Skuszona pozytywnymi opiniami, a wręcz namowami niektórych osób:-) kupiłam ten krem, bo miałam go pod nosem za 15 zł w najtańszej aptece oraz dość spory problem ze stopami.
Tak się przy okazji złożyło, że dzień później kupiłam jeszcze tarkę do stóp innej firmy, bo byłam od dawna ciekawa działania tego tworu. Ścieranie pięt pumeksem nie było mi obce, ale tarki nie używałam nigdy, czego na ten moment szczerze żałuję. Wspominam o tarce, gdyż duet w połączeniu z tym kremem przyniósł bardzo szybkie efekty w postaci pozbycia się narastającej, twardej i grubej skóry na piętach.
Sam krem zmiękcza skórę, ale złuszcza ją bardzo słabo, może nie tyle słabo, co po prostu bardzo powoli ona odchodzi, jest to bardzo długotrwały proces wynikajacy zwyczajnie z naturalnej długości trwania cyklu odnowy skóry. Dlatego, jeżeli chcecie uzyskać spektakularną i szybką poprawę dokupcie do kremu tarkę, nie pumeks, a tarkę właśnie (moim skromnym zdaniem jest lepsza).
Krem wmasowuję w stopy raz dziennie, ale 2 razy w tygodniu robię kompleksowy zabieg i wtedy używam tarki na sucho, następnie moczę stopy, nakładam mojego kolejnego pogromcę, czyli peeling złuszczający z 50% kwasami Bingo (preparat), potem znowu przejeżdżam tarką, osuszam i na koniec wmasowuję Propodię. Od kremu skóra jest cały czas miękka, natłuszczona i po wymoczeniu zaczyna odchodzić, a tarka pięknie pozbywa się odchodzącej skóry. Po pierwszych dwóch zabiegach niechcianej skóry jest znacznie mniej. Właściwie to pamiętam, że ostatni raz tak gladziutką i mięciutką skórę stóp miałam w czasach liceum, czyli wieki temu. Może się wydawać, że nie jest to nic wielkiego, bo to naturalne, że wymoczona skóra łatwiej odchodzi, lecz niestety nie jest to takie oczywiste z użyciem innych produktów. Wie o tym każdy, kto boryka się ze zrogowaceniami na stopach.
Z tym kremem efekty jakieś są. Ja widzę nareszcie efekty stosowania kremu z mocznikiem, a miałam ich już kilka różnych firm. Propodia nareszcie przyniosła rezultaty, może nie rozprawia się ze skórą stóp do końca, ale to chyba jeszcze się nie udało żadnym kremom z mocznikiem.
Bardzo podoba mi się ulotka dołączona do opakowania. Można się z niej nauczyć niby banalnych, ale tak naprawdę ciekawych rzeczy na temat skóry stóp, jej problemów oraz potrzeb.
Jest kilka mankamentów m.in. pojemność w stosunku do ceny. Czuję lekki niedosyt, bo krem kupiłam tak jak już pisałam, w najtańszej aptece, w każdej innej 40 ml to koszt od 18 do nawet 22 zł. Krem byłby bezwzględnym ideałem, gdyby miał chociaż te minimum 60 ml, najlepiej standardowe 75 :-) .
Kolejna kwestia to to, że jeśli nie stosuję kremu problem zaczyna bardzo szybko wracać. Nie widzę żadnej obiecanej przez producenta regulacji rogowacenia, spowolnienia. Po zużyciu tego kremu wypróbowałam krem-maskę Lirene 30% urea i okazał się w tych powyżej wymienionych kwestiach i nie tylko tych lepszy od Propodii, dlatego więcej do niej nie wrócę.
Jest w miarę wydajny, dość gęsty, ale nie zbity, jest tłusty, ale po 5 minutach ładnie się wchłania i przede wszystkim długo czuć jego działanie, po wchłonięciu ono nie znika tak nagle, jak przy wielu kremach.
Zachęcam do wypróbowania go, tak jak i mnie zachęcano, a niezadowolonym polecam moją metodę. Na pewno będą pozytywne rezultaty.
Chciałam jeszcze dodać, że w każdej praktycznie aptece można poprosić o jakieś próbki, warto zapytać, bo czasem dają po kilka próbek tego samego rodzaju.
Używam tego produktu od: 2 miesiące
Ilość zużytych opakowań: Jedno