Nasomatto Nudiflorum Extrait de Pafrum 

Na początku, gdy pierwszy raz powąchałam ten zapach, uznałam, że śmierdzi. Na myśl przyszło mi pachnidło i tłuszcz zbierany z zabitych kobiet. Dopiero po nałożeniu zapachu na siebie poczułam, jak przeze mnie przenika, dobiera się do moich żył, jedynie po to, by zostać na zawsze. Na pierwszy ogień wybija się skóra. Nie z gatunku delikatnych i muśniętych słońcem. Skóra szorstka, owłosiona, potężna i silna. Zarówno dla silnego mężczyzny i silnej kobiety. Tak jak we wcześniejszych opiniach, zapach się nieb rozwija. On nas atakuje, bez zapowiedzi, przygotowania. Zamiast skoku na "trzy" mamy skok na "raz", jesteśmy zaskoczeni i zaciekawieni. Według mnie jest tam wyczuwalna wanilia, kwiaty z cierniami. Tego zapachu nie da się porównać z żadnym innym. On jest jak feromony, zdrapany z naszych nadgarstków, wyciągnięty spod paznokci. Naturalistyczny. Tego zapachu mogłaby używać Nana u Emila Zoli. Wart swojej ceny, ale zanim go kupisz, zamów próbkę. Pokochasz go albo znienawidzisz, to będzie zależało od Ciebie, ile jesteś w stanie znieść. Dla niektórych szczęściem jest cisza i spokój, dla innych żądza i emocje. Zakochałam się w nim bez pamięci.

Nidiflorum ciężką kompozycją w odbiorze jest. Jest dosadny. Zwierzęcy. Prowokacyjny i cielesny. Zauważyłam , że zbiera średnie recenzje i chyba nawet wiem dlaczego- normy społeczne ukształtowały nas tak , że w dobrym tonie jest zachowywać się powściągliwie , z taktem , kulturalnie. No wiadomo nikt przy zdrowych zmysłach nie chce wyjść na prostaka nawet przed samym sobą. Nasomatto odziera nas tym zapachem z tej miłej , zachowawczej twarzy którą na co dzień pokazujemy światu. Bo przecież cielesne fantazje miewa każdy. Nawet gdy nie cieszymy się nimi , nie opowiemy o nich partnerowi , spychamy w najdalsze odmęty naszej świadomości. A ta kompozycja jest mocno cielesna , momentami bezczelnie pornograficzna . I mimo to potrafi być głęboka i tak zwyczajnie piękna. Perfumy te nawet nie ewoloują , nie stają się mocniejsze w czasie. One od razu uderzają całą ferią aromatów. Wielkie BANG ! Inaczej tego przedstawić się nie da. Producent mówi , że ten zapach to interpretacja tego co czujemy gdy ktoś dotyka najświętszych miejsc naszego ciała- idealny opis. Gdyż ogólem cała kompozycja jest po prostu zwierzęca. Jest tutaj Jaśmin . Bardzo gęsty , lepki i nieprawdopodobnie skondensowany- czuć , że można by go aż nożem kroić. Następnie nuty skórzane. Nie te niewinne nuty drogich skórzanych kanap czy pasków. To bardziej zapach lateksu z tych erotycznych wdzianek ala kobieta kot. Następnie akord soli , puder tak mocny , że czasami mam wrażenie iż pachnie na moim ciele jak kurz. Znajdzie się też delikatny akord różowego pieprzu i cienkich waniliowych papierosów. Uwieńczeniem kompozycji jest budyniowe piżmo. Czyste jak ciało a zarazem brudne jak czasem nasze myśli. Prowokujące. Głębokie. Prawdziwe. Nie jest to może zapach na co dzień. On bardziej sam nas zawoła gdy chce być przez nas noszony. Polecam tylko tym osobą które nie boją się nosić mocnych dość ciężkich w odbiorze kompozycji- kobiety ceniące delikatne kwiatowe kompozycje będą nim po prostu przytłoczone.

Nie sugeruj się nazwą - Nudroflorum. Myślałam, że zapach będzie przyjemny, może łatwy w odbiorze, kwiatowy. Tymczasem na początku jest on jakiś taki chemiczny, brudny, nie jest przyjemny. Dopiero później, po kilkudziesięciu minutach kiedy trzyma się już bliżej skóry bardziej przypomina perfumy - jest po prostu ładny. Ogólnie zdecydowana większość zapachów Nasomatto tak się zachowuje na mojej skórze - na początku zapach jest gorzki i niezbyt zachęcający, a po 15 minutach ewoluuje w swoją ciekawszą wersję (bardziej słodką, lub po prostu zanika ta początkowa, nieprzyjemna woń). Jednak w tym przypadku trwa to bardzo długo, a końcowy efekt nie robi efektu wow.