Opinia dotyczy pomadek w kolorach: 107- Dior Platinum, 538- Dior Glitz, 758-D-Measure oraz 327 Glitterali, ponieważ takie właśnie posiadam. Pierwsza była Glitterali i to była miłość od pierwszego wejrzenia. Wbrew modzie i trendom nie cierpię matowego wykończenia ust, nie przepadam też za nakładaniem błyszczyka dodatkowo na pomadkę, zauważyłam, że czasami reakcje tych połączeń są nieprzewidywalne (zdarzyło mi się że pozornie niewinny błyszczyk rozpuszczał trwałą pomadkę o czym w dodatku nie wiedziałam, koszmar i "pośmiewisko całej wsi").
Estetyczne i praktyczne opakowanie (klik przy dobrym zakręceniu i odkręcaniu, zbiorniczek w kształcie pomadki jest przezierny, dzięki czemu wiemy ile jeszcze jest kosmetyku) w środku skrywa prawdziwe cudeńko. Pomadka ma formę płynną, średnio gęstą, o bardzo delikatnym zapachu i leciutkim miętowo-słodkawym posmaku. Aplikator ma formę trochę spłaszczonej szczoteczki do tuszu, jest mięciutki ale umożliwia dokładne rozprowadzenie kosmetyku. Kontur ładnie obrysowuje się czubkiem aplikatora. Pomimo tego, że przez ponad 20 lat paliłam i "zmarszczki palacza" nad górną wargą niestety mam, nie wiem jak zrobił to Dior, ale ta pomadka nie wchodzi w nie i nie wylewa się poza kontur ust. Mają swoje technologie i pewnie oprócz marki za to też płacimy. Nie trzeba więc stosować konturówki, szminka pozostaje tam, gdzie powinna. Wykończenie oczywiście jest błyszczące, winylowe, opalizujące lub z drobinkami. Pomadki wbrew obiegowej opinii nie ciemnieją, kolor w lustrze po kilku godzinach jest identyczny z tym, co nałożyłyśmy na usta. Cała gama kolorów została tak dobrana, aby pasowały do większości cer i typów urody. Na początku nie bardzo w to wierzyłam, ale po obejrzeniu zdjęć i kupnie pomadek w dużym rozrzucie kolorystycznym, zakładam, że to prawda. Ja uwielbiam wszystkie swoje kolory. Najciekawszym wykończeniem charakteryzuje się kolor 538 Dior Glitz, W bardzo jasnej czerwieni zawieszone są złote drobinki, co sprawia przedziwne wrażenie i niesamowity efekt na ustach. W zależności od kąta pod jakim patrzymy, widać jasną, wpadającą w pomarańcz błyszczącą czerwień lub też czerwień na którą patrzymy przez transparentną ale jednak złotą powłokę, coś jak rozdzielenie 2 kolorów. Efekt jest przepiękny, optycznie dodaje objętości ustom (a wąskie usta są jednym z powodów przez które nie lubię matowych szminek). Podobny efekt, aczkolwiek w dużo mniejszym natężeniu występuje w kolorze Glitterali, tam na przepiękny zgaszony róż patrzymy przez pryzmat opalizujących perłowych drobinek.
Każda z nas chce, aby szminka była trwała. W przypadku błyszczących wykończeń jest to niezwykle rzadkie (przynajmniej ja rzadko na takie trafiam). Wszystkie hybrydy Diora dają długotrwały efekt. Oczywiście nie jest to efekt 12 godzin, jak przy niektórych matach, ale ze 4 godziny trzyma się ładnie i nawet czerwień nie pozostawia śladów na szklankach, chyba że dotkniemy jej wnętrzem ust, tam gdzie szminka pozostaje mokra. I tu dochodzimy do sedna. Szminki te są bardzo trwałe pod warunkiem, że damy im dobrze wyschnąć. Czas schnięcia nie jest krótki, nawet do 20 minut, co może trochę denerwować, ale też świadczy o braku dodanych sztucznych przyspieszaczy schnięcia (czyli kolejnej chemii) co ja odbieram na plus. Trzeba jednak pamiętać, aby nie nałożyć zbyt grubej warstwy, która nie będzie w stanie wyschnąć. Pigmentacja jest wystarczająco mocna, aby przy 1 cienkiej warstwie uzyskać pożądany efekt. Szminki te "ładnie się zjadają", ubywa ich w miarę równomiernie, nie zauważyłam schodzenia plamami.
Ostatnia rzecz to wpływ na usta. Pomimo dosyć trwałej formuły nie zauważyłam przesuszenia ust ani innych negatywnych wpływów tych pomadek na czerwień wargową. Nie wiem czy posiadają jakieś substancje pielęgnujące lub zabezpieczające usta, ale nosi się je bardzo komfortowo a pomadki ani nie wysuszają, ani też nie nawilżają. Są zupełnie neutralne.
Jedynym minusem tych pomadek jest ich zabójcza wręcz cena. Owszem, jakość świetna, wszystko piękne, ale 172 zł (cena regularna z perfumerii D.) za pomadkę 6 ml to dużo za dużo. Ja swoje upolowałam na serwisie aukcyjnym, dlatego też pozwoliłam sobie aż na 4 sztuki, ponieważ cena była przystępna.
Podsumowując- polecam, polecam i jeszcze raz polecam. Oznaczam jako swój hit, zdecydowanie zdetronizowały moje ulubione lakiery Armaniego.
Zalety:
- praktyczne i ładne opakowanie
- łatwość rozprowadzania, nawet niewprawna ręka (moja) radzi sobie z ładnym umalowaniem ust
- efektowne, niebanalne wykończenia
- trwałość połączona z brakiem przesuszenia ust
- piękna gama kolorystyczna, nie jest ich mega dużo, ale wystarczająco, aby każda z Pań wybrała coś dla siebie
Wady:
- cena
- kosztują za dużo
- powinny być dużo tańsze
- no i jeszcze może cena ;-)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
W marketplace Allegro, Amazon