Essence Super Curl Volume Mascara Eye-opening Tusz podkręcający rzęsy i zwiększający objętość

Kupiłam ten tusz w 2020r. Spodobała mi się szczoteczka. Jak za tą cenę byłam zadowolona (chyba 13zł), dobrze rozdzielał rzęsy, unosił. Dawał delikatny efekt, używałam go do naturalnego looku. Był ze mną przez ponad rok. Pod koniec już trochę zasechł. Po 6-8h zaczynał się osypywać. A jakoś po 8 miesiącach zaczął odbijać się na powiece. Ale i tak gdy miałam jeszcze 2 inne tusze sięgałam po niego. Po prostu z czasem tak jakby tracił swoje właściwości. Mogę dać mu mocna 3.

Tusz Super Curl był w kalendarzu adwentowym Essence z 2018 roku, który sprawiłam sobie na wyprzedaży gdzieś w okolicy kwietnia 2019, natomiast czekał na lepsze czasy nieruszany i nie otwierany jakiś czas. Nie wrócę do niego. Nie wysechł, ale od początku nie była to jakaś mocno mokra konsystencja, jak to w przypadku tuszy z Essence bywa. O ile kocham tą markę, tak tusze nie są dla mnie w ogóle. Szczoteczka jest dość wygodna, chociaż częściej używam tradycyjnych prostych albo klepsydr. Natomiast sam tusz niewiele daje. Jest dobrze napigmentowany, dość mocna czerń. Ale... O ile na początku jest to jakiś efekt nieco wydłużający i naprawdę dobrze rozczesujący (nie skleja nic, więc idealnie rozczesuje) to dwie warstwy nie są dla mnie zadowalające. Ba, po kilku godzinach jakby zanika? Nie osypuje się ani nie odbija (efekt pandy) ale tak jakoś efekt jest dużo słabszy niż zaraz po nałożeniu. Zdaje mi się, że już jest wycofana z szafy. I w sumie nie ma żalu.

Bardzo lubię tę markę, jednakże prawie wszystkie tusze osypują się. Używam ich, ponieważ inne tusze drogich marek mnie uczulają i łzawię po nich, a te są świetne. Używam ich od kilku lat i ani razu nie miałam problemem ze łzawieniem.

Jest to druga z maskar Essence, które są u mnie obecnie w użyciu, kupione chyba jeszcze w styczniu na promocji (w dodatku źle naliczonej, ale to już szczegół i dla mnie to nieważne, nie będę się czepiać). W porównaniu z Get Big Lashes Eye Opening wypada znacznie gorzej, po prostu nie uwydatnia rzęs i absolutnie o "otwarciu oka" mówić nie można. Opakowanie jest smukłe, estetyczne, wygodny uchwyt szczoteczki, która jest na pewno pomysłowa, ale nie zdziała nic. Taka szczoteczka to chyba tajemnica nieumiejętnej aplikacji, jednostronna, wygięta, mająca technologicznie wywinąć rzęsy. Nie, nic z tych rzeczy. Tusz na rzęsach nie zostaje, chyba tak niewielka ilość, że o poprawie wyglądu rzęs nie ma co marzyć. Nakładam maskarę na bazę Essence, jednakże i tu efekty są mierne, nie widać ani pogrubienia, ani wywinięcia rzęs. Jestem wymagająca, moje rzęsy są niedługie i nie mam czym się chwalić, liczę więc na dobrą maskarę. Eye Opening na pewno nią nie jest. W tym pojedynku wygrywa Get Big Lashes, nawet jeśli nie jest ideałem. Eye Opening wypada skromnie. Chyba, że ktoś jest po kuracji odżywką z intensywnym środkiem pobudzającym wzrost rzęs. Jak widać, Essence proponuje wiele wersji maskar i po prostu trzeba znaleźć tę odpowiednią dla siebie. Ale dla mnie ważne, że jest wybór.

Gdy pierwszy raz użyłam go byłam zachwycona. Pięknie rozdzielał rzęsy i wyglądały bardzo naturalnie.Myślałam, że znalazłam ulubieńca i do tego za grosze. Z każdym kolejnym użyciem było jednak coraz gorzej. Tusz zaczął się masakrycznie osypywać i ciągle musiałam go wyjmować z oka oraz strzepywać w nosa i pod oczami. Rzęsy były coraz bardziej sklejane. Jednak przy łzawieniu nie rozmazywał się. Mój dramat z tym tuszem trwał około 2 tygodni zanim go wyrzuciłam. Nigdy więcej!

Tusz ma identyczna szczoteczke jak w Lovely Lash Extension - tuszu, który zaliczam do moich ulubieńców :-) szczoteczka jest dluga, cienka, wygieta w luk z kolczasta kuleczka na koncu. Jest tak wyprofilowana, ze lapie wszystkie rzesy od nasady i idealnie wyciaga az po same konce, przepieknie je rozdzielajac i podkrecajac ;-) formula tuszu jest moim zdaniem troszke za sucha, przez co potrafi tworzyc malenkie grudki i delikatnie sie osypywac. To wlasnie formula sprawia, ze wole tusz z Lovely. Dodatkowo tusz ciężko się zmywa co mi akurat przeszkadza - moje rzęsy są cienkie i łatwo wypadają. Mimo wszystko jest to dobry tusz z naprawdę rewelacyjną szczoteczką ;-)

Tusz wyposażony jest w silikonową szczoteczkę, delikatnie zaokrągloną. Nie jestem fanką takiego typu szczotek, zdecydowanie wolę tradycyjne. Już po pierwszym użyciu moje zdanie o nich zmieniło się o 180 stopni. Mascara ma bardzo intensywny , czarny kolor, który w ciągu dnia nie blaknie. Dzięki tej formie apliktora nasze rzęsy są pięknie rozdzielone, podkręcone oraz wydłużone. Nie zrobi nam pajęczych nóżek, wygląda bardzo estetycznie przez cały dzień. Nie kruszy się, ani nie osypuje. Nie mam również żadnego problemu z pozbyciem się produktu z oka. Bez problemu zmywa się nawet bardzo delikatnym płynem micelarnym. Nie musimy trzeć, ani męczyć naszych oczu przy demakijażu. Nie wywołuje jakichkolwiek podrażnień. Ja jestem zdecydowanie na tak .