Tauer Perfumes L'Air du desert marocain EDT 

L\'air du desert marocain zaczyna się mocno i niepięknie. Otwarcie jest staroapteczne, przeciwmolowe, ostre, w kolorze rdzawo-brunatnym. Ten moment przypomina mi odrobinę początkową fazę Ambre Russe i trwa dosłownie minutkę. Warto ją przeczekać, bo dalej jest tylko ciekawiej. Pojawia się ogromna szafa z cedrowego drewna, nieco zawilgocona, w której ktoś przez nieostrożność zostawił tlący ogarek. Ogarek kopci się tak długo aż kłęby dymu zaczynają wydostawać się na zewnątrz. Ten dym to nic innego jak bardzo aromatyczne, gorące kadzidło. Kiedy rozwieją się jego opary nagle znajduję się na środku najprawdziwszej pustyni. Jest bardzo ciepło, sucho - wręcz pyliście, słodkawo. Nie ma kropli wody. Na stopach mam sandały z zamszowej skóry. Jest trochę szorstko i gorzkawo. Wraz z przypadkowym podmuchem powietrza dochodzi mnie wspomnienie suszonych kwiatów i przypraw. Ale jestem na pustyni więc to pewnie zapachowa fatamorgana. Pod koniec tej wyczerpującej wędrówki, kiedy pomarańczowe słońce chyli się ku zachodowi robi się zmysłowo, spokojnie, bardzo ambrowo. Pojawia się aksamitna paczula i wanilia, które otulają mnie szczelnie i trwają, i trwają, i trwają... ...a trwałość tej wody jest ogromna. Na skórze żyje bite 12 godzin. Nie wiem jak ułożyłaby się na męskiej skórze, ale szczerze mówiąc niewiele mnie to obchodzi. Wystarczy mi pewność, że powietrze marokańskiej pustyni bardzo służy mojemu ciału. Używam tego produktu od: testy (dzięki uprzejmości Koty) Ilość zużytych opakowań: próbka

dlatego nie ma sensu, żebym się specjalnie rozpisywała. Zapach niesamowicie piękny, złożony, głęboki, chociaż na mojej skórze niestety niezbyt trwały. Nie mogę ich nosić codziennie, ale to jedne z tych perfum, do których zawsze będę wracać. Nawet jeśli zaczynają mnie męczyć, to odstawiam na jakiś czas, po czym wracam z jeszcze większą miłością i tęsknotą ;) Nazwa perfum, flakon i jego zawartość tworzą idealnie spójną całość. Tak pachnie Maroko... Używam tego produktu od: około roku Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

po raz kolejny przeklinam właściwości swojej skóry, a to dlatego, że wysłodził się na niej i złagodniał... zapach, który powalił mnie samym otwarciem. cudowny, IDEALNY, taki suchy, że wręcz czułam piasek między zebami cytrusy w takim wydaniu baaaardzo mi się podobają! są gorzkie, suche i takie "odległe". Po kilku chwilach pojawia się nielubiana przeze mnie ambra, ale taka łagodna, w połączeniu z lekka wanilią. no i... po jakichś 15-30 minutach czuję... cudowny zapach ikony cerkiewnej, i kadzidło, czyste, piękne, łagodne, ale suche, które mój nos...uwielbia! kocha! ta faza jest idealna i dałabym wiele, żeby trwała do końca, ale... przychodzi rozczarowanie. może nie rozczarowanie, ale... coś w rodzaju zawiedzenia. bo po godzinie z cudownego kadzidła nie zostaje nic, tylko ciepły słodki jaśmin i jakiś lepki, ociekający miodem pudrowy dech kwiatu, przykryty... niedoschniętą szmatą nawet koleżanka to potwierdziła! jaka szkoda... Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: testy

To zapach "dorosły" i złożony, pięknie się układa w każdej fazie. Wytrawny, jak każda dobrze zrobiona ambra. Niekiedy wydaje mi się zbyt męski, a czasem zupełnie kobiecy. Bardzo wielowymiarowy. Żadne tam słodkie kwiatki, więc grupa docelowa pt. "lolitki"- lepiej trzymajcie się z daleka. To nie dla Was! Jak dla mnie zapach doskonały- żadna sprawa nie jest zbyt trudna jak się go ma na sobie :). Opakowanie jest praktyczne i proste, zwykła butelka z nalepką, jednak całkowicie zgodne z ideą zapachu. Żadnych ozdobników. I tak ma być. Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań:1 (w trakcie)

Ogromnie mi się ten zapach podoba! Genialnie odtwarza zapach pustynnego pyłu, pustynny wiatr - ostry i niosący piaszczyste drobinki. Z oddali dochodzi też aromat ogrodów, ale na drugim planie. I czuć przestrzeń, czuć oddech, czuć egzotykę. I jest to piękne, niezwykłe. Dla mnie to nie są perfumy na co dzień, ale w letni wieczór sprawdziłyby się znakomicie. Używam tego produktu od:testy Ilość zużytych opakowań:próbka

Zapach, ktorego nie sposob zapomniec, chocby nam sie nawet nie podobal. Przede wszystkim ma MOC, iscie diabelska (inaczej nazwac jej nie potrafie ;-))) ), moc sucha, gorrrraca, piekielna, upojna. Diabel wyprowadza karawane na manowce, z radosci krzesajac skry obcasami (ten klimat ;-)))) ). Nie rozbiore jej na nuty, sa polaczone z iscie szatanska zmyslnoscia - jest przez caly czas obecna ambra (skryta jednak tak, ze ani przez sekundke nie wydaje mi sie, ze LAir du desert marocain do mnie nie pasuje - jak to z ambrowymi zapachami miewam dosc czesto), sa ziola, DUZO ziol, cytrusy w wydaniu morderczym i ciut wanilii. Zapach piekielnie trwaly (jakze by inaczej ;PP), po wielu godzinach na mojej skorze w koncu traci swa diabelska moc, wysladza sie pieknie i udaje cudna, baardzo zmyslowa, zakwefiona huryse (ale nie wierze w to ani przez sekundke, o nie ;PPP). Czy kupie - nie mam pojecia (pewnie bede testowac go 1000 razy i ciagle nie bede tego wiedziala ;-))) ). Używam tego produktu od: kilku tygodni Ilość zużytych opakowań:probka