Ładny, ale wtórny i niestety, niezbyt trwały.
Swego czasu jedna ze znanych perfumerii internetowych miała zwyczaj dorzucania mi co najmniej jednej próbki Secret Wish do zakupów. Jako, że kupuję za dużo i za często, łącznie nazbierało mi się tych próbek 16, po 1,2 ml każda. Postanowiłam zacząć zużywać zapasy i już ubiegłego lata zużyłam większość tychże próbek, teraz zużyłam ostatnie 3 i cóż mogę powiedzieć... To nie to. Wtórnie i słabo, a mogło być tak pięknie!
Secret Wish to bardzo bliska rodzina Light Blue - niestety, nie pochodzi ona z tak dobrego i zamożnego domu, więc nie zachwyca tak, jak jej starsza i luksusowa kuzynka. Stara się oczarować wszystkich i nosi się naprawdę pięknie (flakon), ale po bliższym zapoznaniu sporo traci, ponieważ nie ma własnej osobowości i jest nudna.
W otwarciu mamy tak dobrze znane nam z LB cytrusy - kwaśna, świeżo rozkrojona cytryna o jędrnej skórce zostaje nam zaserwowana razem z ananasem (ale tylko odrobiną, żeby nie zasłodzić nosicielki), nagietkiem i czarną porzeczką. Ten nieszczęsny nagietek z cytryną momentami na mojej skórze przypominał koperek - nie wiem, dlaczego tak, natomiast wiem, że Light Blue takich cyrków nie wyczyniał. Jest też melon, mnóstwo melona - całkiem to ładne, nie powiem. Ale wcale nie odkrywcze i niestety tanie.
Baza jest cedrowo-piżmowa, ambry nie wyczuwam - to chyba najlepsza część tego cytrusowo-owocowego koncertu.
Secret Wish są świeże, lekkie i całkiem przyjemne. Pomijając te koperkowe wybryki, którymi raczyły mnie czasami, nosiło mi się je miło i bez przykrości.
Mimo to, nie kupiłabym pełnowymiarowegio flakonu, bowiem brakuje mi w nich elegancji i kobiecości, jaką oferuje nam Dolce&Gabbana w Light Blue - LB mają swój własny, niepowtarzalny charakter, mają w sobie to coś, mimo absolutnej prostoty kompozycji. I co istotne - są trwałe, a Secret Wish tej trwałości zabrakło - 3 h i po zawodach, a nawet i wtedy projekcję mają słabą.
Flakon obiecuje coś magicznego, niemal zaczarowanego - ale jego zawartość jest tak banalna i słaba, że nie mogę ukryć swojej irytacji.
Przerost formy nad treścią, zdecydowanie - Annie Sui Secret Wish nie wyszły, ot co,
Czy warto je poznać? Nie odradzam, bo być może komuś jednak przypadną do gustu, tym bardziej, że obiektywnie stwierdzając brzydkie nie są. Ja jednak poszukuję w perfumach czegoś, co mnie zachwyci i co sprawi, że będę skłonna wydać na nie swoje pieniądze. Czegoś co sprawi, że nie będę mogła przestać o nich myśleć, dopóki nie trafią do mojej kolekcji - a o Secret Wish wolałabym zapomnieć.