwierdziłam,że nie ma powodów, by bać się zapchania :)
Mleko owsiane-owies jest źródłem żelaza, wapnia, witaminy B1. Preparaty zawierające owies i wyciągi z tej rośliny działają przeciwzapalnie, redukują podrażnienia i zaczerwienienia.
Woda różana-działa nawilżająco oraz delikatnie ściągająco.
Organiczna oliwa z oliwek extra virgin-działa nawilżająco, jest źródłem antyoksydantów.
Masło kakaowe-działa nawilżająco, zmiękczająco, jest naturalnym emulgatorem, zmniejsza swędzenie i suchość skóry.
Do innych ważnych składników można zaliczyć: absolut różany, olejek z drzewa herbacianego, olejek lawendowy czy olejek z rumianku.
DZIAŁANIE: Dream Cream jest świetnym kremem do twarzy na okres jesienno-zimowy. Nasza skóra ciągle jest poddawana wahaniom temperatur-ciepło w domu,pracy,samochodzie, a zimno na dworze. Powoduje to,że nasza skóra jest często zaczerwieniona, piekąca, domaga się „ochronnego płaszczyka”,jest wysuszona. Na ratunek może przybyć ten o to preparat. Świetnie i przede wszystkim długotrwale nawilża skórę. Jednocześnie mam wrażenie, że jest to nawilżenie nie tylko zewnętrzne,ale również od wewnątrz. Skóra jest na tyle nawilżona,że czasami rezygnuję z nakładania kremu 2 razy dziennie, ponieważ nie mam aż takiej potrzeby nawilżania. Co jest dla mnie bardzo ważne nie spowodował on u mnie absolutnie żadnego zapchania porów co zdarzało się bardzo wielu jego poprzednikom,którzy de facto,byli do twarzy.
Sprawdził się także jako preparat nakładany po goleniu-zaczerwieniona i piekąca skóra bardzo szybko wracała do normy. Nie sprawdził się jednak u mnie w roli kremu do rąk,ale tutaj niezastąpiony jest Ultrabalm z firmy Lush,który doczeka się niedługo swojej recenzji.
UŻYTKOWANIE: Preparat ten ma bardzo przyjemną kremową konsystencję. Bardzo łatwo i szybko się wchłania pozostawiając na skórze delikatny film. Skóra po nim się niestety delikatnie świeci, więc trzeba ją zmatowić.
CENA: Kosmetyk kosztuje ponad 10 funtów za opakowanie 240 g, czyli za 50 zł dostajemy duże pudełko świetnego preparatu. Biorąc pod uwagę jego wydajność śmiem twierdzić,że jest to jeden z najlepszych, a jednocześnie najtańszych kremów do twarzy jakie w swoim życiu używałam.
WYDAJNOŚĆ: Kremu używam od ponad miesiąca-raz lub dwa razy dziennie na całą twarz,szyję i dekolt. Zdarza się,że stosuje ten kosmetyk również jako krem do ciała lub do rąk. Po tym miesięcznym okresie użytkowania pozostało mi ok 60 g ze 100 g, czyli średnia zużywania to 10 g na tydzień.
Podsumowując produkt jest świetny, tani, wydajny, w 100% spełnia obietnice producenta. Myślę,że na sezon wiosenno-letni będę musiała się z nim rozstać jako z kremem do twarzy,ale jako preparat po opalaniu może być kolejnym jego świetnym zastosowaniem.
Używam tego produktu od: ponad miesiąca
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego